SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Robert Bogdański

wywiad z Robertem Bogdańskim, prezesem agencji informacyjnej Interfax Central Europe.

Łukasz Kłosowski: Był Pan prezesem PAP, teraz jest Pan szefem agencji Interfax Central Europe. Jak do tego doszło?

W branży agencji prasowych działam od dawna, od końca lat 80-tych. Współzakładałem Serwis Informacyjny Solidarności, potem kierowałem agencją SIS-Serwis, pomiędzy nimi była praca w BBC, jednej z największych machin informacyjnych współczesnego świata. Potem Reuters Polska, PAP, wreszcie teraz Interfax Central Europe…
Mniej więcej rok temu mój dawny szef z Reutera, Michał Broniatowski, który teraz jest wiceprezesem agencji Interfax odpowiadającym za jej wszystkie serwisy zagraniczne, zapytał mnie, czy nie chciałbym wziąć udziału w restrukturyzacji operacji Interfaxu w Europie Środkowej. Wszystkie projekty o charakterze agencyjnym są dla mnie interesujące, a ten na dodatek dotyczy regionu Środkowej Europy, którym interesowałem się od bardzo dawna, więc odpowiedź była prosta: tak! Jesienią ubiegłego roku zarejestrowana została w Warszawie spółka Interfax Central Europe. Przez kilka miesięcy trwały prace organizacyjne, w których najważniejszym elementem było stworzenie centralnej redakcji. W styczniu tego roku uruchomiliśmy stronę internetową www.interfax-centraleurope.com i staramy się coraz wyraźniej zaznaczać swoją obecność w regionie.

W czym specjalizuje się Interfax Central Europe?

Dostarczamy informacji gospodarczych dotyczących Czech, Polski, Słowacji i Węgier. Mamy w regionie biura korespondenckie i zbieramy oryginalne informacje. Kładziemy na to wielki nacisk. Jak każda agencja mamy ambicję dostarczać klientom informacji, które uzyskaliśmy jako pierwsi.
Naszą specyfiką jest środkowoeuropejskość. Wychodzimy z założenia, że Polska, Słowacja, czy Węgry są na pewno dla inwestorów zagranicznych atrakcyjne osobno, ale z drugiej strony kraje te są elementami pewnego regionu, który przez wielu postrzegany jest jako jedna całość. Paradoksalnie można powiedzieć, że integracja Środkowej Europy wzmocniła się po przystąpieniu naszych krajów do Unii Europejskiej. Od akcesji nie patrzy się już na tę część Europy według schematu pojedynczych państw. Teraz podkreśla się solidarność, za którą idzie konkretna współpraca gospodarcza. Ten region jest ponadto silnie współzależny: jeżeli coś dzieje się z forintem, to zapewne coś stanie się także ze złotówką. Współzależne są giełdy, bo dla inwestorów z drugiej półkuli decyzje są podejmowane najpierw w skali makro: Azja, czy Europa, stare giełdy, czy „emerging markets”. W tej optyce Europa Środkowa to całość.

Wasza agencja specjalizuje się zwłaszcza w branży energetycznej.

To jest tradycyjną siłą „dużego” Interfax, więc Interfax Central Europe idzie za ciosem. Dobrym sprawdzianem naszych możliwości informacyjnych była „wojna gazowa” na początku roku. Połączenie informacji z naszego regionu z wiadomościami zdobywanymi przez naszych kolegów z Interfaxu rosyjskiego i ukraińskiego dało w rezultacie najkompletniejszy serwis energetyczny. Czasami zdarzało się, że mieliśmy informacje bezpośrednio z przepompowni gazu o tym, o jaki procent i na jakim kierunku zmniejszono dostawy. Oczywiście uzupełnialiśmy je oglądem w skali makro – wywiadami z decydentami, czy politykami. Można powiedzieć, że pokrywaliśmy wszystkie aspekty sytuacji: od wajchowego do ministra.

Chwalicie się energetyką. Czy macie coś jeszcze?

Produkujemy jeszcze serwis bankowo-finansowy oraz dotyczący sektora IT i telekomunikacji. Wszystko to są przekrojowe serwisy środkowoeuropejskie. Oczywiście produkujemy także serwisy narodowe – dotyczące poszczególnych krajów.

Narodowe? Czy to znaczy, że macie serwisy po czesku, węgiersku i polsku?

Przepraszam, to skrót myślowy. Wszystkie nasze serwisy są w języku angielskim. Narodowe, czyli dotyczące konkretnego kraju.

Do kogo skierowany jest serwis ICE? Chyba nie jest zbyt popularny skoro jest po angielsku?

Nie zabiegamy o popularność w tzw. szerokich kręgach społecznych. Naszymi odbiorcami są osoby podejmujące strategiczne decyzje biznesowe, szefowie firm, analitycy, partnerzy. Naszymi klientami są banki, duże firmy np. energetyczne, firmy prawnicze i konsultingowe. Na ogół takie, które prowadzą interesy ponadnarodowe, choć nie tylko. Oczywiście prezentowaną przez nas informacją są także zainteresowane instytucje rządowe, np. ambasady.

Ile wiadomości produkujecie dziennie i jak duża jest wasza redakcja?

Ilość oczywiście zależy od tego, jak dużo się dzieje: przeciętnie od 70 do 100 informacji dziennie. Ich przygotowaniem zajmuje się ok. 20 dziennikarzy. Wszystkie headline’y można obejrzeć na naszej stronie internetowej. Kilka dziennie można przeczytać w całości. Podpisaliśmy niedawno umowę z Onetem, dzięki czemu nasze informacje dostępne są także na ich stronie. Planujemy podpisanie podobnych umów partnerami w innych krajach Środkowej Europy.

Porozmawiajmy o zaplanowanej na 7 marca skierowanej do środowiska dziennikarskiego debacie „Agencje prasowe – prywatne czy publiczne? Pozycja rynkowa, wyzwania na przyszłość, gdzie obok szefów takich agencji, jak PAP, Reuters Polska, czy Bloomberg, jest Pan jednym z panelistów. Po co jest ta debata?

Temat istnieje od wielu lat. To jest temat, którym w trakcie swojej kadencji w Polskiej Agencji Prasowej, zajmowałem się wspólnie z kolegami z Europejskiego Stowarzyszenia Agencji Prasowych. Pytań jest wiele: Jak mają być finansowane agencje prasowe? Jaka ma być ich struktura własności? Czy powinny być niezależne i w jaki sposób? Zawsze reprezentowałem pogląd, że niezależność dziennikarska i edytorska agencji musi być zakorzeniona w niezależności ekonomicznej. Gdy agencja jest własnością państwa, jeżeli dostaje pieniądze od państwa, to w oczywisty sposób, silniej czy słabiej będą pojawiać się ze stronny tegoż państwa pewne oczekiwania, czy też żądania, i będzie na tym cierpieć niezależność dziennikarska. Tylko, jeżeli agencja stoi na własnych ekonomicznych nogach, można uważać, że jest niezależna, gdyż odpowiada przed udziałowcami. To udziałowcy przecież decydują o finansowaniu jej działalności. Wiarygodność i dobra reputacja jest jednym z najcenniejszych składników majątkowych agencji prasowej, oczywiście majątkowych w sensie przenośnym. Zawsze przytaczam tu model skandynawski. Agencje są tam całkowicie prywatne, a jednocześnie ich standardy dziennikarskie postawione są bardzo wysoko.
A więc problem cały czas istnieje i dobrze, że o tym problemie teraz się mówi. Ja teraz pracuję w agencji w 100% prywatnej, z czego jestem bardzo zadowolony, ale gdy pracowałem w PAP-ie, byłem gorącym zwolennikiem prywatyzacji, choćby częściowej, bo tylko taką formę prywatyzacji dopuszcza ustawa. Zresztą historia tej ustawy jest dość zabawna, bo przygotowywana ona była pod rządami SLD w latach 1996/97 z wyraźną intencją prywatyzacyjną. Kiedy ją uchwalono, do władzy doszła koalicja AWS-UW i to ona z kolei zaczęła realizować zamysł częściowej prywatyzacji. Jednak realizowanie tego zamysłu trwało dość długo i w chwili, gdy już-już można było tego dokonać i nawet pojawiali się inwestorzy, do władzy z powrotem doszło SLD i prywatyzację ostatecznie zablokowało. Trudno powiedzieć oczywiście, co nastąpi teraz. Moim zdaniem przeprowadzenie tej prywatyzacji byłoby z korzyścią dla agencji i dla życia publicznego w kraju.

Na czym polega podkreślana przez Was unikalność Interfax Central Europe na tle konkurencji Reuters, Bloomberg, które również specjalizują się w informacji gospodarczej?

W skrócie można powiedzieć, że oni są bardziej newsowi, a my bardziej przekrojowi. Oni bardziej nastawiają się na informację dającą natychmiastowe przewagi transakcyjne, a my na informację bardziej długodystansową, mającą pomagać osobom podejmującym decyzje w dłuższej perspektywie. Oczywiście to pewne uproszczenie, bo wszystkie agencje lubią mieć newsa przed innymi, a od czasu do czasu nie gardzą solidną analizą. Chodzi jednak o generalny kierunek działania. Poza tym my robimy pewne rzeczy, których oni z zasady nie robią. Wypuściliśmy na przykład niedawno raport o sytuacji energetycznej Europy Środkowej. Mamy też klientów, którzy chętnie czytają tygodniowe raporty informacyjne. Inne agencje czegoś takiego raczej nie praktykują.

Rozmawiał Łukasz Kłosowski

Dołącz do dyskusji: Robert Bogdański

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl