SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Smartfony Huawei i Samsung 50 proc. taniej w promocji Orange Love (wideo)

Orange Polska zaczął promocję z okazji miliona klientów oferty Orange Love. Są w niej dostępne o połowę taniej dwu-SIMowe smartfony Huawei P20 Pro, Samsung Galaxy A9 i Samsung Galaxy A6.

Promocja obowiązuje przy podpisaniu 24-miesięcznej umowy na dowolny pakiet Orange Love. W przypadku klientów indywidualnych miesięczna rata za Samsung Galaxy A6 dual SIM wynosi 26 zł, za Samsung Galaxy A9 dual SIM -  51 zł, a za Huawei P20 Pro dual SIM - 66 zł.

W ofercie Orange Love dla Firm smartfon Huawei P20 Pro dual SIM jest dostępny za 53 zł + VAT miesięcznie, Samsung Galaxy A9 dual SIM - za 41 zł + VAT, a Samsung Galaxy A6 dual SIM - za 20 zł + VAT.

Natomiast klienci biznesowi mogą kupić smartfon Samsung Galaxy S9 dual SIM za 50 zł + VAT miesięcznie plus 249 zł + VAT na start w planie dla Firm z Multipakiem XXL, a Samsung Galaxy A9 dual SIM za 53 zł + VAT miesięcznie w planie dla Firm.

 

Spoty pokazują klientów Orange Love, którzy opowiadają o swoich zwyczajach związanych z korzystaniem z internetu i telewizji.

 

Akcja reklamowa obejmuje m.in. telewizję oraz internet.

Kreacją kampanii zajęła się agencja Leo Burnett Warszawa. Spoty wyreżyserował Mikołaj Łebkowski, produkcjął zajął się dom produkcyjny M5, postprodukcją - Delapost, a udźwiękowieniem - Lunapark.

Za planowanie i zakup mediów odpowiada dom mediowy Initiative Media Warszawa.

Dołącz do dyskusji: Smartfony Huawei i Samsung 50 proc. taniej w promocji Orange Love (wideo)

