SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

"Imperium Lewandowska" zaskoczy żonę Lewego? "Chciałam jak najdłużej utrzymać to w tajemnicy"

Książka „Imperium Lewandowska” ukaże się 26 lipca nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne w kilkunastu tysiącach egzemplarzy. Jej autorką jest Monika Sobień-Górska, dziennikarka, autorka książek i scenarzystka, prywatnie żona artysty kabaretowego Roberta Górskiego. - Jeśli ktoś oczekuje smaczków na temat jej życia prywatnego, to tego jest niewiele. W tej książce zawarte jest dziesięć lat życia Lewandowskiej jako bizneswoman - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl autorka książki. Zdradza też, że Anna Lewandowska nie była zadowolona na wieść o tym, że ktoś pisze jej nieautoryzowaną biografię.

Anna Lewandowska to była sportsmenka, obecnie trenerka personalna i bizneswoman, a prywatnie żona piłkarza Roberta Lewandowskiego. W 2016 r. zakończyła karierę sportową i zajęła się biznesem. Stworzyła markę Food by Ann, która produkuje zdrowe przekąski, suplementy, musli, a także akcesoria kuchenne. Dwa lata później uruchomiła aplikację Diet&Training by Ann, dostępną na smartfonach, w której są nagrania z planami treningowymi oraz rozpisana indywidualna dieta. W tym samym roku otworzyła na warszawskiej Sadybie centrum treningowo-dietetyczne Health Center by Ann. Od 2019 r. Anna Lewandowska ma markę Phlov, która sprzedaje naturalne kosmetyki do pielęgnacji. Żona Lewego organizuje też kilkudniowe obozy sportowe Camp by Ann ze swoim udziałem, które cieszą się ogromną popularnością.

Teraz o imperium biznesowym Anny Lewandowskiej napisała książkę Monika Sobień-Górska, dziennikarka, scenarzystka, autorka książek literatury faktu, takich jak: "Jak porzucić miliardera... i przeżyć", "Polscy miliarderzy, ich zony, dzieci, pieniądze".

- Byłam zaskoczona, że dopiero ja wpadłam na ten pomysł. Kiedy przyszło mi to do głowy, byłam przekonana, że taka książka już jest, muszę tylko poszukać dokładniej. Temat wydawał mi się atrakcyjny pod wieloma względami. Na pewno marketingowo, bo Anna Lewandowska jest osobą, która wzbudza bardzo duże zainteresowanie mediów i społeczeństwa, ale to też ciekawy przypadek biznesowy. To osoba, która w ciągu dziesięciu lat stworzyła pięć firm i sześć marek. Oczywiście, miała łatwiejszy start z powodu bardzo znanego i bogatego męża, co jednocześnie jest przekleństwem, bo nigdy nie uwolni się od łatki, że jest żoną Lewandowskiego i WAG. Tymczasem z każdym rokiem Anna Lewandowska nie tylko powiększa swoje portfolio biznesowe, ale też majątek. Zastanawiałam się, czy sama wymyśla kolejne firmy, jak je tworzy, jak to wygląda od kuchni – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Monika Sobień-Górska.

Jak dodaje, mniej interesowało ją życie prywatne i celebryckie żony Lewego. - Jeśli ktoś oczekuje smaczków na temat jej życia prywatnego, to tego jest niewiele.  W tej książce zawarte jest dziesięć lat życia Lewandowskiej jako bizneswoman, od 2013 r do 2023 r. Książka jest przede wszystkim nastawiona na analizę jej biznesów. Zaprosiłam ekspertów, medioznawców, PR-owców, ekonomistów, ludzi, którzy pomagają tworzyć marki własne, żeby się pochylili na tym przypadkiem i ocenili, co ona takiego robi, że jej się to udaje. To, że ma męża milionera i jest Lewandowską, a nie Kowalską, jest bardzo pomocne przy starcie i przez pierwsze dwa-trzy lata. To jednak za mało, żeby przez dekadę  utrzymać biznes na takim poziomie, jak ona to robi i jeszcze go rozwijać – podkreśla autorka książki.

Czy udało jej się znaleźć odpowiedź na to pytanie? - Oprócz wielkiej pracowitości, pieniędzy i spójności jej wizerunku oraz konceptów, ma charyzmę sportową. Jest w tym autentyczna, dlatego to jej najlepiej wychodzi. - Kiedy wpadłam na pomysł napisania książki, postanowiłam zobaczyć ją w pracy, a więc pojechałam na jej obóz sportowy. To był pierwszy krok do powstania książki. Nie było proste się tam dostać, ponieważ, kiedy Lewandowska ogłasza „start”, miejsca rozchodzą się błyskawicznie, w ciągu dwóch-trzech minut. Dostałam się jednak na obóz z listy rezerwowej – mówi Monika Sobień-Górska.

