SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

The Wall Street Journal Polska pod lupą ekspertów

Mercedes wśród pism biznesowych czy nijaki tytuł 'bez fajerwerków'? Dodatek 'The Wall Street Journal Polska' ocenia dla Wirtualnemedia.pl konkurencja i dziennikarze ekonomiczni.

We wtorek razem z „Dziennikiem” ukazał się pierwszy numer nowego dodatku ekonomiczno - gospodarczego „The Wall Street Journal Polska”, stworzonego wspólnie z wydawcą tej prestiżowej gazety ekonomicznej.

Dodatek liczy 16 stron i stanowi osobny grzbiet „Dziennika”. Kieruje nim Marcin Piasecki, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika”, a wcześniej szef polskiej edycji „Forbesa”. W sumie tworzy go zespól ok. 40 dziennikarzy, część z nich to nowe osoby, a część pracownicy działu „Ekonomia” „Dziennika”, który został zastąpiony przez nowy dodatek.

„The Wall Street Journal Polska” jest podzielony jest na sześć sekcji: Wydarzenia, Firmy, Vademecum, Finanse i Banki, Giełda, Prawo. Czytelnicy znajdą w nim najnowsze informacje na temat trendów ekonomicznych, najważniejszych wydarzeń na rynkach finansowych, działalności kluczowych przedsiębiorstw czy aktualności z banków i instytucji finansowych.

Na łamach przeczytać można również notowania giełdowe, komentarze i opinie ekspertów z Polski i zagranicy, wypowiedzi autorytetów rynku finansowego, a także informacje dotyczące finansów osobistych i aktualizacji w przepisach prawnych. Cześć artykułów pochodzi z europejskiej i azjatyckiej edycji „The Wall Street Journal”.

Jak dodatek 'The Wall Street Journal Polska' oceniają dla Wirtualnemedia.pl przedstawiciele konkurencji i dziennikarze ekonomiczni?

Tomasz Wróblewski, wiceprezes Polskapresse
Zbyt wcześnie na oceny. Niemniej odbieram to bardziej jako ruch mający poprawić wizerunek pisma, a nie sprzedaż. Ponieważ jedno i drugie wymaga pracy, to na pewno ruch w dobrym kierunku. Cieszy mnie wejście tak poważnego liberalnego dziennika w takiej objętości. Śmieszy, że pojawia się jako wkładka do antyliberalnej gazety. Problemem może być nie tylko piorunująca mieszanka ideowa, ale też nastawienie na zupełnie odmienny charakter newsów gospodarczych. Wall Street Journal tradycyjnie nie zajmuje się codziennymi problemami ekonomiczno-bytowymi zwykłych pracowników najemnych. To gazeta dla właścicieli i szefów. Daleko jej do tradycyjnych już hitów "Dziennika" - dodatków dla osób borykających się z dyskryminacją w pracy, niskimi zarobkami, wczesnymi emeryturami, czy problemami z kredytami. Czekam na dzień kiedy w głównym grzbiecie pojawi się dodatek jak wyciągnąć od pracodawcy więcej dni urlopowych kumulując święta z chorobowym, a w dodatku Wall Street - jak ograniczyć długie weekendy rozbestwionych pracowników. W "Dzienniku" jak tanio spędzić wakacje na działce, a w Wall Street przewodnik po luksusowych kurortach w Tajlandii.

Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”
Pierwsze wrażenie jest interesujące. Układ przejrzysty, stonowane kolory. Ciekawym zabiegiem jest podparcie się zagraniczną znaną marką. Pytanie dla jak dużej grupy czytelników będzie to elementem wspierający zakup.

Dodatek próbuje utrzymać równowagę między informacjami krajowymi i zagranicznymi, informacjami ogólnymi i pochodzącymi z firm. Ciekawe jest też wymieszanie sekcji informacyjnych z poradniczymi. 

