SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Rojst Millenium” zabiera nas w mroczną podróż do przeszłości. Recenzja ostatniej części trylogii Netfliksa

Serial „Rojst” w reżyserii Jana Holoubka w 2018 roku zadebiutował w ofercie, niedostępnej już w Polsce, platformy Showmax. Po latach wyrósł na jeden z najważniejszych rodzimych tytułów brawurowo rozliczających swoją widownię ze „starymi, dobrymi czasami”. Holoubek i Kasper Bajon sprowadzają nas na ziemię, udowadniając, że nostalgia za przeszłością, to przereklamowany koncept.

„Rojst Millenium”, Netflix„Rojst Millenium”, Netflix

„Rojst” to serial szczególny na polskiej mapie serialowej, ponieważ zaczynał jako rasowy kryminał, ale dzięki temu, że akcja początkowo osadzona była w 1984 roku, zyskał uwagę widzów ze względu na starannie zainscenizowaną rzeczywistość lat 80. Stał się pięknym serialem, opowiadającym niezbyt piękną historię o ludzkiej naturze. Gdy w pierwszym sezonie poznajemy redaktora Witolda Wanycza (w tej roli Andrzej Seweryn) i młodego adepta sztuki dziennikarskiej Piotra Zarzyckiego (Dawid Ogrodnik), nie wiemy jeszcze, że bagno na Grontach pochłonie także nas. Dosłownie i w przenośni.

Bagno na Grontach   
Fikcyjne miasteczko w południowo-zachodniej Polsce skupia w sobie wszystkie rodzime bolączki: łapówkarstwo, cwaniactwo, kombinatorstwo, przemoc domową i różne oblicza patriarchatu. W pierwszym sezonie przemoc dotyka bohaterów niezależnie od płci i wieku. W przeciwieństwie do popularnych piosenek tamtego okresu, jak choćby „Wymyśliłem Ciebie” Andrzeja Zauchy, które słyszymy w serialu, bohaterowie nie czują się kochani i spełnieni, a jedynie sfrustrowani, pokonani i rozczarowani życiem (dotyczy to nawet młodych małżonków, jak Teresa i Piotr). Mrok unoszący się nad lasem na Grontach udziela się mieszkańcom i czyni ich życie niemożliwym do zniesienia.

Drugi sezon przenoszący nas do lat 90., pokazał nową perspektywę i nowych bohaterów. Poza dobrze znanym duetem dziennikarskim, kierownikiem hotelu Centrum (Piotr Fronczewski) i jego bywalcami, poznajemy policjantkę Annę Jass (w tej roli Magdalena Różczka) i sierżanta Adama Mikę (świetny Łukasz Simlat), którzy nadają nowy bieg opowiadanej historii. W sezonie trzecim zatytułowanym „Rojst Millenium” trafiamy do roku 1999. Wszyscy żyją w oczekiwaniu na 1 stycznia 2000 i zastanawiają się, czy banki oszaleją, systemy informatyczne padną, a nowe millenium przyniesie ulgę, czy ponownie dobrze znane rozczarowanie.

Dekoracje i detale   
„Rojst” to jedna z najstaranniej filmowanych polskich produkcji; za zdjęcia do trzeciego sezonu odpowiada Maciej Sobieraj. Dbałość o to, jak wyglądają bohaterowie, gdzie mieszkają, jakie noszą ubrania, jakiej muzyki słuchają i co jedzą (wuzetki czy eklerki), dowodzi ogromnego zaangażowania ze strony scenografów i kostiumografów. Wyobrażam sobie, że wiele osób poświeciło mnóstwo czasu na to, żeby znaleźć meble, samochody, gadżety z epoki „najntisów” i zaaranżować je tak, żebyśmy oglądając serial, poczuli się jak w wehikule czasu. Tego efektu nie byłoby także bez piosenek Brodki, która od początku produkcji „Rojstu”, tworzyła utwory promujące. Pierwsza była nowa aranżacja i wykonanie piosenki „Wszystko, czego dziś chcę” Izabeli Trojanowskiej, później „Ostatni” Edyty Bartosiewicz, a przy sezonie trzecim „List” zespołu Hey. Czy coś może lepiej opowiedzieć nam o latach 90. niż przeboje Roberta Gawlińskiego, Agnieszki Chylińskiej i Katarzyny Nosowskiej?

Ostatnia część trylogii   
W ostatniej odsłonie trylogii zastajemy Piotra Zarzyckiego w kryzysie psychicznym po wydarzeniu, z którym nie może się uporać. Jego prawie dorosła córka Wanda (w tej roli Wanda Marzec) żyje jak każda nastolatka końca lat 90., czyli korzysta z internetu, szuka sposobu na zyskanie niezależności i zarobienie pierwszych pieniędzy. Wątek Zarzyckiego, choć odegra pewną rolę w całej fabule, nie zdominuje opowieści, tak jak miało to miejsce w pierwszym sezonie. Wszystko, co najciekawsze rozegra się pomiędzy najstarszym pokoleniem tworzącym porządek tego miasta w latach powojennych.

„Rojst” przenosi nas także do lat 60. XX wieku. Dwie osie czasu – lata 60. i 1999 będę się przeplatać i nawzajem uzupełniać. To jak wyglądało życie w miasteczku - gdzie władza PRL wprowadzała swoje porządki, ale „zaradnym” mieszkańcom i tak udawało się handlować walutą, stręczyć usługi seksualne zamożnym Niemcom i eliminować niewygodną konkurencję - oglądamy na przestrzeni sześciu nowych odcinków, które wyjaśniają, dlaczego na Grontach nie można być szczęśliwym.

Wanycz i Zarzycki pojawiają się na drugim planie, ale to Jass, Mika i nowa asesor sądowa oraz sierżant „Dzidzia” nadają rytm akcji dziejącej się w 1999 roku. Warto wspomnieć, że duet Jass i Mika dzięki świetnym kreacjom aktorskim Różczki i Simlata sprawia, że serial oglądamy z rosnącym zainteresowaniem. Ona jest tajemnicza, oddana sprawie i waleczna, a on pozornie nieudolny, ale zdecydowany i konsekwentny.

Autorzy scenariusza postawili na rozbudowanie historii kierownika hotelu Centrum. W końcu poznajemy tego człowieka, dowiadujemy się, kim naprawdę jest, a przede wszystkim skąd się wziął. Kreacja Filipa Pławiaka (jako młodego kierownika) dobrze wpisuje się w opowieść o wakacjach połowy lat 60., które miały być wspaniałe, jak obiecali sobie dwaj kumple, niejaki Kociołek i Grochu. Póki co z głośników płynie „Bajo bongo” Nataszy Zylskiej, żar leje się z nieba, a żeńska drużyna pływacka marzy o występach olimpijskich. Żyć nie umierać!

W romskim kręgu   
We wrześniu ubiegłego roku na Netfliksie zadebiutowała „Infamia” (naszą recenzję znajdziecie tutaj) opowiadając historię romskiej kultury i przynosząc nową bohaterkę, której wcześniej w polskim serialu nie oglądaliśmy. W produkcji „Rojst Millenium” wątek romski także jest obecny. Po raz kolejny Tomasz Schuchardt występuje jako ojciec małej dziewczynki w retrospekcjach (podobna rola przypadła aktorowi w „Morderczyniach”, z tą różnicą, że w „Rojście” jego bohater jest zdecydowanie bardziej empatyczny). Widać, że Jan Holoubek chętnie zatrudnia aktorów sprawdzonych w innych swoich produkcjach; Schuchardt wystąpił już w „Wielkiej wodzie” reżysera. Chętnie zobaczę go w pierwszoplanowej roli serialowej. Tym razem gra Roma Jassijeja, który chcąc zapewnić swojej córce dobre dzieciństwo, robi wszystko, żeby nie zauważyła, że jej własna matka nie darzy jej miłością. Kim Annuszka będzie w przyszłości?

Romowie, Polacy, Niemcy mieszkają razem w miasteczku, szukając pomysłu na życie. Wielką obietnicę zmian i lepszego jutra stanowi budowa nowego hotelu Centrum, który jest jak zaproszenie do zachodniego świata pachnącego walutą. Co z tego zostało, przekonujemy się w 1999, gdy tylko „zimno i pada”, a Mika chce już przejść na emeryturę i przestać się frustrować pracą policyjną.

Serial zaczyna się od wielkich obchodów w hotelu Centrum, przerwanych przez tragiczne zdarzenie. To jednak, co najważniejsze w trzeciej część trylogii, to nie wątek kryminalny, choć dobrze splata on przeszłość z teraźniejszością, ale bohaterowie i ich poczucie porażki. Większość z nich mimo prób budowania związków, zakładania rodzin, kompletnie nie radzi sobie z rzeczywistością, bo ciągle usiłują zasypywać jakieś deficyty. Wanycz obsesyjnie wraca do przeszłości, Zarzycki idealizuje swój związek małżeński i miłość do żony, a Jass brnie nieco na oślep, bo nie ma już nic do stracenia. Młodzi bohaterowie chcący zmienić świat na lepsze, zderzają się raz za razem z murem obojętności.

W trzecim sezonie nie zabrakło wciągającej intrygi, pościgów, strzelanin, spojrzenia na nastoletnich bohaterów i opowiedzenia czegoś nowego, o lękach końca millenium. Jak się jednak miało okazać, wejście w nowe tysiąclecie mało komu może przynieść ukojenie.

Holoubek i Bajon kończą opowieść o miasteczku w pobliżu lasu na Grontach w bardzo dobrym stylu. Przypominają, to co było najmocniejszą stroną pierwszego sezonu i odnoszą się do bohaterów, którzy w drugim sezonie zniknęli z naszych oczu. Sześć odcinków to podróż wehikułem czasu, której nie da się anulować ani odwrócić jej skutków. „Rojst” wciąga do samego końca.

Trzeci sezon serialu „Rojst” dostępny jest na platformie Netflix od 28 lutego.

Dołącz do dyskusji: „Rojst Millenium” zabiera nas w mroczną podróż do przeszłości. Recenzja ostatniej części trylogii Netfliksa

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
...
Pod koniec lat 90 nastolatkowie nie korzystali powszechnie z internetu, bo go nie było. Niewiele osób miało go wtedy, głównie w dużych miastach i były to głównie geeki. Zamiast tego, mogły być pisma komputerowe, lub powszechnie Bravo, Atomic/MTV, Viva, Rower Błazeja, itp. ;)
odpowiedź
User
Norbert
Reklama powinna być oznaczona.
odpowiedź
User
Mig
To recenzja czy wykupiona reklama? Brzmi jak reklama
odpowiedź