Czytaj także: Przezroczysty Robert Lewandowski

"Spodziewałam się, że zobaczę celebrytkę, która pozuje do zdjęć"

- I tam było zaskoczenie. Szykowałam się na to, że zobaczę celebrytkę, która może raz dziennie zrobi jakiś trening, a później będzie się przechadzać, zapozuje do zdjęcia, bo kobiety przyjeżdżają tam przede wszystkim dla niej. A zobaczyłam osobę, która haruje. Jest na nogach skoro świt, bo zanim przychodzi na bieganie o siódmej trzydzieści rano, to zdąży nagrać kilka materiałów, które niedługo potem zamieszcza na Instagramie w formie promocji swoich marek. Jest na bieganiu, potem na jednym treningu, obiedzie, kolejnym treningu, wykładach, w międzyczasie wykonuje swoje zobowiązania biznesowe, co widać w jej social mediach. Jest na tyle prawdziwa w sporcie, że ja, osoba nigdy wcześniej niećwicząca, po tym obozie (a mija już rok) regularnie ćwiczę z trenerem cztery razy w tygodniu. I nie przeszło mi to, chociaż nie utrzymuję kontaktu z Anna Lewandowską i nie jestem jej koleżanką. Zaszczepiła we mnie to „coś”. Tego się nie da nauczyć, ona to w sobie ma - mówi autorka książki.

Jak dodaje, "nie we wszystkim Anna Lewandowska jest dobra".

- Nie jest najlepszą mówczynią, popełnia błędy językowe, ma wpadki wizerunkowe, ale paliwem jej biznesów jest gigantyczna sportowa charyzma, która sprawia, że społeczność, która przyjeżdża na jej obozy i później mówi o nich innym, stale się powiększa. Wszystkie jej firmy oparte są na sporcie i zdrowym stylu życia – aplikacja, która jest jej największym sukcesem, bo ma prawie 4 mln pobrań, zdrowa żywność, suplementy i kosmetyki, które nawiązują do zdrowego stylu życia. Ten biznes jest spójny, bo dotyczy tego, na czym wyrosła, czyli sportu. Jest w tym konsekwentna koncepcja, nie kusi jej to, żeby robić coś od czapy – podkreśla autorka książki.

Jest jeszcze jedna rzecz, która jej zdaniem decyduje o tym, że imperium biznesowe Lewandowskiej stale rośnie i wyróżnia się na tle konkurencji. – Lewandowska bardzo sprytnie uwodzi swoje fanki, bo oprócz motywacji do ćwiczeń i zdrowej diety świadomie gra własnym wizerunkiem i wizerunkiem swojej rodziny, utrzymując to wszystko w narracji światowej, efektownej bajki. To uzależnia, to się ogląda jak serial w odcinkach o pięknych, szczęśliwych i bogatych. Wiele kobiet, jej followerek, z którymi rozmawiałam, pisząc tę książkę, otwarcie przyznawały, że Instagram Lewandowskiej, jej kulisy życia, które mimo tego, że jest reżyserowane, jak wszystko w social mediach, bardzo je wciąga. Zaglądają tam codziennie, chcą wiedzieć, co na śniadanie zjadła jej córka, jak wygląda pies po strzyżeniu, gdzie i co robią na wakacjach. A zaglądając, widzą również reklamy produktów należących do firm Lewandowskiej. To wszystko jest bardzo sprytnie połączone i co najważniejsze - działa - uważa Monika Sobień-Górska.

Monika Sobień-Górska przyznaje, że starała się jak najdłużej utrzymać w tajemnicy fakt, że pisze książkę o Lewandowskiej.

- Udawało mi się to przez długi czas, ponieważ nie podchodziłam do jej najbliższego, dość wąskiego kręgu ludzi. U Lewandowskich nie ma wielkiego sztabu, to mit, otaczają się bardzo bliskimi ludźmi, rodziną, przyjaciółkami Anny z czasów karate, a Roberta ze szkoły. Nie przeszkodziło mi to jednak pracować nad książką, bo przecież są osoby z drugiego czy trzeciego kręgu, które też dużo o niej wiedzą, pracują bądź pracowały z nią. Przez długi czas nikt Annie Lewandowskiej o tym nie powiedział. Aż pewnego dnia zadzwoniła do niej jedna z jej wiernych uczestniczek obozu, która ją o tym poinformowała – mówi autorka książki. - Doszły mnie słuchy, że źle zareagowała na tę wiadomość – dodaje. Lewandowska miała wyszukać dziennikarkę na Instagramie i zorientować się, że ta nie obserwuje jej profilu, co miało być dla bizneswoman sygnałem, że „autorka jej nie lubi i książka będzie krytyczna wobec niej”.

Z Moniką Sobień-Górską skontaktowała się rzeczniczka Anny Lewandowskiej. Wtedy dziennikarka przyznała, że książka jest właściwie skończona, ale można dodać do niej wywiad z żoną piłkarza.

Czytaj także: Robert i Anna Lewandowscy, Wersow i Friz najpopularniejszymi influencerami w 2022 roku

Nieścisłości w biografii Anny Lewandowskiej

- Po  jakimś czasie dostałam zgodę na wywiad. Poproszono mnie, żebym przyleciała do Barcelony, gdzie mieszkają Lewandowscy. Spędziłam z Anną wiele godzin i w ten sposób powstał wywiad, który jest ostatnim rozdziałem książki. Nie obserwowałam jej przez dłuższy czas na Instagramie, gdyż sposób budowania wizerunku, oparty na skrajnym perfekcjonizmie, który ona tam prezentuje, jest dla mnie na dłuższą metę męczący. Spotkanie z Lewandowską sprawiło, że zmieniłam o niej zdanie. Pokazała się bez blichtru, bez spięcia, bardzo naturalna. To jest taki wizerunek, który bardzo chętnie obserwowałabym w social mediach. Zadałam jej pytanie, dlaczego taka nie jest w swoich mediach społecznościowych i nie pozwala sobie na większą naturalność. Zapytałam też wprost, czy robi sobie operacje plastyczne i korzysta z medycyny estetycznej. Nie wynikało to z ciekawości, lecz z tego, że ma to związek z jej biznesem. Na oba pytania odpowiedziała szczerze i wyjawiła rzeczy, których nigdy wcześniej publicznie nie mówiła – podkreśla dziennikarka.

Przyznaje, że przyłapała Annę Lewandowską na nieścisłości, a raczej na niedopowiedzeniu pewnych kwestii.

- Sięgnęłam do jej dzieciństwo, bo to również jest element budujący narrację marketingową wokół niej. Czytając setki wywiadów z Lewandowską zauważyłam, że bardzo często wspomina o tym, że kiedy była nastolatką, ojciec zostawił rodzinę i zostali sami z mamą i bratem, bez pieniędzy. Opowiadała, że zaznała dużej biedy, chodziła w dziurawych butach i Caritas im pomagał. Jednocześnie ogólnodostępne fakty o  jej rodzinie wskazywały jednak na to, że to była porządnie zarabiająca klasa średnia, w której nawet odejście ojca (co jest oczywiście sytuacją traumatyczną) nie powinno spowodować tak poważnych problemów finansowych. Jej matka była producentką, scenarzystką, miała własną firmę, mieli dom w Podkowie Leśnej. Okazało się, że Lewandowska nie wprowadzała opinii publicznej w błąd, tylko nie dopowiedziała, że bieda, której doświadczyła, nie była na stałe. Zaznała biedy przez około pół roku po odejściu ojca. Mama od kilku lat nie pracowała, zajmowała się domem, to ojciec był źródłem utrzymania. Przez pól roku matka nie wyjawiła rodzinie, że mąż od niej odszedł, ratowała się tym, co miała, korzystała z pomocy Caritasu. Kiedy prawda wyszła na jaw, rodzina jej pomogła, choć do dawnego poziomu życia nie wrócili - dodaje.

Zapytaliśmy menedżera Anny Lewandowskiej, czy ma ona obawy związane z książką. - Nie obawiamy się książki, opinii i opowiedzianych historii pod warunkiem, że są one oparte na faktach i mam nadzieję, że tak właśnie jest. Jeśli znajdą się w niej kłamstwa i poszukiwanie sensacji, to oczywiście będziemy odpowiednio reagować, ale wierzę, że nie będzie takiej potrzeby - powiedział nam Tomasz Zawiślak.

Czytaj także: Anna Lewandowska zaczyna współpracę z “Dzień dobry TVN”. “Wpisuje się w misję programu”

Jak dowiedzieliśmy się w wydawnictwie Czerwone i Czarne, książka została wydana w nakładzie kilkunastu tysięcy sztuk i będzie sprzedawana m.in. w sieci Empik, Relay, Inmedio oraz w księgarniach Świata Książki.

Czytaj także: Iga Świątek "bije na głowę" Roberta Lewandowskiego młodością i fazą kariery

Dołącz do dyskusji: "Imperium Lewandowska" zaskoczy żonę Lewego? "Chciałam jak najdłużej utrzymać to w tajemnicy"

17 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ya
Może nie będzie hagiografii, autorka wydaje się konkretna i mówi do rzeczy
odpowiedź
User
Jagoda
Ha ha ha
odpowiedź
User
Aja
Lewy kupił sobie dokument o sobie to Lewa chciała książkę. Napisała ją koleżanka Lewej.
odpowiedź