Wydaje się, że dodatek mimo wszystko bliski jest bardziej „Gazecie Wyborczej” niż „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Prawnej” czy „Pulsowi Biznesu”. Teksty pisane są raczej z punktu widzenia konsumenta. Wygląd i rodzaj tekstów w dodatku sugeruje, że wydawca liczy na czytelników z wysokiej półki. Ciekawy jestem czy redakcja, która do tej pory robiła raczej komiks gospodarczy jest w stanie tak gwałtownie zmienić swój profil

Obserwując layout wydaje się, że celem dziennika jest zabranie czytelników szczególnie „Rzeczpospolitej” a w dalszej konsekwencji Gazecie Prawnej  i Pulsowi Biznesu. O sukcesie zadecydują jednak teksty. Uważamy, że raczej tego celu nie uda się osiągnąć. Będziemy jednak na pewno obserwowali „Dziennik” z uwagą. Najważniejsze pytanie dotyczy reakcji czytelników. „Dziennik” jest raczej gazetą popularną - często bliską tabloidom. Czy „doczepienie” do takiej gazety dużego dodatku gospodarczego nie okaże się zbyt dużym obciążeniem? Mam wrażenie, że według wydawcy bardzo ważnym czytelnikiem tego dodatku mają być potencjalni reklamodawcy.

Wbrew wzniosłym hasłom z pierwszego numeru, WSJ nie jest największym dziennikiem ekonomicznym. Ustępują pod względem wszystkim pozostałym tytułom prasy gospodarczej. W przypadku „Rzeczpospolitej” powinno się go porównywać nie tylko z zielonymi stronami, ale i żółtymi oraz „Moimi Pieniędzmi”. W sumie jest znacznie mniejszy od tych trzech części „Rz”. 

Paweł Fąfara, redaktor naczelny powstającego dziennika Polskapresse
Pierwsze wrażenie po obejrzeniu The Wall Street Journal Polska to dysonans między głównym grzbietem, a samym dodatkiem. Główny grzbiet „Dziennika” potrafi się czasem ocierać o tabloid, a w tekstach widać walkę a osiągnięcie atrakcyjności niemal za wszelką cenę. Nowy dodatek „Dziennik”, zgodnie z pierwowzorem, jest stonowany, specjalistyczny – momentami trudny, żeby nie powiedzieć nudny. Odnoszę więc wrażenie, że zdecydowanie nie jest to lektura dla większości obecnych czytelników „Dziennika”. Ani dla tych, którzy The Wall Street Journal rzeczywiście potrzebują – menedżerów i biznesmenów z górnej półki - bo oni czytają tę gazetę w oryginale, w prenumeracie papierowej lub elektronicznej. Pytanie czy siła snobizmu będzie na tyle duża, że polscy biznesmeni, może nie ci najbardziej topowi uwierzą w mit i położą sobie nowy dodatek na biurku. Nie po to koniecznie żeby czytać, ale po to, żeby leżał.

O co więc gra Axel Springer? Pewnie trochę o reklamy – polska gospodarka pędzi, biznes się rozwija i umiejętnie prowadzony dodatek może generować reklamy których Dziennikowi tak wciąż brakuje. A trochę pewnie o wizerunek – skoro plany prześcignięcia „Gazety Wyborczej” pozostały na razie mrzonkami, to przynajmniej budujmy wizerunek gazety prestiżowej – 200 tys. sprzedaży i wizerunek najbardziej elitarnego i prestiżowego polskiego dziennika to byłoby już coś. Tyle, że z obecnym grzbietem głównym to niemożliwe. Albo więc grzbiet główny powinien trochę się przesunąć i spoważnieć, albo sam dodatek stać się bardziej popularny. Tego zresztą w nim mi najbardziej brakuje – większej ilości atrakcyjnie ujętych i sprzedanych tematów. Przytłacza natomiast liczba poważnych, ale miejscami nudnawych tekstów.

„Rzeczpospolitej” ten dodatek, a pewnie to też był jeden z celów, szybko nie zaszkodzi. Brak rozbudowanej sekcji prawnej, to duża wada. Wyborcza gra raczej ciekawymi tematami, a od tak ujmowanej gospodarki sama uciekła – bo przecież kiedyś z The Wall Street Journal współpracowała. No i w tle jest jeszcze niedoceniana, a bardzo ciekawie reformowana „Gazeta Prawna”. „Dziennikowi” nie będzie łatwo i nie wróżę mu na tym polu szybkiego sukcesu.

Piotr Barełkowski, wiceprezes i twórca kanału TV Biznes
Nowy dodatek „Dziennika” zadebiutował bardzo udanie. Siła pierwowzoru działa. Ma czytelny, prosty układ tekstów, przyjazny dla czytelnika, gdzie artykuły problemowe są zgrabnie posadowione pomiędzy news'ami agencyjnymi o mniejszym "ciężarze gatunkowym". Szata graficzna jest tu oszczędna a wielość słupków i statystyk podkreśla profesjonalny charakter tytułu, pomagając czytelnikowi w percepcji. Mamy na rynku mercedesa wśród pism biznesowych, który zapewne osłabi wszystkich konkurentów a najbardziej zielone strony "Rzeczpospolitej". W najmniejszym stopniu odczują to pisma niszowe takie jak: "Parkiet", poświęcony giełdzie i "Gazeta Prawna" z mocną sekcją poradnikową. Zdecydowanie nowym dodatkiem „Dziennik” zdominował w tej sferze "Gazetę Wyborczą", której część ekonomiczna jest słabsza. Od dziś "The Wall Street Journal Polska" będzie jedną z moich codziennych lektur, to akces „Dziennika” do środowiska ludzi zainteresowanych gospodarką. Muszę jednak zauważyć, że brakuje mi w tym tytule swoistej oryginalności przejawiającej się m.in. w kącikach przyciągających stałych czytelników, takich jak: "Barometr Rzeczpospolitej", czy "Konkurs Złamanego Grosza". Na to - mam
nadzieję - autorzy zdecydują się po pewnym czasie. Dziś odnalazłem w tym dodatku wszystko co najważniejsze w gospodarce polskiej i światowej, gdzie wątki zagraniczne bez specjalnych podziałów splatają się z krajowymi podobnie jak kapitał, który nie zna granic. I to jest wartość nowego pisma, które patrzy na gospodarkę przez pryzmat problematyki globalnej. W skali do dziesięciu przyznałbym nowemu dodatkowi osiem.

Zbigniew Biskupski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Prawnej”
Nowy dziennik gospodarczy nie sprawia solidnego wrażenia. Jest w nim sporo bałaganu, zwłaszcza w pierwszej części. Wydarzenia, to nie jest dobra nazwa głównego działu. W dzienniku wszystko musi być wydarzeniem, bo dziennik żyje jeden dzień. Większość tekstów napisana jest bez pomysłu; równie dobrze zawarte w nich informacje można by "ścisnąć" do formuły "w skrócie”. Komentarze monstrualnych rozmiarów, zwłaszcza redaktora naczelnego. Debata na rozkładówce banalna. Na pochwałę zasługuje jedynie dział Giełda - jest dość komunikatywny; jeśli ktoś jeszcze przegląda dane na papierze, a nie w sieci.

Brakuje uporządkowania tematyki, np. według branż lub rynków. W ogóle nie jest dla mnie czytelna formuła dziennika - dla kogo on ma być i czemu służyć. Tak naprawdę gdyby pozbawić go zestawień giełdowo-finansowych, to zakresem tematów nie sprawia wrażenie obszerniejszego niż wcześniej, gdy tematyka gospodarcza była poruszana bezpośrednio w „Dzienniku”.

Na tle konkurencji nowy dziennik jest nijaki. Ma trochę z „Rzeczpospolitej” (informacje, zwłaszcza w dziale Giełda), trochę z „Gazety Wyborczej” (dobór tematyki), nieco z „Pulsu Biznesu” (Finanse & Banki). Najmniej z „Gazety Prawnej” - próba "przyklejenia" na końcu prawa do gospodarki. Najbardziej zaś przypomina nieistniejący już dziennik "Prawo i Gospodarka", który po różnych przepoczwarzaniach się z "Nowej Europy" ostatecznie splajtował.

Wiem z praktyki jak trudno jest zrobić dobry pierwszy numer nowej gazety. Dlatego w tej chwili nie można jeszcze niczego przesądzać. Dopiero gdy (w kolejnych numerach?) dziennik nabierze jakiejś wyrazistości, wiadomo będzie, z kim będzie konkurował i komu będzie mógł odebrać czytelników.

Andrzej Michalski, były szef działu ekonomicznego „Rzeczpospolitej”, właściciel wydawnictwa prasowego AML Press
Bez fajerwerków – taka jest pierwsza reakcja na to, co zaprezentował The Wall Street Journal Polska. A dla tytułu, który wchodzi na rynek, określenie „bez fajerwerków” nie oznacza nic dobrego.
Dziennik pretenduje do miana największego i najbardziej prestiżowego wśród tytułów ekonomicznych w Polsce. Nie wykluczone, że kiedyś takim się stanie. Z pewnością jednak nie szybko.
WSJ Polska nie potrafił znaleźć do swojego pierwszego numeru choćby jednego naprawdę hitowego tematu. Nie można za taki uznać otwarcia gazety poświęconego inwestycji hinduskiego koncernu elektronicznego w Polsce. Jakbym kilka razy już czytał podobne teksty w innych gazetach.
W pierwszym numerze jakiegokolwiek wydawnictwa na każdej stronie należałoby oczekiwać bardzo dobrego tekstu. W WSJ Polska nie ma go na żadnej ze stron. Większość tematów jest interesująca, ale nic ponad to.
Redaktorzy WSJ Polska, z pewnością świadomie podjęli decyzję, aby otwarciem III kolumny był tekst dotyczący danych GUS na temat produkcji przemysłowej. Tego typu dobór tematów ma nadać dziennikowi powagi, pokazać: oto jesteśmy profesjonalistami, którzy szanują poważną ekonomię. Biorąc pod uwagę osobę naczelnego, Marcina Piaseckiego, który przez ostatnie kilkanaście miesięcy budował dział ekonomiczny „Dziennika” w dokładnie odwrotnym kierunku, wydaje się to nieco obłudne.
W WSJ Polska zabrakło mi obiecanych opinii największych autorytetów świata biznesu. Czymś takim nie można nazwać dyskusji z udziałem polityków i przedstawicieli biznesu na temat działalności polskich przedsiębiorców na wschodzie. Debata nijak ma się do aktualnego numeru, nie nawiązuje też do najbardziej gorących tematów z ostatnich dni.
WSJ Polska wyraźnie cierpi też na brak tekstów z informacjami o polskich firmach. Nawet gdy nadarza się okazja (gigantyczna inwestycja BOT), zostaje zepchnięta do krótkiej notki. Generalnie w pierwszym numerze tematy dotyczą głównie usług oraz nowych technologii. Taka była linia programowa działu ekonomicznego „Dziennika”. W WSJ Polska oczekiwałem czego innego.
Wszystko to nie zmienia faktu, że WSJ Polska może być poważnym zagrożeniem, szczególnie dla „Rzeczpospolitej”. To ten tytuł WSJ Polska wskazał jako swojego największego rywala. I od pierwszego numeru widać, że to z „Rz” będzie toczył wojnę.
Atutem, który w boju tym będzie pomocny to szata graficzna: ascetyczna, stonowana, poukładana, bez zbędnych ozdobników. Właśnie takiej można było się spodziewać. Duży plus.
Na razie jednak nowe dziecko Axel Springera nie zdołało wyjść poza schemat. Szkoda.

Tomasz Bonek, redaktor naczelny portalu Money.pl
Wkładka „The Wall Street Journal” to odważna, nowatorska decyzja zespołu “Dziennika”. Dodaje gazecie prestiżu. To z pewnością lepsze posunięcie niż wydawanie własnego produktu, pod własną, może nową, nieznaną marką. Czy jednak przedsięwzięcie okaże się spektakularnym sukcesem, także finansowym? Czy przełoży się na znaczący wzrost czytelnictwa? Wątpię. Podobne pomysły na strony poświęcone gospodarce i ekonomii miała „Gazeta Wyborcza”, ale szybko wycofała się ze współpracy z zagranicznym dziennikiem.
Nie ma się co oszukiwać – internet przejmuje czytelników gazet. Coraz większe znaczenie mają portale, które prezentują treści szybko i przystępnie. Aby mieć do nich dostęp nie trzeba już nawet korzystać z komputera. Wystarczy telefon komórkowy lub inne przenośne urządzenie. Do tego dochodzą narzędzia dostępne w sieci, możliwość porównania dowolnych wskaźników, czy np. szybkiego oszacowania wartości własnego portfela. A to jest bardzo ważne, szczególnie jeśli chodzi o tematykę związaną z finansami. Media tradycyjne takich możliwości nie mają, i mieć nie będą. Internet pozwala także na dotarcie do informacji z wielu źródeł. Praktycznie bez kosztów można czytać w sieci wiele witryn. Gazetę kupuje się jedną, może dwie.
Nowa oferta „Dziennika” może natomiast okazać się atrakcyjna dla prenumeratorów instytucjonalnych i w tej grupie konkurować z „Rzeczpospolitą”. Raczej nie zaszkodzi pozycji „Gazety Wyborczej”, bo jej czytelnictwo nigdy nie było oparte na treściach dotyczących zagadnień ekonomicznych. Nie zaszkodzi na pewno pozycji „Parkietu”, bo inwestorzy grający na GPW w tej wkładce nie znajdą wielu użytecznych informacji – tak przynajmniej wnioskuję po przejrzeniu pierwszego numeru.
Dodatek „The Wall Street Journal” może być atrakcyjny np. dla studentów kierunków ekonomicznych, którzy są ciekawi świata, bo to tania oferta, akurat na kieszeń żaka. Moim zdaniem nie skusi natomiast szerokiego grona managerów – oni sięgają po głębsze analizy, a wiele światowych tytułów czytają w oryginale.

Dariusz Łukawski, dziennikarz programu ekonomicznego „Plus Minus” w TVP3
Pierwsze wrażenie - jakaś odrobina chaosu. Różnica między „Wall Street Journal Polska” a innymi gazetami ekonomicznymi to pomieszanie informacji ze świata z informacjami krajowymi. Szata graficzna dodatku może zbyt mało wyrazista. Niedosyt komentarzy giełdowych.
Generalnie cieszę się, że pojawił się kolejny dziennik ekonomiczny, będę się jednak musiał przyzwyczajać do jego czytania i być może z czasem docenienia. Pierwszy numer nie wniósł zdecydowanie nowej jakości, ale jako konserwatysta przewiduję, że mogę go polubić. Kolegom życzę sukcesów.

Maciej Głogowski, wydawca programu „EKG - Ekonomia, Kapitał, Gospodarka” w Tok FM
Mam wrażenie, że dodatek „The Wall Street Journal Polska” jest dobrze pomyślany, ale możnaby się jeszcze się postarać, aby ta gazeta była bardziej przejrzysta. Jeśli chodzi o dobór treści, to ciężko coś powiedzieć po pierwszym numerze, można jednak pokusić się o porównanie treści w innych tytułach, wiedząc co jeszcze się wydarzyło w gospodarce. Powiem, że jest kilka konkretnych tematów, ale mogłoby się w tym wydaniu coś więcej pojawić.

Pewnym problemem jest przeplatanie artykułów redaktorów „Dziennika” z przetłumaczonymi tekstami z zagranicznych edycji „WSJ”. Czytając opinie samych autorów o tej gazecie zrozumiałem, że to będą w części artykuły redaktorów, którzy tworzą wydanie w Polsce oraz przedruki z oryginału. Tutaj jest to pomieszane już od strony tytułowej. Z jednej strony jest to może i ciekawe, bo jeśli jest to gazeta tworzona na bieżąco, to te artykuły zagraniczne można szybko przeczytać, przeglądając strony informacyjne. Chociaż sam osobiście bym wolał, aby były skupione w jednym miejscu i nie przeplatały się z krajową wydarzeniówką. Moim zdaniem w dodatku mogłoby się pojawić także trochę więcej bieżących tematów.

Dołącz do dyskusji: The Wall Street Journal Polska pod lupą ekspertów

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl