SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Senator PO Krzysztof Brejza był inwigilowany Pegasusem

Dwa telefony senatora PO Krzysztofa Brejzy w 2019 roku były śledzone przy użyciu oprogramowania szpiegowskiego Pegasus 33 razy - wynika z ustaleń organizacji Citizen Lab.

Senator Krzysztof BrejzaSenator Krzysztof Brejza

Jak podaje Associated Press, telefony Krzysztofa Brejzy były inwigilowane w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku. Według danych organizacji Citizen Lab z Uniwersytetu w Toronto, na telefon polityka włamywano się Pegasusem łącznie 33 razy. Cyberataki trwały od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r.

"Trudno się dziwić, że stosując takie metody PiS wygrał wybory" - skomentował  na Twitterze polityk.

Krzysztof Brejza to trzecia osoba publiczna z Polski, która według Citizen Lab była poddawana inwigilacji przy pomocy oprogramowania Pegasus. Izraelskie narzędzie, w zamyśle służące głównie do walki z terroryzmem, daje pełen dostęp do danych ze śledzonego urządzenia, umożliwia zdalne włącznie w nim mikrofonu i kamery.

Sugestie, że służby nielegalnie wykorzystują metody kontroli operacyjnej do gry politycznej są fałszywe - powiedział w czwartek PAP rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

"Wszystkie tezy mówiące, że służby wykorzystują tego typu metody w pracy operacyjnej do gry politycznej są fałszywe" - podkreślił w rozmowie z PAP rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Grodzki o doniesieniach AP ws. Brejzy: jako marszałek Senatu będę żądał pilnych wyjaśnień od premiera i służb

Będę żądał pilnych wyjaśnień od premiera i kierownictwa służb - zapowiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki po informacji agencji Associated Press, która w czwartek podała, że senator Krzysztof Brejza (KO) miał być inwigilowany za pomocą systemu Pegasus.

"Ujawnione przez agencję Associated Press ataki Pegasusa wobec Senatora RP Krzysztofa Brejzy są skandaliczne i niedopuszczalne" - napisał Grodzki na Twitterze. "Jako Marszałek Senatu będę żądał pilnych wyjaśnień od premiera i kierownictwa służb. Nie zostawię senatora Brejzy samego w starciu z tą autorytarną i podłą władzą" - dodał.

Pegasus śledził Giertycha i Wrzosek

Kilka dni temu agencja Associated Press poinformowała, że z pomocą systemu Pegasus inwigilowano adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek. Telefon Giertycha miał być inwigilowany 18 razy w czasie wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Badająca inwigilacje Pegasusa kanadyjska firma Citizen Lab zaznaczyła, że nie da się ustalić, kto dokonywał inwigilacji prawników. Dodała jednak, że z oprogramowania nie korzystają prywatne podmioty, a rządowe agencje.

Premier Mateusz Morawiecki w środę skomentował sprawę: - Zanim jakiekolwiek zarzuty zostaną skierowane, pozwólmy, by najpierw można było wyjaśnić, czy doniesienia są jakkolwiek zbieżne z rzeczywistością.

"Fakt, czy fake news, fakt medialny można stworzyć bardzo łatwo. Jedne media podadzą drugim i drugie już podają za tymi pierwszymi, że doszło do takiej, czy takiej nieprawidłowości. Walka z fake newsami i nieprawidłowościami w procesach komunikacyjnych, w przedstawianiu różnych spraw, faktów to jest jedno z ważniejszych działań społecznych, publicznych, z którymi dzisiaj wszyscy się musimy borykać" - dodał Morawiecki.

Pod koniec listopada władze Izraela ograniczyły listę państw, do których sprzedają narzędzia służące do inwigilacji i cyberataków, w tym systemu szpiegowskiego Pegasus. Na liście potencjalnych kupców brakuje Polski i Węgier - oba kraje uznano za reżimy autorytarne.

Według "Gazety Wyborczej" decyzja Izraela o odmowie obsługi i serwisowania systemów śledczych oznacza, że z chwilą wygaśnięcia kupionych przez Polskę licencji systemy nie nadają się do użytku. "Wyborcza", powołując się na swe nieoficjalne informacje, pisze, że "polskie służby próbowały obejść problem, usiłując kupić pokrewne oprogramowanie w USA". To jednak okazało się niemożliwe.

"Plan +obejścia+ Izraela jest nie do zrealizowania, bo amerykańskie spółki działają, opierając się na izraelskich rozwiązaniach i licencji, więc też muszą pytać o zgodę" – twierdzi "GW".

Żaryn: sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione

W Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratura Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione - poinformował w przesłanym do PAP stanowisku rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Jak czytamy w komentarzu Stanisława Żaryna, "w Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem" - napisał rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, dodając, że "sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione".

Żaryn poinformował jednocześnie, że "z uwagi na ograniczenia prawne nie odnosi się do pytań dotyczących tego, czy jakieś metody pracy operacyjnej są stosowane w Polsce". "Nie informujemy również, czy wobec konkretnych osób były stosowane metody pracy operacyjnej" - dodał.

Przypomniał, że "Pan Roman G. usłyszał poważne zarzuty w śledztwie dotyczącym przestępczości gospodarczej. Sprawa ma charakter typowo kryminalny" - napisał Żaryn.

SMS-y Brejzy ujawniła TVP, zawiadomienie do prokuratury

Pod koniec października Krzysztof Brejza zawiadomił prokuraturę, że CBA, a następnie Telewizja Polska, bezprawnie pozyskały esemesy z jego telefonu. TVP latem 2019 roku wielokrotnie publikowała te wiadomości - jak twierdzi Brejza - przedstawiając je w zmanipulowany sposób.

Brejza twierdził, że informacje z jego telefonu prawdopodobnie pozyskali agenci CBA oraz prokuratorzy przy użyciu systemu Pegasus latem 2019 roku, gdy był szefem sztabu wyborczego KO w wyborach parlamentarnych.

„Następnie treści te ujawniono nieustalonemu kręgowi osób, czego skutkiem było ich opublikowanie w artykule portalu TVP Info we wrześniu 2019 roku, a następnie w wielu innych publikacjach, czym przekroczono uprawnienia i działano na szkodę prywatnego interesu pokrzywdzonego Krzysztofa Brejzy, tj. o przestępstwo typizowane w artykule 267 paragraf 1, 3 i 4 Kodeksu karnego w związku z artykułem 231 paragraf 1 Kodeksu karnego" - tak brzmiał fragment zawiadomienia, cytowany przez Onet.

Latem 2019 roku TVP Info, „Wiadomości” i portal TVP.Info opublikowały kilka esemesów, jakie miały pochodzić z telefonu Krzysztofa Brejzy, a które miały dowodzić, iż – będący wówczas posłem Brejza osobiście instruował w jaki sposób mają działać podlegli ratuszowi urzędnicy w celu oczerniania kontrkandydatów Ryszarda Brejzy.

SMS-y - rzekomo instruujące współpracowników co, gdzie i jak pisać w internecie – miały pochodzić z materiałów ze śledztwa. Portale Wyborcza.pl i Onet opisały, że Krzysztof Brejza we wrześniu powiadomił prokuraturę, iż zostały one pozyskane bezprawnie, a następnie wyciekły do TVP.

”Treść opublikowanej korespondencji faktycznie znajduje się w telefonie Krzysztofa Brejzy, tymczasem Krzysztof Brejza nigdy nikomu nie udostępnił zawartości swojego telefonu. Telefon ten nie był też zabezpieczony do żadnego postępowania" – przytacza treść zawiadomienia Wyborcza.pl.

- Cytowane przez TVP (esemesy) pochodzą z lat 2014-15. Ich pozyskanie nie mogło być zatem ani wynikiem legalnego podsłuchu, który mógł zostać zarządzony ponad dwa lata później, ani nie mogły pochodzić z danych przechowywanych przez operatora sieci komórkowej – pisze „Wyborcza”.

Inną kwestią jest to, że – jak twierdzi polityk – TVP nie pokazała prawdziwych treści trzech publikowanych wiadomości, lecz zmanipulowaną. Według senatora KO w materiałach publicznego nadawcy jako SMS-y jego autorstwa cytowano te, które otrzymał w zupełnie innych sprawach.

Brejza chce od TVP przeprosin i 200 tys. zł zadośćuczynienia

Brejza dowodził w piśmie do prokuratury, że „jest niemal pewne, że opublikowany (w TVP) materiał został pozyskany przez służby specjalne poprzez włamanie na telefon (za pomocą systemu Pegasus) i włączony w materiały operacyjne śledztwa".

- Dwukrotnie publikowano materiał w głównym wydaniu 'Wiadomości' w pierwszym programie Telewizji Polskiej (TVP 1) i 16 razy w TVP Info (...) Tylko jeden z artykułów zawierający wspomniane SMS-y powielany był aż 1824 razy w mediach". Polityk żąda więc od publicznego nadawcy (w cywilnym procesie) przeprosin i 200 tys. zł zadośćuczynienia.

Informacje o inowrocławskiej „farmie trolli” publikował też na swoim profilu twitterowym Samuel Pereira, szef portalu TVP.Info. Sam portal też opisywał tę historię.

- Poseł Brejza osobiście kierował akcją "w ramach poligonu". Jedna z instrukcji (pisownia oryginalna): "moźna poktepać serie komentarzy krótkie glosuje na brejze ja tez rownie glosuje na brejze, itp. ltd. Nie wdawać się w dyskusje ale klepać co jakiś czas" - stwierdził Pereira w sierpniu 2019 roku.

W tym tygodniu Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zdecydował, że tekst na portalu TVP.Info, wykorzystujący esemesy senatora Krzysztofa Brejzy, ma być opatrzony adnotacją, iż może naruszać jego dobra osobiste polityka. - W tej sprawie stoję po stronie ofiar. Nie dam się zastraszyć - skomentował Samuel Pereira portalowi Wirtualnemedia.pl.

Dołącz do dyskusji: Senator PO Krzysztof Brejza był inwigilowany Pegasusem

25 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kacper
Osiedlowy haker jest lepszy od pegasusa.
Po co inwigilować klauna .
odpowiedź
User
dobrze
Bardzo dobrze.
odpowiedź
User
kl
To nie jest postać krystalicznie czysta, by to mial być jakiś zarzut wobec ABW.
odpowiedź