SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Wyjaśnienia szefa NIK ws. wynajmu kamienicy nie przekonały ekspertów. „Urlop to próba przeczekania sprawy”

Prezes NIK Marian Banaś w odpowiedzi na reportaż „Superwizjera” TVN stwierdził, że sprzedał już kamienicę wynajmowaną pod hotel na godziny, a z najemcami miał sporadyczny kontakt. Teraz idzie na bezpłatny urlop, który potrwa przynajmniej do wyborów. Zdaniem dziennikarzy ucieka w ten sposób przed pytaniami w tej sprawie, a jego wyjaśnienia są mało przekonujące, bo mimowolnie potwierdził sporo informacji podanych w reportażu.

W reportażu Bertolda Kittela wyemitowanym w „Superwizjerze” w sobotę wieczorem opisano przede wszystkim kamienicę w Krakowie wynajmowaną przez Mariana Banasia. Działał tam hotel, w którym można było wynająć pokój na godziny. Autor materiału osobiście przekonał się, że gościom przy płatności nie są wydawane paragony

Kiedy dziennikarz jeszcze raz przyszedł do hotelu, w recepcji spotkał mężczyznę obwieszonego złotą biżuterią, który nie chciał odpowiadać na pytania. Twierdził za to, że zaraz zadzwoni do Mariana Banasia, po czym rozmawiał przez telefon z mężczyzną, do którego zwracał się na „ty”, upewniając się, że nie należy niczego mówić dziennikarzowi. Człowiek z recepcji został zidentyfikowany jako Janusza K. pseudonim „Paolo”, który z bratem prowadzi agencje towarzyskie. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach gangów w krakowskiej dzielnicy Kazimierz, za co zostali skazany na półtora roku więzienia.

Punktem wyjścia reportażu była analiza oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, którymi od wiosny br. zajmuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Bertold Kittel zwrócił uwagę, że nie uwzględniono w nich wpisanego do hipoteki krakowskiej kamienicy poręczenia kredytu w wysokości 2,6 mln zł, który otrzymała z BOŚ Banku firma Jakuba Banasia, syna Mariana Banasia.

Prezes NIK nie chciał rozmawiać z reporterem „Superwizjera” o zarządzaniu kamienicą, nie odpowiedział też na przesłane mu pytania. Za to zaraz po emisji reportażu przekazał PAP-owi oświadczenie, w którym ocenił go jako „próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji”. Zapowiedział, że skieruje w tej sprawie pozew do sądu.

- Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości - poinformował Banaś.

Wyjaśnienia w „Wiadomościach” i Trójce, zapowiedź urlopu

W poniedziałek wieczorem Marian Banaś udzielił wywiadu w „Gościu Wiadomości” w TVP Info. Stwierdził, że od dawna chciał sprzedać kamienicę w Krakowie, zawarł nawet umowę przedwstępną z jednym z mężczyzn opisanych w reportażu „Superwizjera”, ale kupujący nie uzyskał kredytu bankowego. Ostatecznie nieruchomość została sprzedana dopiero przed kilkoma tygodniami. Prezes NIK tłumaczył, że trwało to tak długo również dlatego, że był bardzo zajęty pracą w Ministerstwie Finansów.

- Po pięć, cztery godziny wtedy spałem. Nie miałem czasu, nie jeździłem prawie w ogóle do Krakowa, rzadko się spotykałem nawet z własną żoną - powiedział. - A w międzyczasie chciałem, żeby ta kamienica została sprzedana. W wreszcie mi się udało w ostatnich tygodniach, miesiąc temu ta kamienica został sprzedana i sprawa jest zamknięta - podkreślił.

Banaś potwierdził też, że rozmawiał telefonicznie z mężczyzną, który chwalił się tym Bertoldowi Kittelowi. Zaznaczył jednak, że szybko się rozłączył, a swój numer telefonu przekazał najemcy, żeby ten mógł szybko zgłaszać ewentualne awarie lub inne problemy z nieruchomością.

- Jak sprawdzałem stan mojej nieruchomości, to też czasem go tam widziałem. To tyle. Nie znam jego braci, nie mam z nimi nic wspólnego. Pokazywanie ich w zestawieniu i w kontekście mojej kamienicy jest absolutnym nadużyciem i bezprawnym działaniem - ocenił.

Jednocześnie prezes NIK zapowiedział, że w związku z kontrolą jego oświadczeń przez CBA podjął decyzję, że idzie na urlop, który potrwa do zakończenia tej procedury. A CBA w poniedziałek poinformowało, że ta kontrola potrwa do drugiej połowy października, czyli nie skończy się przed wyborami parlamentarnymi.

Dziennikarze pytani przez Wirtualnemedia.pl nie mają wątpliwości, że przedłużenie kontroli przez CBA i urlop Mariana Banasia to próba wyciszenia tej sprawy na czas kampanii wyborczej.

- Prawo i Sprawiedliwość ewidentnie wyciągnęło lekcję z casusu Marka Kuchcińskiego. Żeby wybrnąć, żeby nie dać złapać się na niespójności przekazu, prezes po prostu idzie na urlop, nie będzie się nikomu i z niczego tłumaczył. A co będzie po wyborach - zobaczymy - komentuje Marek Kacprzak z Wirtualnej Polski. - Tym razem decyzja została szybko podjęta: nie można go odwołać, bo jest konstytucyjnie nieodwoływalny, a skoro jest lojalny, to przynajmniej niech weźmie urlop - dodaje.

We wtorek wieczorem poinformowano, że Marian Banaś urlop rozpocznie w najbliższy piątek. Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej” zwraca uwagę, że w konsekwencji dziennikarze nie będą mieć żadnej okazji, żeby zadać mu pytania dotyczące wynajmu kamienicy. - Okazuje się, że człowiek nie musi odpowiadać na pytania, może wygadać się w mediach publicznych. I jest wysyłany na urlop bezpłatny, mimo że ledwie tydzień temu zaczął pracę. W jakim trybie, dlaczego na urlop bezpłatny? To wszystko jest tak grubymi nićmi szyte, że media nie mogą tego zostawić - ocenia publicysta.

- Marian, idź na urlop na trzy tygodnie, powiemy suwerenowi, że to najwyższe standardy, a potem sobie wrócisz i zaczniesz kontrolę opozycji - skomentował na Twitterze Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.

Początkowo prezes NIK zapowiedział, że o urlop zwróci się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Okazało się jednak, że procedura jest zupełnie inna. - Marian Banaś nie przyjedzie do marszałek Sejmu z wnioskiem o urlop, bo okazało się, że sam sobie go udziela. Elżbieta Witek przekonywała, że o akceptacji wniosku zdecyduje po rozmowie. Nikt nie przekazał drugiej osobie w państwie, że nie MS takiej procedury? Gdzie są prawnicy? - pytał na Twitterze Patryk Michalski z RMF FM. - Widać, że instytucje państwa działają po omacku. Prezes NIK nie wie, kto udziela mu urlopu. Marszałek Sejmu też nie wie, ale w tv M. Banaś powiedział, że zwróci się do niej, więc oczekuje na spotkanie. Ale spotkania nie będzie, bo M. Banaś sam sobie udzielił urlopu. Przerażające - ocenił.

- Człowiek jest szefem administracji skarbowej, ministrem finansów, szefem NIK, służby kontrolują jego oświadczenie majątkowe i nikogo o tym nie informują? Nie uznają za stosowne zwrócić uwagi, że maja wątpliwości wobec jednej z kluczowych osób w państwie? To od czego one są? - zapytał Konrad Piasecki z TVN24.

Kamienica od weterana, pomoc dla syna

W „Gościu Wiadomości” Marian Banaś tłumaczył, że wpisanie kredytu dla firmy syna do hipoteki kamienicy to poręczenie rzeczowe, a nie zobowiązanie pieniężne, dlatego nie musi być uwzględniane w oświadczeniu majątkowym. - Kredyt wziął mój syn. Który z ojców, rodziców nie pomoże synowi? - spytał.

Przypomniał, że o zbadanie jego oświadczeń sam zwrócił się do CBA, po tym jak jesienią ub.r. pojawiły się wątpliwości co do powierzchni jednej z jego działek. - I to są właśnie standardy Prawa i Sprawiedliwości, działaczy związanych z tą opcją, w przeciwieństwie do działaczy totalnej opozycji. Na przykładzie byłego prezesa Kwiatkowskiego, który przez dwa lata pełnił funkcję, a miał poważne zarzuty prokuratorskie - stwierdził Banaś.

- A to pan Banaś nadal poczuwa się do bycia działaczem PiS, a nie bezstronnym prezesem Najwyższej Izby Kontroli? Oryginalne podejście jak na kogoś, kto powinien działaczy PiS kontrolować - skomentował to Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.

Pytany w TVP Info, jak został właścicielem kamienicy, prezes NIK stwierdził, że przez 30 lat przyjaźnił się z weteranem Armii Krajowej, który kilka lat przez swoją śmiercią przekazał mu tę nieruchomość.

Ta informacja wywołała sporo prześmiewczych komentarzy na Twitterze. - W prasie mogą się za chwilę pojawić ogłoszenia: Poznam AK-owca celem zaprzyjaźnienia się. Kamienica mile widziana, nie musi być w Krakowie. Tylko poważne oferty - napisał Bartek Godusławski z „Dziennika Gazety Prawnej”. - A tobie ilu zaprzyjaźnionych żołnierzy AK zostawiło kamienicę lub bezdomnych sprezentowało samochody? - spytał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - A my oczywiście wierzymy ze poznany przez pana ministra w 1989 roku żołnierz AK obdarzył przyjaźnią tego samego pana ministra kilka lat wcześniej (w latach 80) a potem mu dał kamienicę? Ale skoro umowy Piskorskiego można sprawdzać to i pana ministra też. Prawda? - stwierdził Jacek Czarnecki z Radia ZET.

Marek Kacprzak zwraca uwagę, że Marian Banaś nie powinien w ogóle wspominać, jak nabył tę nieruchomość, skoro w reportażu „Superwizjera” nie przedstawiono wobec tego zastrzeżeń. - To komunikacyjnie zupełnie bez sensu. Jeżeli prezes Banaś faktycznie dostał tę kamienicę od weterana, powinien pokazać dokumenty lub inne potwierdzające to materiały - ocenia publicysta WP.

W zaprzyjaźnionych mediach lepiej niż na konferencji prasowej

Marian Banaś podobnych wypowiedzi udzielił radiowej Trójce, wyemitowano je we wtorek rano. Wielu dziennikarzom nie spodobało się, że szef NIK nie zorganizował w tej sprawie konferencji prasowej, na której musiałby odpowiedzieć na mniej wygodne pytania.

- Zawsze jeśli polityk obozu władzy ma problem, udaje się do mediów zaprzyjaźnionych, czyli mediów publicznych. Tam ma możliwość swobodnego wypowiedzenia się bez trudnych pytań - komentuje Jacek Nizinkiewicz. - To że media człowiekowi, który ma patrzeć na ręce, nie mogą zadawać pytań, jest skandaliczne. Nie ma konferencji prasowej, na której człowiek niewinny, z absolutnie czystym sumieniem w 10-15 minut by się wybronił odpowiadając na pytania. Nie ma nacisku ze strony mediów publicznych ani partii rządzącej - wylicza.

- Dla mnie to jedynie sugeruje, że ma coś do ukrycia. Jeżeli prezes NIK tłumaczy, że ma kontakty z ludźmi mającymi coś na sumienia i potrafi od nich odbierać telefon, a z dziennikarzami nie ma odwagi się spotkać, to komunikacyjnie wygląda bardzo słabo - uważa Marek Kacprzak.

Zdaniem części dziennikarzy wyjaśnienia przedstawione przez Banasia nie oczyściły go z niejasności w tej sprawie. - To truizm, ale szef NIK musi być jak żona Cezara - ponad wszelkimi podejrzeniami. To chyba oczywiste wobec kogoś, kto kieruje najwyższym organem kontrolnym RP. Jeśli wątpliwości nie uda się rozwiać i wyjaśnić, oczywistą opcją jest dla mnie rezygnacja - stwierdził na Twitterze Marcin Makowski.

- Trzeba powiedzieć to wprost: b. szef skarbówki, a obecnie prezes NIK, wynajmujący za pół darmo gangusom kamienicę w centrum  Krakowa pod sex biznes, którą otrzymał od żołnierza AK brzmi, jak byśmy mówili o krajach trzeciego świata. Zadziwiające, że w PiS tego nie widzą - napisał Andrzej Gajcy z Onetu.

Dołącz do dyskusji: Wyjaśnienia szefa NIK ws. wynajmu kamienicy nie przekonały ekspertów. „Urlop to próba przeczekania sprawy”

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dim
urlop w kamienicy na godziny?
odpowiedź
User
Max
horizontal refreshment included
odpowiedź
User
rozbawiony
kuriozalna sytuacja. Prezes NIK zna się po imieniu z mafiozą (tak wynika z materiału TVN, a Prezes sam potwierdził w TVP Info że odebrał ten telefon).Państwo PIS w pigułce.
odpowiedź