SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Gest Joanny Lichockiej może być bardzo kosztowny dla PiS i kampanii wyborczej Andrzeja Dudy (opinie)

Po tym, jak Joanna Lichocka pokazała posłom opozycji w Sejmie po przegłosowaniu przekazania mediom publicznym 2 mld zł  środkowy palce, nie schodzi z ust polityków, internautów i mediów -  mimo, że nie udziela się już publicznie. Środowe przeszukanie mieszkania szefa NIK, Mariana Banasia i jego córki oraz zatrzymanie byłego posła PiS i agenta CBA Tomasza Kaczmarka to w ocenie opozycji, jak i ekspertów od marketingu politycznego klasyczny przykład odwrócenia uwagi społecznej od faktycznego problemu, jakim jest dofinansowanie TVP zamiast przekazania funduszy na onkologię. - To samobójcza taktyka, bo gest Lichockiej wróci jak bumerang, gdy Andrzej Duda będzie decydować, czy podpisać czy też zawetować ustawę o 2 mld zł dla mediów publicznych. PiS będzie z kolei robić wszystko, by Andrzej Duda nie przegrał wyborów - uważają eksperci.

W miniony czwartek, w czasie posiedzenia Sejmu, na którym przegłosowano przyznanie mediom publicznym 2 mld zł (zamiast przeznaczyć je na onkologię) posłanka PiS Joanna Lichocka wykonała charakterystyczny gest środkowym palcem. Opozycja, jak i większość społeczeństwa (czego dowodem są liczne internetowe komentarze) odczytała to jako gest wulgarny. Lichocka próbowała się tłumaczyć – wyjaśniała m.in. że odgarniała kosmyk włosów z twarzy.

Dzień później poinformowała, że jeśli jej gestem ktoś poczuł się urażony, jest gotowa przeprosić.  Od tego czasu nie udziela się w mediach, nie pokazuje się, nie było jej też na niedzielnej konwencji, na której Andrzej Duda ogłosił start swojej kampanii wyborczej.

Zachowania Lichockiej nie próbują już także na siłę usprawiedliwiać czy tłumaczyć partyjni koledzy. Adam Bielan, europoseł PiS w publicznym radiu tłumaczył, że jej gest był „skierowany do posłów Platformy Obywatelskiej, posłów, którzy brutalnie ją wyzywali, gdy wcześniej przemawiała z mównicy sejmowej”.


Odsunięcie Lichockiej "w cień" to normalny zabieg w polityce

Czy teraz należy spodziewać się, że Joanna Lichocka będzie mało aktywna aż do końca kampanii wyborczej? Według Sebastiana Drobczyńskiego, eksperta ds marketingu politycznego to oczywiste. Nasz rozmówca jest przekonany, że partia świadomie ją „wyciszyła". - Podejrzewam, że Prawo i Sprawiedliwość nie pozwoli sobie na to, by w czasie kampanii prezydenckiej pokazywać i promować osoby, które kojarzą się z kryzysami. Jest to normalny zabieg w polityce oraz w sytuacjach kryzysowych - twierdzi Drobczyński.

Uważa też, że opozycja bardzo sprawnie wykorzystuje słynny już gest Lichockiej. - Można powiedzieć, że w końcu opozycja się „obudziła" i wykorzystuje błędy rządzących. Takich błędów wcześniej było oczywiście więcej, ale odnoszę wrażenie, że dopiero teraz opozycja odrobiła lekcje i potrafi narzucić tempo w kampanii. Opozycja z „uciekającego króliczka" stała się „goniącym wilkiem". Pytanie jedynie, jak długo będzie w tej roli - zawraca uwagę ekspert.

Zdaniem naszego rozmówcy ten wątek będzie kontynuowany tak długo, aż opozycja nie wytknie partii rządzącej kolejnego błędu bądź sama nie da się złapać na wizerunkowym błędzie, co wykorzystają rządzący.

Lichocka negatywną twarzą kampanii Andrzeja Dudy

- Uważam, że prezydent Andrzej Duda wiele zyskałby, gdyby jednak nie złożył podpisu pod nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 roku dla TVP i Polskiego Radia, tłumacząc że to po prostu nieuczciwe. W końcu po wygranych wyborach przez obecnego prezydenta, PiS zawsze może powrócić do tego tematu. Jeśli  z kolei prezydent podpisze nowelizację w/w ustawy, wtedy ten temat z pewnością będzie w czołówce tych wiodących w kampanii prezydenckiej - radzi Sebastian Drobczyński.

Ekspert nie ma też wątpliwości, że gest ze środkowym palce możne przylgnąć do Joanny Lichockiej równie mocno, jak np. zegarki do Sławomira Nowaka czy ośmiorniczki do polityków podsłuchanych u Sowy i Przyjaciół. - Joanna Lichocka jest teraz negatywną twarzą kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Jeśli prezydent przegra zbliżające się wybory, wtedy z pewnością rozpocznie się szukanie „kozłów ofiarnych" kampanii. Póki co posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Joanna Lichocka, wiedzie prym w tym niechlubnym rankingu - dodaje Sebastian Drobczyński.

Lichocka ogromnym problemem dla PiS i kampanii Andrzeja Dudy

Podobne refleksje ma Marek Gieorgica, partner zarządzający w Clear Communication Group, który uważa, że posłanka Lichocka swoim gestem wygenerowała ogromny problem dla prezydenta Dudy, jego sztabu i całego PiS. - Dała bowiem obrazek, którym łatwo zilustrować narrację wokół tematu przekazania pieniędzy na media publiczne, ale też można go rozszerzać na wiele innych wątków krytyki partii rządzącej. To prezent, który został szybko wykorzystany przez opozycję przeciwko prezydentowi i stawia go pod duża presją, bo na jego biurku czeka na podpis projekt ustawy. Ten obrazek umożliwia wielokrotne powracanie do tematu, który nie miałby szansy tak długo żyć bez gestu posłanki Lichockiej - analizuje nasz rozmówca.

Zwraca przy tym uwagę, że po raz pierwszy od dawna PiS i prezydent nie narzucają swojej narracji w dyskursie politycznym, a za to muszą reagować, są w defensywie. - Jednak tej sytuacji nie należy przeceniać, bo nie ma ona niewyczerpanego potencjału. Pojawią się nowe tematy i ten nie będzie żył wiecznie - przewiduje Marek Gieorgica. Pozytywnie ocenia odsunięcie Lichockiej od mediów i jej wycofanie z przestrzeni publicznej. - Do końca kampanii na pewno nie powinna już się pojawiać, bez względu na to, ile razy zdecyduje się przeprosić. Pojawiły się nawet głosy, że powinna złożyć mandat poselski – jeśli sytuacja wokół niej się nie uspokoi – nie wykluczałbym takiego scenariusza – to z pewnością zamknęłoby temat. PiS nie może pozwolić sobie na to, aby Andrzej Duda przegrał te wybory, z pewnością również posłanka Lichocka doskonale zdaje sobie z tego sprawę – twierdzi nasz rozmówca.

Opozycja skutecznie rozgrywa temat

W ocenie dr. Olgierda Annusewicza, eksperta ds. marketingu politycznego gest Joanny Lichockiej jest dla PiS,  a w szczególności dla prezydenta Andrzeja Dudy bardzo kosztowny. - Nie ma zatem zaskoczenia, że z jednej strony opozycja rozgrywa ten temat, nie chcąc dać wyborcom o nim zapomnieć a PiS robi wszystko, żeby jak najszybciej owo zapomnienie nastąpiło - zniknięcie posłanki Lichockie, czy wypowiedź prezydenta o standardach kultury są tego przejawem. Uwaga dla opozycji jest jednak taka, że nadmierne eksploatowanie tego jednego tematu doprowadzi do jego zużycia i de facto neutralizacji na długo przed wyborami - uważa nasz rozmówca.

Lichocka dla PiS większym problemem niż sprawa sądów

W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Miller, właściciel agencji MillerMedia. Ocenia, że Joanna Lichocka przysporzyła PiS-owi więcej kłopotów wizerunkowych niż potyczki prawne z sądownictwem. - Głównie dlatego, że jest to sprawa dziecinnie łatwa do wykorzystania przez opozycję, która od razu dopisała do niegrzecznego gestu odpowiednią, chwytliwą narrację - zrozumiałą dla każdego. Dlatego jest to tak groźne dla PiS - zamieszania z sądami i sędziami mało kto zrozumiał, zaś "faka onkologicznego" już każdy. Ponadto mętne tłumaczenie posłanki oraz zupełnie inne wyjaśnienie Barbary Mazurek utwierdziło opinię publiczną, że gest był zamierzonym. Kontekst został sprawnie dopisany i taki oto mamy przepis na solidny kryzys – uzasadnia nasz rozmówca.

Twierdzi, że „wyciszenie” Joanny Lichockiej w mediach, które obecnie widzimy, jest odpowiednią reakcją. - W najgorszym przypadku nie powinna pojawiać się w żadnych mediach (tradycyjnych, społecznościowych) do wyborów prezydenckich, a w najlepszym - przynajmniej do jesieni i opracowywania nowej ustawy budżetowej, gdzie PiS będzie miał szansę wykazać wydatki na onkologię i zamknąć aferę - podpowiada ekspert.

PiS szuka przykrywki

Grzegorz Miller przypuszcza, że nieumiejętne rozgrywanie gestu Joanny Lichockiej przez PiS oraz sztab Andrzeja Dudy może być obciążeniem dla jego kandydatury - ale nie musi.  - Pamiętajmy, że takie afery nie żyją długo. PiS już próbuje przykryć tę narracją o wydatkach na onkologię i służbę zdrowia, aresztowaniem "agenta Tomka" (chociaż o co tu tak naprawdę chodzi, jeszcze nie wiemy) i atakami na Mariana Banasia. Na opozycji (głównie PO-KO) utarł się schemat, że skoro PiS kogoś atakuje, to opozycja go broni. PiS daje więc opozycji do obrony postaci niejednoznaczne do oceny, trudne do obronienia i nieprzejrzyste dla wyborcy. Dopóki opozycja będzie się na to łapać, póty PiS będzie górą – twierdzi właściciel MillerMedia.

Tymczasem w środę rano media obiegła informacja o tym, że Centralne Biuro Antykorupcyjne przeszukało mieszkania należące do szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i jego córki. Funkcjonariusze mieli też być w siedzibie NIK, a wszystko na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia.

Niemal równolegle pojawiły się informacje o zatrzymaniu i aresztowaniu byłego agenta CBA i byłego posła PiS Tomasza Kaczmarka. Miał usłyszeć 9 kolejnych zarzutów – chodziło o tzw. pranie brudnych pieniędzy.

Przykrywka z Banasiem to samobójcza taktyka

Jakub Bierzyński, szef OMD Polska, który wcześniej doradzał m.in. Robertowi Biedroniowi nie ma wątpliwości co do tego, że środowe działania ewidentnie dowodzą, że PiS próbuje nimi przykryć sprawę z gestem Lichockiej i przekazaniem 2 mld zł zamiast na onkologię na dofinansowanie TVP.

- To samobójcza taktyka,  bo Banaś jest niebezpieczny, ma ogromną władzę, jest nieusuwalny, a co najgorsze  - świetnie zna od środka całe środowisko i skalę korupcji polityków prawicy. Wie, jak i gdzie celnie uderzyć. Ta wojna w trakcie kampanii PiS- owi się nie opłaca. Banaś to ich człowiek. Skutki są nieprzewidywalne, a palec Lichockiej wróci jak bumerang bo Andrzej Duda będzie musiał podjąć decyzje,  co z ustawą o TVP zrobić: podpisać – złe, zawetować - jeszcze gorzej. Tak czy owak próba nabicia na palec Lichockiej Mariana Banasia jest skazana na niepowodzenie, a konflikt we własnych szeregach zaszkodzi Zjednoczonej Prawicy – przewiduje Jakub Bierzyński.

Także dla Sebstaina Drobczyńskiego środowe wydarzenia z Marianem Banasiem i agentem Tomkiem w rolach głównych to typowy przykład przykrycia problemu Lichockiej.  - Tego typu akcje, w moim przekonaniu, mają za zadanie odwrócenie uwagi społeczeństwa – uzasadnia.

Całkiem odmienne zdanie w ocenie tych zdarzeń ma Marek Gieorgica. Jego zdaniem wydarzenia z udziałem CBA oraz szefa NIK nie pomagają kampanii prezydenta, bo odwracają uwagę opinii publicznej od ważnych dla niego spraw.  - Trudno jednak uznać je za próbę przykrycia sprawy posłanki Lichockiej, a jeśli nawet by to była taka próba to zdecydowanie niebezpieczna z uwagi na błyskawiczną reakcję szefa NIK. Komentatorzy często mają tendencje do łączenia ze sobą różnych zdarzeń „na logikę”, ale myślę, że często to jest myślenie życzeniowe bez pokrycia w faktach - zaznacza Marek Gieorgica.

Dołącz do dyskusji: Gest Joanny Lichockiej może być bardzo kosztowny dla PiS i kampanii wyborczej Andrzeja Dudy (opinie)

38 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
marketer
oj będzie się działo ;)

Jakie piękne samozaoranie.
odpowiedź
User
grey
co za pycha, buta, arogancja ...
odpowiedź
User
jarek k. pierwszy człowiek w Poslce
to wszystko było zabawne, gdyby nie było straszne.
odpowiedź