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
postęp czy po(d)stęp?
Czy to aby tylko reklama czy już przypadkiem nie fakt? Na świecie, nie wiem jak w Polsce coraz częściej mówi się o przesyceniu smartfonami rynku, podobno 2017 rok był pierwszym rokiem spadku sprzedaży smartfonów. Co ciekawe tendencje użytkowników tych urządzeń zmieniły się - mniej korzystamy z mediów społecznościowych przez smartfona, internetu też używamy rzadziej, cecha, która zaś pozostaje niezmienna to fakt, że najczęściej używamy komórki po to by sms-ować, czasem zadzwonić. Dochodząc w tym punkcie do wniosku, to czy nie zasadnym byłoby aby w awangardowym stylu powracały telefony komórkowe zwykłe( rozsuwane, klawiszowe, z klapką itp.)? Aby producenci wycofywali się z produkcji smartfonów by produkować tradycyjne komórki? Myślę, że taki będzie trend, tym bardziej, że coraz śmielej i głośniej mówi się o problemie fonoholizmu, który w istocie wcale nie byłby tak poważny, a jest poważny tylko dlatego, że powiedzmy to sobie szczerze - są smartfony, a specyfika tych urządzeń jest właśnie taka uzależniająca z uwagi na trzy kwestie: 1. dostęp do internetu, 2. dostęp do mediów społecznościowych i 3. dostęp do setek tysięcy aplikacji, z których co najmniej połowa jak nie więcej jest mocno wciągająca. Sami na własne życzenie chcieliśmy tych urządzeń na rynku to się nie dziwmy że tak jest. To było do przewidzenia, że jak komórkę wyposaży się w te trzy powyższe atrybuty( które pierwotnie były jedynie w komputerach) to staną się one nieodłącznymi towarzyszami naszych imprez( robić fotki i wstawiać do sieci), spotkań rodzinnych i towarzyskich. Zwróćmy uwagę, że coraz bardziej to komórka zaczyna rządzić nami a nie my komórką, nie ma nad tym kontroli i zdrowej instrukcji jak prawidłowo używać te urządzenia. Obawiam się, że ich celem był przede wszystkim jak nie tylko aby ściągać uwagę człowieka zawsze i wszędzie i tylko potwierdziły się moje przypuszczenia - widzimy co dzieje się na ulicach, w centrach handlowych, na przystankach autobusowych - całe plagi ludzi zapatrzonych w te małe ekraniki. I jak ktoś mi powie, że to symbol naszych postępowych czasów, to gotów byłbym parsknąć śmiechem. To symbol głupoty i faktu, jak media, marketing, cyfryzacja i przemysł technologiczny,( bo smartfony powstały w konsolidacji ich wysiłków) zagrały zwykłym ludziom na nosie wykorzystując ich łatwowierność, naiwność, niewiedzę i słabostki oraz zachcianki. Wykreowano ludziom wyidealizowany świat mediów społecznościowych i internetu, gdzie wszystko jest sprofilowane wedle naszych potrzeb. Smartfon jest w stanie zastąpić kino( filmiki można oglądać w bardzo dobrej jakości choćby na Youtube) jest w stanie w szybki sposób zaspokoić nasze potrzeby interakcji społecznej( Facebook, Instagram), zdobyć wiedzę(Internet sam w sobie). Jest jednak ważna kwestia - to wszystko na dłuższą metę męczy od wielozadaniowości, odbiera satysfakcję z życia, dając złudną radość przebywania w social mediach, może powodować depresje i poczucie pustki/osamotnienia, gdyż brakuje realnych spotkań, a są tylko te online. Cofnijmy się więc do lat 2000-2009 - były to czasy harmonii między światem cyfrowym a realnym. Zdjęcia robiliśmy aparatem cyfrowym i wywoływaliśmy by mieć pamiątkę dla siebie, bliskich i przyjaciół wybranych, nic nie błąkało się po sieci, prywatność była respektowana należycie. Był całkiem sprawny internet w komputerach, były komórki w ładnych kolorach i zgrabnym wyglądzie. Komórki używało się zwykle po to by sms-ować co zresztą jest do dzisiaj i rozmawiać telefonicznie, jednakże to spotkania face-to-face odgrywały rolę główną i te spotkania były naturalne, nikt nie siedział w komórce, każdy ze sobą rozmawiał, wymieniał się poglądami i to było ok. Sprzęty RTV i AGD były w porządku, spełniały swoje funkcje, pomagały w domu. Cyfryzacja/Informatyzacja usług była na poziomie umiarkowanym - wiele spraw załatwialiśmy osobiście, dokumentów papierowych było więcej niż cyfrowych i nikomu to nie przeszkadzało( może nielicznym). Po prostu tamtą dekadę cechowało uporządkowanie, jakiś zdrowy umiar i rozsądek, niczego więcej nie było im trzeba. Mamy obecną dekadę 2010-2019 i co w niej jest złego, co popsuło wszystko? Nie trudno się domyślać - smartfony zabiły klimat spotkań towarzyskich, dzielimy się całą niemal prywatnością w sieci, czasem nawet bezwstydnie, informatyzacja/cyfryzacja usług przebiega agresywnie - coraz więcej dokumentów przybiera formę cyfrową, a rezygnuje się z papierowych, bankowość online, zakupy online, oświata online, praca online - coraz bardziej uzależniamy się od sieci - to bardzo złe i zgubne zjawisko. Nie może być tak, że internet staje się jak potrzeba fizjologiczna, bez której człowiek nie może żyć, bo to grozi czystym niewolnictwem na niespotykaną dotąd skalę. Pojawiają się przymiarki w kierunku biometrii - są one obecne w smartfonach chociażby ostatnio niechlubnej firmy Huawei, jednak z biometrii chcą korzystać sklepy czy banki nie pytając nawet o zdanie ludzi w tej materii. W obecnych czasach ewidentnie widzimy, że świat wirtualny zmierza do symbiozy z realnym - to bardzo niebezpieczne zjawisko, tak być absolutnie nie powinno. W obecnych czasach postęp cyfrowo-technologiczny idzie w bardzo zawrotnym i szybkim tempie, czasem nawet legislacja za tym nie nadąża. Warto zaznaczyć, że postęp, który rażąco godzi w prywatność, bezpieczeństwo czy zdrowie ludzkie nie powinien być przeprowadzany albo powinno znaleźć się drogę, która nie będzie godzić w te trzy kwestie. Nie może być tak, że postępem chcemy nazywać sytuację, której towarzyszy podglądanie, podsłuchiwanie, śledzenie i zbieranie danych - jeśli to jest według nas postęp, to znaczy, że mamy do czynienia z tzw. poprawnością cyfrowo-technologiczną - wdrażać co popadnie nawet po trupach, byle do celu, nie ważna prywatność, zdrowie czy bezpieczeństwo, byle w myśl liberalną - do przodu! Nie na tym to polega. A jak się maluje przyszłość z dekady 2020-2029? Nie mam dobrych wieści. Jeśli dalej będziemy bagatelizować ostrzeżenia i zagrożenia to źle się to dla nas skończy. W tejże dekadzie trendem podstawowym ma być sieć 5g i wynikający z niej internet rzeczy. W mojej ocenie jest to nic innego jak cyfrowy komunizm, bo powiedzcie mi jaki jest sens w podpinaniu każdego urządzenia do sieci, by zbierało dane, analizowało je i przesyłało? Nie ma żadnego, tylko marketing chce mieć dostęp do wnętrz naszych domów i przedmiotów, z których korzystamy. Nowoczesność kosztem prywatności też mi postęp. Czasy te będą też okresem pojawiania się robotów( w tym humanoidalnych), dronów oraz algorytmów, a także wzmożone zainteresowanie biometrią( skanami oka, twarzy, palca, dłoni czy głosu) na coraz większą skalę. Roboty z założenia będą raczej pozbawiać ludzi pracy aniżeli pomagać im w niej, algorytmy zaś i asystenci głosowi będą mogły zastąpić pracowników obsługi klienta czy urzędników. W obliczu tak szybkich i niekontrolowanych wręcz zmian powinniśmy sobie zadać pytanie "Chwileczkę, czy nie zmierza to wszystko za daleko"? Niestety tak, coraz bardziej chcemy zrobić z naszego życia film science-fiction nie dostrzegając, że jest to przecież prawdziwe życie i może nie być tak pięknie i pomyślnie jak przedstawiane jest to w tematyce tych filmów. Pomyślmy sobie, co by się stało, gdyby ten postęp cyfrowo-technologiczny dostał się do użytku dla jakiś dyktatorów rodem z faszystowskich Niemiec czy komunistycznej Rosji lub Chin. Jest to co najmniej przerażające. Jeśli chcemy budować świat oparty na technokratyzmie( rządy maszyn, robotów, dronów, sztucznej inteligencji, algorytmów) oraz cyfrowym komunizmie( smartfony, internet rzeczy, biometrie) to znaczy, że jest z nami coraz gorzej, bo nie dostrzegamy tych absurdów globalnych i chcemy zniszczyć wszystko co było dobre. To nie żarty, jeśli prześpimy zmieniającą się rzeczywistość, nie będziemy samodzielnie myśleć i analizować wydarzeń rozgrywających się wokół nas to liczmy się, że rychło popadniemy w niewolę, jakiej świat nie widział, z której ucieczki już nie będzie.
odpowiedź