SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Gwiazdy oddają organy

Nie bez pewnego wzruszenia odnotowałem zarówno akcję Rzeczpospolitej na rzecz propagowania postaw pro-transplantacyjnych, jak i listę gwiazd polskiej sceny publicznej, które zadeklarowały przekazanie swoich narządów potrzebującym.

Bez cienia ironii chciałbym wyrazić swoją radość, że wreszcie pojawiła się idea, pod którą solidarnie podpisali się ludzie z tak odległych galaktyk, jak Tadeusz Cymański, Jacek Poniedziałek, Jolanta Szczypińska, Michał Tober i Tomasz Sakiewicz.

Mam nadzieje, że deklaracje są szczere i nie wynikają – tylko i wyłącznie - z potrzeby wykonywania pięknych gestów. Wierzę również święcie, że wszyscy podpisani przez wiele, wiele jeszcze lat nie znajdą się w sytuacji, kiedy opatrzność zechce wyegzekwować to publiczne przyrzeczenie.

Zastanawia mnie coś zupełnie innego. Jaki procent ludzi podpisanych pod tą arcy-szlachetną deklaracją ma świadomość, że w jakiś sposób sprawczo stoi za problemem. Bo przecież kryzys polskiej transplantologii nie wziął się z nikąd. Ktoś (kto, wiadomo) urządził publiczny spektakl ze sprawy dr. Mirosława G. Ktoś ten wątek podjął, ktoś go nagłośnił. Oczywiście postawy mediów i polityków były różne; z grubsza rzecz ujmując – upartyjnione. Zwolennicy koalicji rządowej zazwyczaj popierali działania min. Ziobry, przeciwnicy bywali - w sprawie kardiochirurga i jego winy – sceptyczni. Jednak poza dyskusją pozostaje, że kryzys transplantologii jest efektem „spektaklu” i „burzy medialnej”.

Czy podpisani pod listem ludzie mediów mają tego pełną świadomość? I czy za świadomością idzie jakaś refleksja „pro futuro”? Że może powinno się mniej nagłaśniać „spektakle medialne”, że należy być bardziej krytycznym wobec działań propagandowych? Że należy oddzielać sprawy ważne, od mniej ważnych, te ostatnie od całkiem  błahych; bo przykładanie niewłaściwej miary do zdarzeń zamąca rozumienie rzeczywistości i może uczynić niewyobrażalne szkody.

Odróżnić sprawy błahe od ważnych. Ktoś powie trudna sztuka. I kwestia ocenna. Czyżby w istocie nie istniały żadne miary? Ano istnieją.  Idiotyzm jest rozpoznawalny. Wystarczy przyjrzeć się rozkwitłej w ostatnich dniach afery z Teletubisiem Tinky – Winky i m-me Sowińską. „To jakaś piramidalna bzdura”; „ o czym ci ludzie piszą?” - słyszę głosy spoza branży.

Niestety muszę się do nich dołączyć. Liczba (poważnych?) piór, jaka dopisała się do tej „dętej” afery jest porażająca. Nie chce mi się wierzyć, że większość polemistów nie czuje, że nadyma jakiś monstrualny balon absurdu.

Trzeba to jakoś przeżyć, byle by się nie skończyło jakimś listem otwartym w sprawie konieczności zachowania na publicznej antenie programów dla dzieci.

Po więcej i do dyskusji zapraszam na mój blog!!!

Dołącz do dyskusji: Gwiazdy oddają organy

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl