SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Piotr Dzięcioł: magiczny realizm odróżnia „Kruka. Szepty słychać po zmroku” od polskich seriali premium ostatnich lat (wywiad)

- Nie poszedłbym ze scenariuszem „Kruka. Szepty słychać po zmroku” do TVP, Polsatu i TVN, bo zależy im, aby ich programy i seriale oglądało jak najwięcej widzów. Wiedziałem, że muszę iść z tym projektem do stacji premium typu Canal+, która nie ściga się na oglądalność. Wiedziałem, że tam ten produkt dużo łatwiej uda się sprzedać - opowiada w wywiadzie dla portalu Wirtualnemedia.pl Piotr Dzięcioł z Opus Film, producent serialu „Kruk. Szepty słychać po zmroku”.

Michał Żurawski, fot. ©Olaf Tryzna CANAL+Michał Żurawski, fot. ©Olaf Tryzna CANAL+

„Kruk. Szepty słychać po zmroku” to serial kryminalny emitowany w Canal+ w każdą niedzielę o godz. 21.30. Akcja toczy się w Białymstoku, gdzie dochodzi do porwania nastoletniego chłopca, a śledztwo prowadzi inspektor z wydziału kryminalnego Adam Kruk (w tej roli Michał Żurawski), który zostaje oddelegowany z Łodzi. Po latach wraca do miasta, w którym spędził swoje dzieciństwo i dorastał. Na miejscu okazuje się, że musi się zmierzyć nie tylko ze sprawą porwania, ale także z ciemną stroną swojej przeszłości.

Oprócz Żurawskiego w obsadzie „Kruka” znajdują się także m.in. Cezary Łukaszewicz, Katarzyna Wajda, Andrzej Zaborski oraz Anna Nehrebecka. Za reżyserię wszystkich odcinków odpowiada Maciej Pieprzyca. Pomysłodawcą i scenarzystą serialu jest Jakub Korolczuk. Za zdjęcia odpowiadają Jan Holoubek i Witold Płóciennik.

Portal Wirtualnemedia.pl rozmawia z producentem serialu Piotrem Dzięciołem z firmy Opus Film, który stworzył miniserię dla Canal+. Ma on na swoim koncie m.in. statuetkę Oscara za produkcję filmu Pawła Pawlikowskiego „Ida”.

Jak firma Opus Film trafiła na scenariusz „Kruka. Szepty słychać po zmroku”? Kiedy zdecydowaliście, że warto zająć się tym projektem?

Jakub Korolczuk zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby się spotkać, bo ma jakiś pomysł. Nie znałem go wcześniej, ponieważ nie pisał wiele - ma na swoim koncie jeden zrealizowany scenariusz filmowy. Poprosiłem, aby najpierw przesłał mi ten projekt, ja go przeczytam i wtedy porozmawiamy. Otrzymałem od niego scenariusz filmu fabularnego pt. „Kruk”.

Był to tak bogaty i naładowany wątkami scenariusz, że w trakcie naszego pierwszego spotkania namówiłem Jakuba, abyśmy zastanowili się nad zrobieniem miniserialu. Zaproponowałem, żeby pewne wątki rozbudować, bo dużo więcej można opowiedzieć podczas sześciu godzinnych epizodów niż w ciągu półtoragodzinnego seansu w kinie. Jakub się zgodził, a po miesiącu przyniósł mi gotowy scenariusz pierwszego odcinka oraz treatmenty pozostałych.

To dość szybko.

Właściwie miał już napisany scenariusz filmu fabularnego, musiał tylko zdecydować, które wątki zostaną zaprezentowane w pilocie i jak poskładać akcję w poszczególne odcinki. Projekt spodobał mi się od razu, zakwalifikowałem go dla telewizji premium i przesłałem do Canal+. Bardzo szybko otrzymałem odpowiedź, że stacja jest zainteresowana rozwojem tego projektu i produkcją miniserialu.

Na początku ubiegłego roku spotkałem się z Jakubem Korolczukiem, a w marcu lub kwietniu Canal+ dał nam zielone światło na produkcję. Scenarzysta był przygotowany do pracy i bardzo szybko rozpisał sześć odcinków.

W „Californication” mamy bohatera seksoholika, który co chwila budzi się w innym łóżku. „Breaking Bad” opowiada o przemianie nauczyciela chemii w producenta metamfetaminy. To są haki, które zapadają w pamięci. A co było hakiem w scenariuszu „Kruka. Szepty słychać po zmroku”, na który od razu zwrócił pan uwagę?

Gdy pracuję nad jakimś projektem zastanawiam się, do jakiego innego projektu mógłbym go porównać. Wydaje mi się, że „Krukowi” najbliżej jest do „Fargo” i do tej poetyki. Łączy nas z tym serialem między innymi miejsce akcji, czyli prowincja, a nie duże miasto. My pokazujemy Polskę taką jak wygląda w tej chwili i dla wielu widzów ten obraz będzie zaskoczeniem. Mało kto wie, że szeptuchy jeszcze funkcjonują w Polsce. Taka osoba pojawia się w serialu i jest dość ważną postacią. Realizm jest zasługą Jakuba Korolczuka, który pochodzi z Białegostoku, zna ten region i w bardzo przemyślany sposób wplótł swoją wiedzę w akcję „Kruka”.

Ale lokalność nie jest nowym tematem w polskich produkcjach serialowych. Lokalny mikroklimat stworzono w „Belfrze”, w „Watasze” czy chociażby w „Ranczu”.

Wydaje mi się, że czegoś takiego jak realizm magiczny nie było jeszcze w żadnym polskim serialu. Oczywiście spotykamy się z tym w filmach. Ale to jak reżyser i operatorzy pokazali Podlasie i współczesną Polskę w „Kruku. Szepty słychać po zmroku” zdecydowanie odróżnia nasz serial od „Belfra” czy „Watahy”, czyli od seriali klasy premium nakręconych w ostatnich latach.

Jak udało wam się zbudować świat Adama Kruka, granego przez Michała Żurawskiego - świat mroczny i hermetyczny, w pełnym kontraście do towarzyszącej mu postaci Sławka - aby zaciekawić, ale nie przytłoczyć widzów problemami?

Na początku jest scenariusz, to zawsze jest baza do tworzenia. Z każdym kolejnym odcinkiem historia Adama Kruka będzie widzów coraz bardziej zaskakiwać. Bardzo ważnym elementem serialu jest przeszłość, z niej wiele wyniknie. Stajemy się świadkami wspólnej podróży Adama i Sławka do przeszłości, która ich łączy. To wszystko zostało wymyślone przez scenarzystę, my odtworzyliśmy jego wizję.

Wszystkie odcinki wyreżyserował Maciej Pieprzyca, on nadaje „Krukowi” specyficznego klimatu. Kto wpadł na pomysł, aby zaprosić go do współpracy przy mrocznym miniserialu o policjancie z problemami osobistymi?

Już na etapie lektury scenariusza filmu fabularnego, zastanawiając się nad tym, kto ewentualnie mógłby zająć się reżyserią, myślałem o Maćku Pieprzycy. Bardzo podobał mi się jego film „Jestem mordercą”. Byliśmy też obaj jurorami na jakimś festiwalu i nawiązaliśmy dobry kontakt. Od razu powiedziałem Jakubowi, że przedstawię mu nasz projekt, może będzie nim zainteresowany.

Czyli na podstawie gęstej atmosfery pokazanej w „Jestem mordercą” wiedział pan, że Maciej Pieprzyca najlepiej odda mroczny klimat i aurę tajemniczości scenariusza „Kruka”?

Tak. Maciek się zgodził i zaproponował od razu operatora Janka Holoubka. Uważam, że to był świetny wybór, nasza współpraca układała się świetnie. Później dołączył do nas Witek Płóciennik, z nim także współpracowało się bardzo dobrze. Pokazaliśmy chłód Podlasia i specyfikę tamtego regionu.

„Kruk. Szepty słychać po zmroku” nadawałby się do TVP, Polsatu lub TVN?

Nie poszedłbym z tym scenariuszem do tych telewizji. Produkcje, które możemy tam oglądać są przeznaczone dla bardzo szerokiego grona odbiorców, bo stacjom komercyjnym zależy, aby ich programy i seriale oglądało jak najwięcej widzów.

„Nie chcieliśmy „Belfra” na głównym kanale. Bo to jest za gęsty serial, dramatycznie umoczony w życiu. Przegapisz jeden odcinek, bo nie miałeś czasu, żeby go obejrzeć, i już nic nie wiesz. Odpadasz. Tam zmiana akcji odbywała się w ostatniej minucie serialu.” - tak o „Belfrze” mówił portalowi Wirtualnemedia.pl Edward Miszczak.

Dlatego od razu wiedziałem, że muszę iść z tym projektem do stacji premium typu Canal+, HBO czy Showmax, które nie ścigają się na oglądalność, bo mają swoich stałych widzów wyrobionych, którzy lubią i oglądają dobre seriale amerykańskie, francuskie czy włoskie. Wiedziałem, że tam ten produkt dużo łatwiej uda się sprzedać.

Dołącz do dyskusji: Piotr Dzięcioł: magiczny realizm odróżnia „Kruka. Szepty słychać po zmroku” od polskich seriali premium ostatnich lat (wywiad)

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Gość
A gdzie informacja o lokowaniu produktu?
odpowiedź
User
Zaamek
To bardzo dobry serial, pomimo tej reklamy.
odpowiedź
User
Rysiek z Planu
Czy w artykule chodzi o to, że scenarzysta "Kruka" jest aż tak zarąbisty, że wszechświat jeszcze do niego nie dorósł i jeszcze długo, długo nie?
odpowiedź