SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Maciej Stuhr do tabloidów: jesteście ludzkimi wszami, nienawidzę was

- Jesteście ludzkimi wszami, a nie strażnikami moralności i trzeba to jasno powiedzieć - mówi o wydawcach pism tabloidowych i serwisów plotkarskich Maciej Stuhr. Przyznaje, że obserwuję u siebie narodziny nienawiści wobec tych ludzi.

Maciej Stuhr od kilku tygodni jest negatywnym bohaterem serii publikacji w mediach plotkarskich. Donoszą one, że żona aktora urodziła dziecko, którego ojcem jest jego znajomy, natomiast sam Stuhr wyprowadził się z domu i związał z o wiele młodszą kobietą.

Stuhr już pod koniec lipca apelował na Facebooku: „Nie wierzcie absolutnie w nic co piszą i mówią. To są prości i chciwi ludzie. Bozia im wybaczy”. W zeszłym tygodniu opisał, że jego 13-letnia córka zadzwoniła do niego z wakacyjnego obozu i z płaczem powiedziała, że nękają ją paparazzi. Na łamach nowego numeru „Newsweeka” Stuhr opisuje podobną sytuację z jego córką. - Prosimy ją, żeby tego wszystkiego nie czytała, ale i tak coś do niej dociera. Dzisiaj zadzwoniła z obozu, mówiąc, że przeczytała ostatni numer „Party” i płakała - mówi aktor.

W „Newsweeku” Stuhr powtarza facebookowy apel do mediów tabloidowych i plotkarskich, żeby przestały interesować się jego życie prywatnym - przy czym nie wierzy w skuteczność tej prośby. Dodaje, że nigdy nie eksponował prywatności w mediach i chociaż dostawał propozycje egzotycznych wakacji dla całej rodziny w zamian za zamieszczenie zdjęć z wyjazdu, zawsze odmawiał. - Próbowali parę razy i w końcu się nauczyli, że nie ma sensu nam takich rzeczy proponować - podkreśla.

Jednocześnie przyznaje, że tak wielkiej nagonki mediów wobec siebie jak teraz nie odczuł nawet jesienią ub.r. przy okazji premiery budzącego kontrowersje filmu „Pokłosie”. - Znalazłem się na liście osób, o których trzeba sfabrykować news raz na tydzień albo częściej. Stałem się jednym z bohaterów tych rubryk, w których nie chcę występować. Zaczęto też pisać o mojej rodzinie - relacjonuje. - Wtedy zrozumiałem, że te wszystkie wiadomości na mój temat bynajmniej nie muszą być prawdziwe. A pisano rzeczy kuriozalne, bo liczył się tylko news - dodaje.

Stuhr potwierdza, że rok temu w jego życiu prywatnym nastąpiła rewolucja, ale zaznacza, że nie opowiedział o tym nawet niektórym przyjaciołom, a co dopiero mediom. - Przez rok udawało mi się utrzymać sprawę może  nawet nie tyle w tajemnicy, ile z dala od plotkarskich pism i portali. Bo uważam, że nikogo nie powinna obchodzić - podkreśla aktor. Dodaje, że może opowiadać mediom tylko o swojej pracy o pasjach, np. triathlonie. - Ale nie będę mówił o tym, kto z kim śpi i dlaczego. Nikt nie powinien mnie o to pytać - zaznacza.

W „Newsweeku” aktor krytykuje wszystkie ogniwa składające się na system mediów plotkarskich. Począwszy od ich właścicieli i wydawców, „którzy zrobili z plotek biznes i zarabiają na tym ogromne pieniądze”, a „którzy jeszcze próbują do tego dorabiać filozofię strażników moralności”. - Jesteście ludzkimi wszami, a nie strażnikami moralności i trzeba to jasno powiedzieć - ocenia Stuhr. Równie krytycznie ocenia dziennikarzy tych mediów. - Zastanawiam się, kim oni są. Czy to półanalfabeci, którzy potrafią tylko kopiować i wklejać , bo nie są w stanie sami z siebie niczego wykrzesać? A być może to cwaniacy, którzy uważają, że prawda nie ma żadnego znaczenia, bo liczy się tylko liczba komentarzy i wejść na stronę internetową albo nakład gazety - mówi aktor.

Stuhr zauważa, że oprócz dziennikarzy i fotoreporterów są jeszcze ich informatorzy, czyli - jak to określa - „grupa tych, którzy uprawiają nową formę donosicielstwa”. - No przecież ktoś w tym szpitalu, gdzie rodziła moja żona, poinformował paparazzich, o której godzinie było cesarskie cięcie. Ktoś ich wpuszczał na zamknięty oddział. A jak mój tata miał stłuczkę i zadzwonił na numer alarmowy, to pierwszy przyjechał dziennikarz „Super Expressu”! Ktoś musiał dać mu cynk. Tak, mamy nowe pokolenie donosicieli - ocenia aktor. - A mnóstwo ludzi siedzi przed komputerami i czerpie ogromną radość z tego, że sobie grzebią w tym naszym życiu - uzupełnia. - Problem w tym, że zarówno ludzie, którzy tworzą ten nieprawdziwy świat, jak i odbiorcy dokonali procesu odczłowieczenia nas. Tam nie ma refleksji, że my też jesteśmy ludźmi, którzy mają emocje, więc może nas zaboleć albo zaboli nasze dzieci. Nikt nie myśli, że może zrobić nam krzywdę. Nie. Jest temat, jest ryj, jest serial - opisuje Stuhr.

Zdaniem aktora najbardziej do takiego stanu rzeczy przyczyniły się te znane osoby, które eksponują w mediach swoją prywatność. - Jeśli zapraszają do domu fotoreportera i dają się sfotografować na sofie, to ten fotoreporter myśli, że może wejść także do mojego domu i zrobić rodzinną fotkę na sofie - zauważa Stuhr. - Nie chcę? Jak to nie? - dziwi się. Przecież był wcześniej w dwudziestu domach i wszyscy byli szczęśliwi. Dlaczego ja wydziwiam i nie chcę go wpuścić? To on mi zrobi przez okno. I będzie przekonywał, że tacy jak ja żyją dzięki takim jak on - dodaje.

Aktor przyznaje, że obserwuje u siebie rodzącą się nienawiść wobec tych osób. - Ja tych ludzi po prostu nienawidzę. Tych, przez których płacze moja córka. Nie umiem znaleźć żadnego wytłumaczenia dla ich postępowania - mówi. Zauważa, że kiedy tydzień temu więzienie opuszczał „Słowik”, jeden z szefów mafii pruszkowskiej, jego adwokat powiedział, że nie pozwala na publikację wizerunku swojego klienta. - Bandyta wychodzi i ma zamazaną twarz, a twarz mojej żony jest na wszystkich portalach! Ją można pokazać, a bandziora nie można - irytuje się Stuhr.

Maciej Stuhr jeszcze nie zdecydował, czy za ostatnie teksty poda media tabloidowe i plotkarskie do sądu. - Na razie będę walczył o powstrzymanie publikacji. A czy będę miał siłę kopać się z nimi dalej? Jeszcze nie podjąłem decyzji - przyznaje.

Z danych ZKDP wynika, że w maju br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka” wyniosła 125 916 egz. (zobacz szczegóły).


 

Dołącz do dyskusji: Maciej Stuhr do tabloidów: jesteście ludzkimi wszami, nienawidzę was

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Yogidługonogi
Pan Stuhr ma rację, irytując się poziomem tabloidów. Ale mógł przewidzieć skutki, decydując się na występ u Wojewódzkiego, lub wypowiadając głupkowato po "Pokłosiu". Szanowny Panie, jest Pan aktorem, więc graj Pan, a nie udawaj fachowca od polityki, historii itp., bo to dzięki temu znalazł się Pan na liście celebrytów, czyli bohaterów tabloidów.
odpowiedź
User
olo
w czym jest problem, media o czyms musza pisac ,bo bialej kartki nie puszcza, stad
rozne newsy i sensacje o niczym, zwlaszcza w sezonie ogorkowym, ogolnie mozna
powiedziec,ze media maja pretensje do Stuhra ze nie zabil żony, tylko pozwolil jej
odejsc z nadzieja,ze poszla wreszcie i nie wroci,bo bedzie miala sie czym zajac
i ze on nareszcie bedzie mial spokoj,zajmie sie wakacjami i praca i zyciem. I tego
braku rozpaczy publicznej i biegania z toporkiem za baba media nie moga wybaczyc
odpowiedź
User
Gość
Newsweek i Fakt to ten sam wydawca. Pecunia non olet
odpowiedź