SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich: Netflix szykuje pułapkę na polskich filmowców

Pilotażowy program nagradzania najlepszych twórców brzmi atrakcyjnie, jednak tego typu porozumienia zawarte przez Netfliksa w innych europejskich krajach sprawiają, że pozostajemy wobec niego sceptyczni - oświadczył prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski. Ocenił, że "Netflix szykuje pułapkę na polskich filmowców".

Pod koniec listopada Netflix, jako pierwszy serwis streamingowy w Polsce, ogłosił pilotaż nowego systemu dodatkowych wynagrodzeń dla twórców popularnych lokalnych produkcji. Rozwiązaniem zostaną objęte na razie wybrane produkcje, które realizowane będą dla Netfliksa w przyszłości. Warunki i zasady dotyczące wynagrodzeń będą każdorazowo ustalane we współpracy z lokalnymi producentami - poszczególne kwoty będą wypłacane od progów popularności, jakie produkcje osiągną na platformie i dotyczy to oglądalności globalnej, a więc nie tyko liczby wyświetleń w Polsce. Szczegółów Netflix nie ujawnił.

- W najlepszym interesie polskich twórców są elastyczne rozwiązania, które uzupełniają istniejące procedury oparte o zbiorowe zarządzanie prawami. Takie też są zapisy dyrektywy unijnej. Testowane rozwiązanie jest formą samoregulacji opartej o swobodę umów, a jego kontynuacja będzie zależna od finalnego kształtu implementacji dyrektywy unijnej przez Polskę – mówiła Rachel C. Schumacher, senior counsel, international labour relations w Netfliksie.

Stowarzyszenie Filmowców Polskich - Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych szybko zabrało głos na temat pomysłu Netliksa - Cieszy nas to, że platforma Netflix zamierza podzielić się zyskiem z współpracującymi z nią twórcami. Każde działanie wspierające polskich filmowców zasługuje w naszych oczach na aprobatę. Mamy jednak świadomość, że tego typu jednorazowy ruch, nie zastąpi dobrego rozwiązania systemowego. Należy pamiętać, że Netflix to tylko część ogromnego świata VOD, a filmy polskich twórców oglądane są w wielu różnych miejscach w sieci i za nie również należy im się sprawiedliwe wynagrodzenie - głosiło wyważone stanowisko organizacji.

Prezes SFP: próba sabotażu przez streamingowego giganta

Po ponad trzech tygodniach swoje oświadczenie wydał Jacek Bromski, prezes SFP. Brzmi oni zupełnie inaczej - nie szczędzi on w nim słów krytyki wobec Netfliksa.

- Zintensyfikowane działania platformy Netflix, na czele z wizytą w Polsce jej szefa Reeda Hastingsa, stanowią dla mnie powód do niepokoju i nie mogę pozostać wobec nich obojętnym. Zwłaszcza, że zbiegają się w czasie z procedowaniem ważnej dla środowiska filmowego nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Zapewnia ona twórcom i aktorom od dawna wyczekiwane tantiemy za wykorzystanie ich dzieł w internecie  - napisał w przesłanym PAP oświadczeniu prezes SFP.

Ocenił, że "próba sabotażu przez streamingowego giganta bardzo dobrych rozwiązań systemowych jest w tym przypadku aż nadto widoczna". - Pilotażowy program nagradzania najlepszych twórców czy zapewnienia o daleko idących finansowych inwestycjach w branżę mogą brzmieć atrakcyjnie. Jednak tego typu porozumienia zawarte przez Netfliksa w innych europejskich krajach sprawiają, że pozostajemy wobec tych rewelacji sceptyczni. Doświadczenia naszych europejskich sąsiadów powinny być dla nas przestrogą przed przepisami pozostawiającymi międzynarodowym korporacjom nadmierną uznaniowość w ich interpretacji - wskazał Bromski.

Podał, że "najlepszym przykładem prawdziwych intencji Netfliksa mogą być umowy zawarte przez platformę w Niemczech". - Na mocy tzw. "innowacyjnych i partnerskich" ustaleń kontraktowych, zawarto porozumienia z niereprezentatywną wobec filmowców organizacją Verdi. Usankcjonowane w ten sposób tantiemy są wypłacane jedynie twórcom niemieckich produkcji oryginalnych Netfliksa. Pozbawieni ich zostają zatem twórcy dzieł, które do serwisu trafiają od innych producentów, a które w równym stopniu przyczyniają się do finansowego sukcesu platformy - zwrócił uwagę prezes SFP.

Dodał, że "jeszcze większy sprzeciw budzi sposób, w jaki wspomniane tantiemy są obliczane". - Wynagrodzenie płacone jest dopiero po osiągnięciu progu 10 milionów globalnych użytkowników, a warunkiem jego uzyskania jest obejrzenie przez 90 proc. filmu lub sezonu serialu (tzw. +completers+). Są to kryteria nadzwyczaj wyśrubowane. Zwłaszcza jeśli zestawi się je ze sposobem mierzenia oglądalności produkcji na rzecz swojej komunikacji – wówczas pełnoprawnym widzem zostaje osoba, która obejrzała zaledwie 2 minuty danej produkcji! Oburzająca jest również klauzula, zgodnie z którą w przypadku wprowadzenia w niemieckim prawie niezbywalnego wynagrodzenia ustawowego, Netflix może całkowicie wycofać się ze swojego porozumienia - napisał w oświadczeniu Bromski.

Zwrócił uwagę, że "amerykański koncern odmówił w Niemczech jakichkolwiek negocjacji ze stowarzyszeniami zrzeszającymi twórców". - Świadomie wybrał też na partnera organizację niereprezentatywną, niemającą wiedzy ani narzędzi, by należycie walczyć o prawa filmowców. Wcześniej zerwał prowadzone przez ponad dwa lata negocjacje z tamtejszym Stowarzyszeniem Reżyserów. Rozgoryczeni niemieccy twórcy obecne ustalenia nazywają "najgorszymi w całej Europie". Czy takiej przyszłości chcemy dla naszych filmowców? Filmowców, którzy regularnie tworzą bijące rekordy popularności produkcje doceniane na całym świecie? Filmowców, którzy istotnie przyczyniają się do finansowej potęgi amerykańskiego giganta? - zastanawia się prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Jak podał, "w Danii cyfrowy gigant uciekł się nawet do szantażu". "W odpowiedzi na nowy regulamin wynagradzania, uzgodniony między duńskimi stowarzyszeniami twórczymi i producentami, zagroził wstrzymaniem wszelkich lokalnych produkcji" - czytamy.

Bromski: to nie prezent dla polskiej branży filmowej

- Wizyta przedstawiciela Netfliksa w Polsce obfitowała w obietnice imponujących inwestycji w produkcje filmowe i serialowe w naszym kraju. Nie wolno nam jednak zapominać, że tego typu gesty nie są działalnością dobroczynną. To nie prezenty dla polskiej branży filmowej, a zwykła biznesowa strategia. Inwestycje mają przynieść zyski przede wszystkim samej platformie - podkreślił.

Wskazał, że "do naszego rządu należy decyzja czy w tych zyskach udział będą mieć polscy twórcy czy pozostaną one jedynie w rękach amerykańskiej korporacji".

- Jedyną gwarancją sprawiedliwego podziału jest zapewnienie odpowiedniego, proporcjonalnego i niezrzekalnego wynagrodzenia za eksploatację filmów w internecie na poziomie ustawowym. Na jego wdrożenie czekają z niecierpliwością reżyserzy, scenarzyści, aktorzy i całe środowisko filmowe - przypomniał.

Ustawowe tantiemy z emisji w streamingu ma zagwarantować twórcom implementacja do polskiego prawa dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Jak niedawno informował resort kultury, prace nad tym są bardzo zaawansowane. - Zostały już zakończone konsultacje publiczne projektu i pierwsza tura uzgodnień międzyresortowych. Opublikowano projekt uwzględniający wyniki tych konsultacji i uzgodnień. Projekt został skierowany do ponownych uzgodnień międzyresortowych w celu jego ostatecznej akceptacji - mówiła Anna Turowska, rzecznik MKDiN.

Dołącz do dyskusji: Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich: Netflix szykuje pułapkę na polskich filmowców

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kd
Ojej, to może w takim razie nie pracujcie dla Netflixa? Co wy na to?
odpowiedź
User
mick
Ojej, to może w takim razie nie pracujcie dla Netflixa? Co wy na to?
Nie trzeba pracować dla N. żeby wyświetlał czyjeś filmy Wystarczy, że je kupi od kogoś, od innej platformy, czy od telewizji. I nikt nie ma nic do gadania - N. zarabia hajs, którym się nie dzieli - a powinien. Bo nie chodzi o połowę zysku, tylko niewielką część.
odpowiedź
User
bakus
Nie trzeba pracować dla N. żeby wyświetlał czyjeś filmy Wystarczy, że je kupi od kogoś, od innej platformy, czy od telewizji. I nikt nie ma nic do gadania - N. zarabia hajs, którym się nie dzieli - a powinien. Bo nie chodzi o połowę zysku, tylko niewielką część.


Nie. Kasą powinien dzielić się ten, kto film N sprzedał.
Nie dzieli się?
Może zawarł z twórcami umowę, która pozwala mu się nie dzielić.
odpowiedź