SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Słabe oceny filmu „Gierek”. Raczek: to film w konwencji telenowel. Woś: ludziom się podoba

- „Gierek” to film niedobry, i to na kilku poziomach - ocenia dla portalu Wirtualnemedia.pl krytyk filmowy Tomasz Raczek. Przewiduje też, że ludzie mimo to będą chodzili na niego do kina, gdyż (w założeniach) obraz portretuje epokę Gierka, którą wielu z widzów jeszcze pamięta. Jednoznacznie negatywnie oceniają produkcję także inni krytycy, bronią ją za to - jej twórcy.

Michał Koterski jako Edward Gierek Article

Film w reżyserii Michała Węgrzyna opowiadający o "złotej dekadzie" rządów tego polityka czasów PRL wszedł do kin 21 stycznia. Akcja toczy się w latach 1970-1982 - od momentu, kiedy Gierek zostaje I sekretarzem KC PZPR do końca jego internowania. W filmie występują: Michał Koterski, Małgorzata Kożuchowska, Agnieszka Więdłocha, Sebastian Stankiewicz, Antoni Pawlicki, Rafał Zawierucha, Ewa Ziętek, Jan Frycz, Filip Tłokiński, Krzysztof Tyniec, Maciej Zakościelny, Mikołaj Roznerski, Cezary Żak.

I chociaż wiązano z nim duże nadzieje, to krytycy filmowi, dziennikarze i historycy są niemal jednogłośni w negatywnej ocenie obrazu.

Historyk: „Ten film to aberracja”

„Dawno nie widziałem tak złego filmu” - mówi w rozmowie z portalem naTemat.pl historyk Marcin Zaremba. - „Gierek" to film zakłamany, głupi, nieprawdziwy i niemający nie wspólnego z rzeczywistością. Jedna wielka pomyłka - przekonuje.

Historyk wylicza, że w filmie Węgrzyna nie pokazano braków w wykształceniu i intelekcie I sekretarza KC PZPR, a także błędów przy planowaniu gospodarki. - Nieoszacowane prawidłowo projekty, marnotrawstwo, brak umiejętności zarządzania, zły dobór ludzi, nierozumienie funkcjonowania nowoczesnej gospodarki, woluntaryzm... Lista błędów popełnionych przez Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza jest naprawdę długa, jednak w filmie Michała Węgrzyna zupełnie ich nie ma - mówi Marcin Zaremba. Dodaje też, że zabrakło w nim również „kultu Gierka”, który w latach 70-tych przypominał to, co działo się w czasach stalinowskich.

Marcin Zaremba mówi: - Ten film to aberracja. Kanwą „Gierka" są spiski przeciwko I sekretarzowi. Jednym z nich jest spisek Wojciecha Jaruzelskiego i towarzysza Maślaka, czyli w rzeczywistości Stanisława Kani, który jest zupełnie wyssany z palca. "Trop" takiego spisku podsunął Edwardowi Gierkowi w latach 90. Janusz Rolicki. Były I sekretarz to kupił. Rafał Woś, współscenarzysta "Gierka", tę teorię powtarza.

Historykowi nie podobają się także ujęcia drugoplanowych, a historycznych postaci – Wojciecha Jaruzelskiego czy Stanisława Kani. Podkreśla, że dalekie są od historycznej prawdy.

 

Raczek: „To jest po prostu złe”

Ale film nie znalazł też uznania w oczach krytyków. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Tomasz Raczek wyjaśnia, dlaczego "Gierek" nie spodobał się jemu.

- To jest niedobry film na kilku poziomach - mówi nam. - Poziom pierwszy, najważniejszy, to poziom scenariusza. Ten scenariusz zawiera drastyczne uproszczenia i dopasowania postaci Gierka - raczej do wzorców z telenoweli, niż do rzeczywistej postaci. Nie dopasowuje go też do rzeczywistości lat 70-tych.

Drugi poziom, który – jak podkreśla nasz rozmówca - jest dla niego niesłychanie istotny -  to „bardzo źle przedstawione lata 70.”. - Brak dbałości o szczegóły scenograficzne, tutaj widać, że ten film jest realizowany telenowelowo. Skupia się na bohaterach, którzy rozmawiają – niemal zupełnie nie mamy plenerów, nie ma pokazanej rzeczywistości PRL-owskiej, nastroju ulicy. Zestawmy to np. z filmami Stanisława Barei: oglądając je czujemy, jak się żyło wtedy – sposób, w jaki jak mówią bohaterowie filmu, szczegół – to wszystko powoduje, że wierzymy Barei. W przypadku „Gierka” mamy rodzaj czegoś sztucznego, wymyślonej udawanej rzeczywistości nie opartej na prawdzie – ocenia Tomasz Raczek.

 

Nasz rozmówca akcentuje jeszcze jedną, ważną dla niego rzecz: - Ten film prezentuje bardzo niski poziom artystyczny. Tu nie ma prowadzenia aktorów, każdy aktor gra jak chce. Jest też pomieszanie konwencji: z jednej strony mamy konwencję telenowelową, w której rozegrane są sceny między Gierkiem czyli Koterskim, a grającą jego żonę Małgorzatą Kożuchowską. Z drugiej strony pojawia nieoczekiwana groteska, czyli generał Wojciech Jaruzelski, który zresztą z niewiadomych powodów w filmie nazywa się inaczej.  

Czy ludzie mogą chodzić na ten film do kin? - Sądzę, że tak, są wszak zainteresowani pokazaniem Edwarda Gierka na ekranie. Myślę tu szczególnie o tych, którzy pamiętają tę epokę, a takich jest ciągle wielu. Nie sądzę natomiast, żeby byli usatysfakcjonowani tym, co zobaczą. No, może jeszcze ci, którzy są przyzwyczajeni do oglądania telenowel (na przykład tureckich – w TVP) mogą rozpoznać lubianą przez siebie konwencję. Natomiast widzowie, którzy odróżniają telenowelę od filmu, nie będą  zadowoleni, bo to jest po prostu złe.

Majmurek: „Sekretarz, który pozostał człowiekiem”

Raczek nie jest odosobnionym w swych sądach. Krytyk filmowy i dziennikarz Jakub Majmurek w tekście zamieszczonym na portalu KrytykaPolityczna.pl, akcentuje, że w „Gierku” nie wyszło aktorstwo, scenariusz, reżyseria, dramaturgia – „czyli niemal wszystko”.

- Filmowy portret Gierka przypomina to, jak twórcy filmów papieskich, które rozpleniły się po śmierci Jana Pawła II, portretowały Wojtyłę. Polski papież także był w nich pokazywany jako wybitny intelektualista, społecznik, święty kapłan, ponad realną wewnątrzkościelną polityką. Gierkowi, zgodnie z poetyką papieskich filmów, spokojnie można by dopisać podtytuł: „pierwszy sekretarz, który pozostał człowiekiem”.

Wśród oceniających „Gierka” na Filmwebie krytyków także przeważają oceny złe. - Wielki blef, w kiczowatym i słabym stylu, chaos, kakofonia pomysłów i bezradność reżysera, tylko aktorów bardzo żal – napisała Karolina Korwin-Piotrowska. - Czerwony bal przebierańców w kabaretowym duchu, zrobiony na poważnie. Agitka o św. Edwardzie „zdradzonym o świcie”, ale szacun dla Koterskiego za przemianę – ocenił Łukasz Adamski. - Laurka dla dobrego wujaszka Edzia (z drogi ku rozwojowi i demokracji zawrócił nas spisek) Realizacyjnie chwilami jak deklamowany Teatr TV – stwierdził Piotr Guszkowski.

Twórcy bronią „Gierka”

Wydaje się, że – poza widzami, tłumnie odwiedzającymi kina grające „Gierka” – jedynymi osobami, które bronią tego filmu są jego twórcy. Michał Koterski, odtwórca głównej roli, w mediach społecznościowych napisał: - Kochani widzowie !!! Dziękuję ze wybraliście w ten weekend nasz film !!!  Było was z nami ponad 100 000 !!! To jest numer jeden polskiego box office !!!! Jestem wzruszony mnóstwem wiadomości jakie od was dostałem i tym że doceniliście moja role bo poświęciłem jej rok swojego życia i ciężkiej pracy .

Broni filmu także scenarzysta Rafał Woś. W rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim podkreśla, że mimo krytycznych ocen speców od filmowych obrazów, publiczności „Gierek” się podoba.

- Zapraszam Państwa na film, bo chyba nie chcecie słuchać ludzi, którzy chcą wam narzucić swoje zdanie na jego temat. Ten film w pierwszy weekend zobaczyło ponad sto tysięcy ludzi. To najważniejsze otwarcie weekendu. Krytycy krytykami, ale ludziom się ten film podoba. Dla kogo filmowcy robią filmy: czy dla garstki krytyków, która ma być zadowolona, czy po to, żeby zobaczyli je ludzie? – mówi.

Film „Gierek” zrealizowało Global Studio. Zdjęcia ruszyły w sierpniu 2020 roku, w Ustroniu, gdzie Edward Gierek spędził ostatnie lata życia. W rolę tytułowego bohatera wciela się Michał Koterski, żonę I sekretarza KC PZPR gra Małgorzata Kożuchowska. Producent - Janusz Iwanowski – zapowiadał z początku, że obraz będzie mieć premierę 15 października 2021 r., lecz z powodu pandemii termin przesunięto na styczeń br. 

Dołącz do dyskusji: Słabe oceny filmu „Gierek”. Raczek: to film w konwencji telenowel. Woś: ludziom się podoba

25 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ja_2022
Nie ma co słuchać ocen "krytyków" bo widz i tak sam to skonfrontuje w kinie czy później na VOD. Faktem jest, że sale kinowe są pełne. Przynajmniej na Śląsku.
32 40
odpowiedź
User
Masza
Woś tym swoim komentarzem "Establishment oburzony, ludzie zachwyceni" to jednak odpłynął.
Może i ludzie idą z ciekawości, ale ich opinie są raczej negatywne.
60 13
odpowiedź
User
Marianka
Gdyby to bul musical to scenariusz dało by się obronić ale nie jest i się nie da
21 13
odpowiedź