SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Ostatni taniec” o Chicago Bulls hitem ESPN i Netflixa. „To fascynujący serial”

„Ostatni taniec”, dokumentalny serial poświęcony Michaelowi Jordanowi, drużynie Chicago Bulls i lidze NBA okazał się rekordowy pod względem oglądalności. Najpopularniejszy odcinek jednego dnia przyciągnął do siebie ponad 6,3 mln Amerykanów, a cała seria pobiła rekord stacji ESPN, współproducenta dokumentu. - „Ostatni taniec” to fascynujący serial, który w nietuzinkowy sposób opowiada historię wybitnego sportowca na szerokim tle dotykającym kwestii filozofii sportu i rządzących nim mechanizmów - oceniają eksperci dla Wirtualnemedia.pl.

„Ostatni taniec” miał swój debiut 19 kwietnia 2020 r. Producentami serialu są stacja ESPN oraz serwis Netflix. Tytuł był emitowany na kanałach ESPN i ESPN2, jest też dostępny prawie na całym świecie na Netfliksie (poza Stanami Zjednoczonymi, gdzie ma pojawić się w lipcu).

„Ostatni taniec” to serial dokumentalny, którego osią jest kariera legendarnego koszykarza Michaela Jordana opowiedziana na tle historii drużyny Chicago Bulls w jej najlepszych latach, a także dziejów ligi NBA u schyłku XX wieku.

Atutem filmu są m.in. unikalne, niepublikowane dotąd zdjęcia zza kulis pracy drużyny, a także rozmowy z Michaelem Jordanem i innymi gwiazdami Bulls, wśród których są Scottie Pippen, Dennis Rodman czy trener Phil Jackson.

 

„Ostatni taniec” z rekordem ESPN

Po emisji ostatniego odcinka 17 maja 2020 r. stacja ESPN ujawniła statystyki dotyczące oglądalności „Ostatniego tańca” w USA na kanałach ESPN oraz ESPN2.

Stacja przyznaje, że „Ostatni taniec” okazał się najpopularniejszym serialem wyprodukowanym w całej historii przez ESPN.

Według opublikowanych danych największym powodzeniem cieszył się 1. odcinek serii, który jednego dnia obejrzało ponad 6,3 mln widzów. Drugi pod względem popularności był 3. odcinek (ponad 6,1 mln odbiorców), zaś podium zamyka 9. odcinek z wynikiem z górą 5,8 mln widzów.

Wybitny dokument o wielu wymiarach

Netflix zgodnie ze swoją polityką nie podaje szczegółowych statystyk dotyczących oglądalności „Ostatniego tańca”, jednak dane ujawnione przez ESPN pozwalają przypuszczać, że dokument także w tym serwisie cieszy się sporym powodzeniem widzów.

W czym tkwi fenomen „Ostatniego tańca”? Jakie szczególne cechy przyciągają rekordowe jak na dokument rzesze widzów? Na te pytania odpowiadają eksperci w rozmowach z Wirtualnemedia.pl. Pierwszym z nich jest Michał Brański, szef strategii Grupy WP, prywatnie fan koszykówki i ligi NBA.

- Wspaniały dokument, nad kształtem którego kontrolę miał główny bohater - Michael Jordan, za sprawą czego nie wszystko znalazło się w kadrze (rodzina, trzeci rozdział życia koszykarskiego, niepowodzenie projektu Washington Wizards, brak sukcesów Charlotte Hornets, którego to klubu MJ jest właścicielem) – ocenia Michał Brański. - Seria ma idealny timing - po części za sprawą kilkunastoletnich targów jej towarzyszących (ESPN oglądał materiał wiele lat temu, nie dopiął zgód wszystkich zainteresowanych) oraz dwuletniego opóźnienia w produkcji. Wchodzi w próżnię, czy też wypełnia krater, który w świecie sportu zrobiła Covid-Bomba. Idealny dokument do wina i serowej przekąski na wieczory, ale i gorących przepychanek na Twitterze i Instagramie.

Według naszego rozmówcy to serial energetyczny, wywołujący ciarki („What time is it? Game time, woo!"), ale i pozwalający na medytację nad rolą sportu w naszym życiu.

- Prowokujący dyskusje, które wychodzą poza sport i dotykają gorących tematów sukcesu, ceny jaką za niego płacimy, szorstkiej przyjaźni, czelendżowania - stylów zarządzania, mobilizacji, dywidendy z bezwzględnego focusu i determinacji – wylicza Brański. - Wielkie zasługi mają ludzie odpowiedzialni za tło dźwiękowe - wybór oczywistych i nieoczywistych kawałków podbijających nastrój wnosi materiał na wyższy poziom.

Zdaniem Brańskiego dokument karmi się i napędza go wiele zjawisk jednocześnie:

1. Przedstawia tzw. greater than life postać ważną dla dzisiejszego pokolenia 40-, 50-latków.
2. Sam MJ, szykowny, pełen gracji i przez blisko 4 dekady trudny do rozszyfrowania, do tej pory unikający „wywiadów wyjawiających wszystko", raczej zdawkowo i oszczędnie odnoszący się zarówno do przeszłości, jak i bieżących wydarzeń ze świata sportu. Wszystko to składa się na silny magnetyzm.
3. Supporting cast. Kerr, Pippen, Jackson, Rodman, Miller, ochroniarz, Payton, Barkley, ojciec, matka, Krause i Reinsdorf, Thomas... czyli ludzie wyjątkowi, charakterni odegrali w niej dużą rolę. Sportowy „Ocean's 50".
4. Dokument pomaga rozstrzygnąć - choć nie zamyka - wiele mniejszych i większych sporów, które przez świat koszykówki przetaczają się od czasów MJ-a. Karmi się odwiecznymi fanowskimi wojnami. A jeszcze wzmocnionymi rewolucją, którą koszykówka przeszła w latach 2010 - 2020. Pogłębiona analityka, radykalne przeformatowanie gry w stronę tzw. spacingu (rozciąganie gry poprzez rezygnację z wielu elementów na rzecz tzw. 3-ki). Czy MJ odepchnął Russella? LeBron czy MJ? Jaki status w panteonie zespołów mają Detroit Pistons 88/89/90? Czy i jak MJ zaadaptowałby się do dzisiejszej koszykówki? Kto był najbliżej podstawienia nogi MJ-owi?

- Bawiłem się wspaniale, ale mówię to z perspektywy fana NBA od wczesnych lat 90-tych do dziś i za młodu piszącego listy do gazet sportowych, do dziś w garderobie posiadającego koszulki z logo Chicago Bulls – kończy Brański.

Nie tylko dla fanów NBA

Także Dawid Muszyński, redaktor naczelny naEKRANIE.pl zwraca uwagę na najważniejsze elementy decydujące o fenomenie „Ostatniego tańca” wśród dokumentów na temat sportu.

- Niewątpliwy sukces serialu dokumentalnego „Ostatni taniec” leży w dwóch rzeczach – zaznacza Dawid Muszyński. - Po pierwsze opowiada o sportowcu, którego znają ludzie na całym świecie. Nawet ci którzy nie interesują się koszykówką wiedzą kim jest Michael Jordan. To ikona sportu. To dzięki niemu cały świat, także ludzie w Polsce, zainteresowali się amerykańską koszykówką. Sam jako dzieciak oglądałem w środku nocy mecze Chicago Bulls vs. Utah Jazz, a słowa „Hej, hej tu NBA” powtarzało każde dziecko na podwórku. Nic więc dziwnego, że ludzie lawinowo włączali ten dokument by jeszcze raz poczuć te emocje i sięgnąć po nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa.

Po drugie zdaniem naczelnego naEKRANIE.pl jest to dokument doskonały. - Po 20 latach dostajemy dostęp do nigdy wcześniej nie publikowanych materiałów od dziennikarzy, którzy towarzyszyli koszykarzom wszędzie: w hotelu, w szatni, na treningach, na konferencjach, a nawet podczas meczów – wylicza Muszyński. - Jest tam wiele anegdot czy też uwiecznionych sytuacji o których dotąd nie mieliśmy pojęcia. Czujemy się jak członek drużyny. Przeżywamy z nimi wzloty i upadki.

Według eksperta wszystko jest ładnie poukładane i opowiedziane w sposób, który trafi nawet do ludzi nie mających bladego pojęcia o lidze NBA czy nawet o koszykówce.

- Jest to też nieocenzurowany portret Jordana pokazujący zarówno jego dobre jak i złe strony. Tłumaczący widzom czemu wciąż jest uznawany za jednego z najlepszych sportowców na świecie i jakie wyrzeczenia się z tym wiązały - podkreśla Muszyński.

Artur Kurasiński, bloger technologiczny, przedsiębiorca i kinoman także chwali „Ostatni taniec” przyznając, że oglądał serial z pozycji widza nie interesującego się wcześniej koszykówką.

- Koszykówką nie interesowałem się wcale (wzrost, sami rozumiecie a poza tym white man can't jump) – przyznaje Artur Kurasiński. - Czarnoskórzy dryblasi nigdy nie byli moimi idolami. Poza tym, że jako gówniarz oczywiście ciągle słyszałem czasami w TVP „hej, hej to EnBiEj" ale mnie kręciła piłka nożna (wzrost, rozumiecie no i Boniek, Lato i Szarmach ze swoimi plerezami jakoś do mnie trafiali lepiej). Jakby ktoś jeszcze nie zrozumiał to właśnie tłumaczę dlaczego prawie odpuściłem sobie dokument o Jordanie. I popełniłbym kardynalny błąd. Bo to jest fascynująca, niesamowicie (ekipa przez rok śledziła całą drużynę i mogła wchodzić gdzie chciała) zrealizowana epicka opowieść o Chicago Bulls, NBA jako organizacji, sporcie wyczynowym, człowieku, który rodzi się raz na 100 lat i biznesie gdzie mali (dosłownie i w przenośni) ludzie zrobią wszystko żeby zabić tych naprawdę wielkich. Oglądać! 9/10 – podsumowuje Kurasiński.

Dołącz do dyskusji: „Ostatni taniec” o Chicago Bulls hitem ESPN i Netflixa. „To fascynujący serial”

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
micky
zawsze kiedy czytam te słowotwórcze wypociny branskiego - speca od wszystkiego, mam ochotę wyrzucic monitor przez okno. Złe to jest pod każdym względem. Stylistycznym szczególnie.
odpowiedź
User
Marek
przeczytalem bullshitem. byc moze z jakiegos powodu, skoro coraz wiecej osob mowi, ze jest tam duzo niezgodności.
odpowiedź
User
BmZ8
MJ byl tylko jeden... nr 1 wszechczasow
odpowiedź