SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jak zrekompensować rodzicom wzrost stawki VAT

Już za chwilę w Sejmie rozpocznie się pierwsze czytanie projektu ustawy, która ma zrekompensować rodzicom wzrost stawki VAT (z 8% na 23%) na ubranka dla niemowląt i obuwie dla dzieci. Wychowując jedno dziecko rodzina mogłaby zyskać od 28 do  390 złotych – wynika z naszych szacunków.

Do końca grudnia 2011 roku sprzedaż ubranek dla niemowląt oraz obuwia dla dzieci objęta była obniżoną 8-proc. stawką VAT. Regulacje te musiały jednak zostać zmienione po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich (C-49/09). Trybunał stwierdził, że polskie regulacje, które dopuszczają taką preferencję, są niezgodne z prawem unijnym. Dyrektywa 2006/112 w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej pozwala państwom członkowskim na stosowanie jednej lub dwóch stawek obniżonych. Taką preferencję podatkową państwa mogą stosować jednak tylko do tych towarów i usług, które zostały wymienione w załączniku nr III do dyrektywy. Problem w tym, że nie znalazły się w nim ani ubranka dla niemowląt, ani obuwie dla dzieci. Co prawda dyrektywa przewiduje, że na zasadzie wyjątku stawkę obniżoną na te artykuły mogą stosować państwa, które stosowały ją 1 stycznia 1991 r., jednak w opinii Trybunału, Polska nie jest do tego uprawniona, gdyż nie była wtedy państwem członkowskim UE. Polskie przepisy zostały więc zmienione już w kwietniu 2011 r., a od 1 stycznia 2012 r. mamy stawkę 23%.

Idziesz po śpioszki, bierz fakturę
Rozpatrywany w Sejmie projekt ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z zakupem odzieży i dodatków odzieżowych dla niemowląt oraz obuwia dziecięcego (druk 123 i 123-A) przewiduje, że 69,57% kwoty VAT-u wykazanego na fakturze trafi z powrotem do rodzica lub opiekuna prawnego, który dokonał zakupu i złoży wniosek. Dokonując zakupu ubranka dla niemowlaka czy bucików trzeba byłoby najpierw upewnić się, że sprzedawca jest czynnym podatnikiem VAT (czyli go rozlicza) i pamiętać o każdorazowym upomnieniu się o fakturę. Ale uwaga! Nie wystarczy paragon, musi być faktura. Robiąc więc zakupy przez cały rok gromadzilibyśmy skrupulatnie wszystkie faktury, a później, raz w roku (w dowolnym momencie), składalibyśmy wniosek do urzędu skarbowego o zwrot.

Wniosek taki musiałby zawierać:
1. Dane wnioskującego (imię, nazwisko, NIP lub PESEL, adres);
2. Imię i nazwisko dziecka (dzieci), PESEL i adres
3. Wskazanie urzędu skarbowego;
4. Rodzaj poniesionych wydatków;
5. Wykaz faktur, czyli ich spisanie, oraz wysokość wydatków;
6. Kwotę zwrotu (trzeba byłoby ją samodzielnie obliczyć sumując VAT z wszystkich faktur , a następnie mnożąc przez 69,57% tej kwoty);
7. Wskazanie sposobu wypłaty zwrotu;
8. Podpis.
Do wniosku trzeba byłoby dołączyć kopie faktur.

I zaczyna się postępowanie podatkowe…
Taki wniosek uruchomiłby całą machinę administracyjną związaną z wydaniem decyzji, bo to w niej organ miałby określić, czy zwrot nam przysługuje i w jakiej wysokości. Co prawda projektowane regulacje zakładają możliwość dokonania zwrotu bez wydawania decyzji, ale tylko wtedy, gdy prawidłowość złożonego wniosku nie budzi wątpliwości. Uwzględniając fakt, że fiskus często ma różne wątpliwości gdy ma zwrócić pieniądze podatnikowi, nie należy liczyć na to, że uproszczenie formalne byłoby powszechnie stosowane.

Wolny dzień na wyjaśnienia?
Jeśli rozpocznie się postępowanie podatkowe (a to poprzedza wydanie decyzji) trzeba liczyć się z … wezwaniami do urzędu skarbowego. Projekt przewiduje, że do spraw nieuregulowanych stosuje się odpowiednio przepisy Ordynacji podatkowej, czyli urząd operuje całą gamą środków związanych z prowadzonym postępowaniem, np. wezwania, przesłuchania. Mogą bowiem albo powstać np. wątpliwości co do artykułów wykazanych na fakturach – czy w ich przypadku zwrot na pewno przysługuje – albo zwykłe błędy rachunkowe, które również mogą się zdarzyć i wtedy wizyta w urzędzie może być niezbędna. Być może część wątpliwości udałoby się rozwiać telefonicznie, ale na pewno nie wszystkie i do niektórych konieczna byłaby osobista wizyta.
Co gorsze jeśli jest prowadzone postępowanie, to urząd ma możliwość nawet nałożenia kary porządkowej, gdy bez usprawiedliwienia nie pojawimy się na wezwanie.

Czy te buty są dziecięce?
Idea rozpatrywanych rozwiązań jest taka, żeby można było odzyskać VAT, jaki trzeba zapłacić w związku z podwyżką stawki na artykułu dla najmłodszych, które wcześniej były opodatkowane 8% VAT-em. Jednak projekt budzi wiele wątpliwości, m.in. dlatego, że  przewiduje zwrot wydatków poniesionych już w 2011 roku, chociaż podwyżka stawki obowiązuje od 2012 roku. Nie wiadomo też do końca komu i za co tak naprawdę będzie przysługiwał zwrot. Projektodawcy wskazali, że o zwrot mogą ubiegać się rodzice i opiekunowie prawni dzieci w wieku do 13 lat, którzy ponieśli wydatki na „odzież dziecięcą”, „dodatki odzieżowe dla niemowląt” oraz „obuwie dziecięce”. Po pierwsze, niższa stawka VAT była przewidziana na ubranka dla niemowląt, a nie dla dzieci. Pod drugie to producenci określali, czy wyprodukowane przez nich np. buty są dla dzieci i korzystają z 8-proc. stawki. Przy zwrocie nie wiadomo kto miałby to robić i czy buty w rozmiarze np. 38, ale kupione w sklepie z butami dla dzieci to buty dziecięce? Po trzecie, projekt nie przewiduje, że zakup ma być przeznczony dla dziecka w wieku od 0-13 lat, tylko rodzic (opiekun) ma takie dziecko wychowywać, jeśli chce uzyskać zwrot. Co to więc oznacza? Czy jeśli rodzic wychowuje dwójkę dzieci – jedno w wieku 2 lat a drugie 14 i kupuje buty dla starszego dziecka, to czy mógłby o taki zwrot wystąpić? W zasadzie warunek wychowania dziecka w wieku od 0 do 13 lat spełnia…

Zwrot limitowany
Projekt zakłada, że o zwrot można ubiegać się gdy łączna suma wydatków w ciągu roku przekroczy 200 zł brutto (czyli tyle zapłaciliśmy za ubranka i buty). Spełnienie tego warunku nie będzie akurat trudne. Jest też jednak górna granica – zwrot przysługiwałby, gdyby wydatki nie przekroczyły 3000 zł na jedno dziecko (należy jednak założyć, że projektodawcy chodzi o możliwość ujęcia we wniosku, a nie pozbawienie prawa do złożenia wniosku, gdy na dziecko wydamy jednak więcej). Taka konstrukcja oznacza, że jest to rozwiązanie przewidziane dla osób lepiej zarabiających.  Jeśli bowiem rodzice, szukając tańszych rozwiązań, kupują ubranka np. na bazarze mogą w ogóle nie mieć możliwości zwrotu. Stanie się tak, gdy sprzedawca będzie podatnikiem VAT zwolnionym, tzn. takim, który ze względu na wartość sprzedaży (do 150 000 zł rocznie) nie rozlicza VAT-u. Taki sprzedawca kupi do sklepu np. śpioszki od producenta z VAT-em 23%. Jednak, go nie odliczy (bo nie ma takiego prawa), a jednocześnie sprzedając śpioszki sam nie doliczy do ceny 23%. Nie oznacza to jednak, że te śpioszki będą faktycznie tańsze o 23%.Jednak kupujący nie będzie mógł wystąpić z wnioskiem o zwrot VAT-u bo sprzedawca mu takiej faktury nie wystawi, gdyż sam VAT-u nie płaci.

W słusznym celu drogi środek
Ile można będzie ewentualnie zyskać? Oczywiście zależy to od tego, ile wydajemy na naszą pociechę. Przyjmując najniższą kwotę wydatków, czyli 200 zł rocznie, VAT będzie stanowił około 38 złotych ceny, a potencjalny zwrot około 26 złotych. W górnej granicy dopuszczalnych wydatków, czyli 3000 zł, zapłacony w cenie zakupów VAT to już 561 zł, a w formie zwrotu możemy odzyskać aż 390 złotych. Jeśli jednak średnio dla jednego dziecka wydajemy miesięcznie około 100 zł, co rocznie daje 1200 zł, moglibyśmy liczyć na zwrot VAT-u w kwocie 156 zł.

Niestety za taki zwrot wszyscy będziemy musieli zapłacić. I nie chodzi tu tylko o kwoty bezpośrednio zwracane, ale o koszt funkcjonowania machiny urzędniczej, by system w ogóle funkcjonował. Wnioski będą wpływać do urzędów skarbowych właściwych dla rodzica (opiekuna), czyli w każdym urzędzie w całym kraju powinna zostać wyznaczona osoba do obsługi takich zwrotów i prowadzenia postępowań, wydawania decyzji. Koszt to nie tylko wynagrodzenie urzędnika (i to brutto) ale też koszty pośrednie związane z kosztem utrzymania lokalu, telefonu, opłat pocztowych, artykułów biurowych.

Mamy już podobną możliwość jeśli chodzi o zwrot części wydatków poniesionych na zakup materiałów budowlanych. W tym przypadku jednak wydatki na remont czy budowę są dokonywane sporadycznie i są skumulowane w czasie, a do tego kwoty są wyższe. Jednak i tak przejście przez całą procedurę sporządzenia wniosku i jego weryfikacji nie jest sprawą prostą.

Dla kogo te korzyści?
Trudno jednak w takiej sytuacji wskazać proste rozwiązanie. VAT-u póki co nie można na te artykuły obniżyć, choć pewnie warto by Polska podejmowała jeszcze w tym ważnym temacie dyskusję na forum europejskim. Można szukać dodatkowego wsparcia od państwa w prostszych w swej konstrukcji i tańszych w obsłudze ulgach w podatku dochodowym. Tylko czy jest to właściwa droga do faktycznego wsparcia dla rodziny? Niestety ostatnie lata pokazują, że rozwiązania podatkowe w tych kwestiach bardziej służą przetargom politycznym niż stanowią przemyślane rozwiązania systemowe.

 


Katarzyna Rola-Stężycka, Tax Care
 

  • Więcej informacji:
  • VAT

Dołącz do dyskusji: Jak zrekompensować rodzicom wzrost stawki VAT

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl