SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Nowości kinowe: Wszystko gra, Czeka na nas świat, V jak Vendetta, Po sezonie

Nowości z ostatnich trzech tygodni ocenia Robert Patoleta. Skala ocen od jednej do sześciu gwiazdek.

WSZYSTKO GRA *****

Były tenisista staje przed wyborem – pieniądze i dostatnie życie albo prawdziwa miłość i bieda. W tym filmie, jak w mało którym, rzeczywiście wszystko gra na tip top.

Woody Allen znany jest z komedii rozgrywających się wśród nowojorskiej inteligencji. Tym razem twórca „Annie Hall” nie nakręcił farsy, parodii, ani typowej satyry. Porzucił Nowy Jork dla Londynu. Połączył romans z baśnią w amerykańskim stylu od pucybuta do milionera. Jak się okazuje w finale, jest to dramat. Tyle, że dosyć przewrotny.

Reżyser jak zwykle miał nosa do aktorów. W głównych rolach obsadził młodych zdolnych. Doskonała obsada, przede wszystkim piękna Scarlett Johansson jako Nola Rice. Spotyka ją młody i atrakcyjny nauczyciel tenisa Chris Wilton (Johnattan Rhys Meyers). Przypada mu od razu do gustu, ale jest już zajęta przez jego ucznia Toma Hewetta (Matthew Goode), syna brytyjskiego milionera (Brian Cox). Chris z kolei przypada do gustu Chloe (Emily Mortimer), siostrze Toma. Ich rodzice zatrudniają go w swoim imperium. Tyleż ambitny, co przebiegły chłopak szybko pnie się po szczeblach kariery. Wkrótce wychodzi za Chloe, jednak cały czas próbuje podejść Nolę.

Krytycy rozpływają się w zachwytach nad grą i urodą panny Johansson. I słusznie, bo Scarlett jednocześnie potrafi być niewinna, niespełniona, wyzywająca i kusząca, aby po chwili stać się nieznośną histeryczką. Jest najpełniejszą postacią w tym filmie - femme fatale i zagubionym dzieckiem w jednej osobie. Zdecydowanie to najciekawsza rola w tym filmie.

Allen kręci średnio jeden film rocznie, ale dawno już nie był w tak dobrej formie. Widocznie dobrze zrobiła mu przeprowadzka do Europy. Podobno jego następne dzieło powstaje w Paryżu, a on myśli już o Madrycie. Nic dziwnego, klimat jego filmów zawsze był bliższy Europejczykom niż Amerykanom. Ciekawe czy spodobałoby mu się w Warszawie?

 

CZEKA NA NAS ŚWIAT ****

Momentami zabawna, momentami przygnębiająca tragikomedia o poszukiwaniu pracy.

Piotruś (Sebastian Pawlak) jest 30-latkiem, którym opiekuje się mamusia (Jadwiga Lesiak). Kiedy wyjeżdża do sanatorium, dorosły bądź co bądź facet musi sobie radzić sam. Zostaje bez pieniędzy, więc na gwałt potrzebuje znaleźć jakiś sposób zarobkowania. Z początku idzie na łatwiznę. Za namową sprytnego, chciwego kumpla Sproketa (udana rola Bartosza Żurawieckiego) postanawia odpłatnie oferować swoje usługi erotyczne paniom w średnim wieku. Ale że jest ciapą, w dodatku honorową, nadzieje spełzają na niczym.

Zgłasza się więc do pośredniaka, z którego od razu wylatuje, bo nie ma wykształcenia, ani doświadczenia. Z różnym skutkiem szuka pracy przez ogłoszenia. W końcu nie mając wyjścia zaczyna wyprzedawać domowe sprzęty. Sam żywi się suchym chlebem ze śmietnika. A kiedy już dostaje jakąś robotę, zaraz jest z niej wyrzucany. A przy okazji okradany przez pijanych punków.

Nasza polska biedna rzeczywistość pokazana w krzywym zwierciadle robi jeszcze bardziej żałosne wrażenie. Cieszy mnie jednak myśl, że wreszcie zaczynają powstawać udane filmy dotyczące współczesności. Za chwilę wejdzie równie ciekawa „Oda do radości”. I dobrze się dzieje, że opiekę nad młodymi utalentowanymi twórcami biorą tacy wytrawni wyjadacze jak w przypadku „Ody” Juliusz Machulski, czy tutaj Jerzy Stuhr. Może przynajmniej poziom naszych filmów będzie przyzwoity w tej naszej nie do końca wydarzonej rzeczywistości.

 

V JAK VENDETTA ****

Całkiem udana ekranizacja komiksu o walce tajemniczego V przypominającego Zorro i jego młodej pomocnicy Evey z totalitarnym państwem angielskim.

Tajemniczy dżentelmen w masce (Hugo Weaving) ratuje Evey (Natalie Portman) przed rzezimieszkami. Zaraz potem zapowiada początek planowanej przez niego rewolucji. Oboje żyją w kraju w którym o demokracji nikt nie słyszał od lat. Obywatele poddani są terrorowi warstwy rządzącej na czele z demonicznym Adamem Sutlerem (John Hurt). Wszystko zaś zaczęło się od eksperymentu prowadzonego przez rząd na zwykłych ludziach w obozie koncentracyjnym. Większość z nich umarła. Przetrwał tylko V. Teraz wie, jaką wartość ma życie, śmierć i czym jest wolność.

Evey to cicha myszka pracująca w największej stacji telewizyjnej. Właśnie tam V ogłasza nadchodzącą rewolucję. Jednak najpierw musi pozbyć się wszystkich niewygodnych mu osób. Okazuje się, że wszyscy oni brali udział w znęcaniu się nad więźniami obozu, który przeżył V. Bierze pod swoje skrzydła kruchą Evey, której grozi niebezpieczeństwo jako jego rzekomej współpracownicy. Jednak dziewczyna nie zgadza się z dwuznacznym moralnie postępowaniem V, który zabija jednych, aby innym umożliwić drogę do wolności. Dziewczyna ucieka od swego wybawcy…

Gdyby bracia Wachowscy wychowali się w Polsce, na pewno nakręciliby ten film w zupełnie innej konwencji. Nie wychowali się na pozycjach martyrologicznych i to widać. Jednak na pewno dokładnie przeczytali nie tylko powieści o superbohaterach w stylu Supermana czy Batmana, ale również „1984” Orwella.

„V jak Vendetta” nie ma tej mocy co „Matriksa”, choć przesłanie jest podobne – wolność ponad wszystko. Wyszedł im film konfekcyjny, momentami mało zrozumiały, ale w sumie udany. To staranne rzemiosło. Czego więcej oczekiwać od Hollywood?

 

PO SEZONIE ****

Trzy różne kobiety starają się o względy 80-letniego mężczyzny. Niewiarygodne, a jednak możliwe.

Leon Kos (Leon Niemczyk) przyjeżdża zimą do opustoszałego pensjonatu na Mazurach. Przyjmuje go znudzona i doświadczona życiowo właścicielka (Ewa Wiśniewska). Aby urozmaicić mu życie na pustkowiu, wysyła do niego młodziutką, atrakcyjną, ale głupiutką Dasię (Małgorzata Socha), aby mu usługiwała. Dni Leona mijają spokojnie do czasu przyjazdu pięknej tajemniczej Emilii (Małgorzata Cielecka).

Jak się okazuje wszystkie postacie coś ukrywają, ciągle blefują. Leon udaje bohatera II wojny światowej. Emilia odcina się od rodziny i przeszłości. Jednak rezolutna właścicielka pensjonatu pamięta Leona z młodości, kiedy był gwiazdorem operetki. Teraz jest zwykłym oszustem potrafiącym podszyć się nawet pod księdza.

Nie jest to erotyk, nie jest to również opowieść o bezsilnym satyrze zdolnym jedynie obserwować z ukrycia pożądaną przez siebie kobietę. Te elementy występują, ale film jest nieco sentymentalną opowieścią o przemijaniu, z którym nie można się pogodzić, o relacji pomiędzy starością, a udręczoną młodością.

Niemczyk pokazuje klasę i kunszt aktorski, rzadko dziś spotykany. Czuć, że on nie gra, on jest taki jak jego bohater. Zresztą scenariusz został oparty na motywach jego barwnej biografii. Ale ta nostalgiczna opowieść, to nie tylko konfrontacja starości z młodością, ale przede wszystkim podsumowanie kariery wybitnego aktora.

 

TARNATION ***

Niespełniony aktor-reżyser amatorską kamerą zarejestrował swoje życie pełne nieszczęść i dramatów. Wyszło mu pretensjonalne reality show z artystycznymi ambicjami.

Jonathan Caouette bez emocji streścił przeszłość swojej rodziny. Jego matka Renee była dziecięca modelką. Po upadku z dachu doznała urazu. Leczona była między innymi poprzez rażenie prądem. Porzucona przez męża, wiele lat spędziła w szpitalach psychiatrycznych.

Życie jej syna to litania dramatów. W wieku 4 lat był świadkiem gwałtu na matce. Kiedy ona przebywała w kolejnych szpitalach, on tułał się po rodzinach zastępczych. Tam był bity i upokarzany. W końcu został adoptowany przez dziadków – Adolpha i Rosemary. Swoje życie zaczął nagrywać za pomocą amatorskiej kamery w wieku 11 lat. Już wtedy był zdeklarowanym gejem. Po przedawkowaniu narkotyków zaczął tracić kontakt z otoczeniem i rzeczywistością. Cierpiał na depersonifikację. Udawał kogoś innego, bez powodu wpadał w furię dokonując samookaleczenia.

Kiedy był coraz starszy, jego życie stawało się coraz bardziej poukładane. Zawsze chciał zostać aktorem. Interesował się podrzędnymi horrorami. Próbował kręcić amatorskie filmiki. Brał udział w szkolnych przedstawieniach, w których zawsze grał kontrowersyjne postacie. Po ukończeniu liceum wyjechał do Nowego Jorku. Nie zrobił jednak kariery. Zdobył rozgłos dopiero na festiwalu Sundance po pierwszym pokazie „Tarnation”.

Krytyka i publiczność rozpływała się w zachwytach nad filmem. Trudno powiedzieć skąd te ochy i achy, bo film nie wnosi nic nowego. Zarówno w formie (nakładanie obrazów, wykorzystywanie fragmentów innych dzieł oraz muzyki, przeplatanie nimi nakręconych w ciągu lat scen), jak i w treści (kamera wszędzie, nawet w toalecie, tak jak w reality show) to żadne novum. Film nie trzyma rytmu. Matka pojawia się na początku, w środku znika i znienacka pojawia się na końcu. Brakuje puenty, jakiegoś sensownego podsumowania. Bo trudno tak nazwać ostatnią scenę w której bohater żałośnie wyznaje: „Nie chcę skończyć jak moja matka”.

Jeśli chcesz, drogi Czytelniku, zdobyć rozgłos jako twórca filmowy, „Tarnation” może być wzorem do naśladowania. Nie trzeba mieć dużej wiedzy, nie wymagany jest warsztat filmowy. Koniecznie za to trzeba wybrać co bardziej dramatyczne momenty ze swojego życia. Podać to w pseudoartystycznym sosie z dodatkiem fragmentów kiczowatych horrorów, podrzędnych występów, dramatycznych songów, dolać krwi i cierpienia.. Pamiętaj, że całość powinna być wstrząsająca i zarazem intymna. Efekt masz murowany – ludzie będą Ci współczuli, będą Cię oklaskiwać i nagradzać, ale z litości. Tylko to, co z założenia miało być prawdziwe, może stać się po drodze sztuczne i zakłamane.

 

NAGI INSTYNKT 2

W sprawie Cathrine Tramell (Sharon Stone), oskarżonej o zamordowanie kochanka, zaangażowany zostaje uznany londyński psychiatra, Robert Glass (David Morrissey). Jego zadaniem jest udowodnienie jak groźna jest, znana nam z pierwszej części erotycznego thrillera wszechczasów, autorka bestsellerowych kryminałów. Zafascynowany Cathrine, Glass, wbrew swoim zasadom i ostrzeżeniom pozwala na jej na uwodzicielska grę w trakcie dochodzenia. Zda sobie sprawę, że stracił kontrolę nad sytuacją, dopiero gdy ginąć zaczną kolejne osoby z jego najbliższego otoczenia.

(Best Film)


 

Dołącz do dyskusji: Nowości kinowe: Wszystko gra, Czeka na nas świat, V jak Vendetta, Po sezonie

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl