SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Piątek pozwał „Gazetę Polską”, poszło o książkę „Macierewicz i jego tajemnice”. ”Opublikowali kłamstwa”

Tomasz Piątek, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, pozwał redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza za to, że ten nie zamieścił sprostowania sierpniowego tekstu Doroty Kani. To pierwszy z kilku przygotowywanych pozwów, kierowanych pod adresem różnych redakcji m.in. za zarzucanie kłamstw w książce „Macierewicz i jego tajemnice”.

Książka Piątka budzi sporo kontrowersji. Minister Obrony Narodowej, Antoni Macierewicz, został w niej ukazany jako osoba, która ma powiązania z rosyjskimi służbami i mafią. Minister skierował donos do prokuratury na autora publikacji.

W obronie Piątka stanęli m.in. dziennikarze z Towarzystwa Dziennikarskiego. - Będziemy bronić pana wszelkimi dostępnymi nam środkami, bo takie dziennikarstwo jest dzisiaj Polsce potrzebne - napisali do Piątka w otwartym liście.

Do kontrataku przeszedł także sam Tomasz Piątek. W poniedziałek skierował do sądu pozew przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej”. To tam ukazał się 2 sierpnia br. tekst Doroty Kani pt. „Agentura, rosyjskie lobby, „‘Gazeta Wyborcza’”, w którym zarzuca autorowi książki mijanie się w niej z prawdą. - To oni opublikowali tekst zawierający kłamstwa. Wysłałem sprostowanie, redakcja odmówiła jego publikacji w sposób bezzasadny, więc pozwałem ich. To klasyczny pozew o sprostowanie - komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Tomasz Piątek, dodając: - Ze względu na te kłamstwa wzywam ich w kolejnym przesądowym piśmie do przeprosin. Najpierw polubownie, a jeśli nie przeproszą mnie na łamach dobrowolnie - sądownie.

Co konkretnie miałaby prostować i za co (później) przepraszać „Gazeta Polska”? - Dorota Kania napisała, że moja książka zawiera mnóstwo kłamstw i pomówień, nie podając żadnego przykładu. Tymczasem praca moja zawiera kilkaset odniesień i odwołań do źródeł, a nie zawiera kłamstw. 18 miesięcy ciężko pracowałem, żeby w tej książce znalazła się sama prawda - mówi nam Piątek.

To pierwszy punkt nieopublikowanego sprostowania. Drugi odnosił się do samego tytułu. - Nie jest prawdą, że książka mojego autorstwa nosi tytuł - jak napisała Kania - „Antoni Macierewicz i jego tajemnice”, lecz „Macierewicz i jego tajemnice”. Autorka nie pofatygowała się, żeby sprawdzić tę podstawową informację - informuje Tomasz Piątek.

Trzecia kwestią, której sprostowania domaga się teraz sądownie Piątek, jest to, że został pozwany za „kłamstwa i pomówienia”. - Tymczasem Antoni Macierewicz doniósł do prokuratury, że podejrzewa mnie o popełnienie przestępstwa terrorystycznego - precyzuje autor książki. - Redakcja odmówiła mi sprostowania, powołując się na to, że było tam zbyt wiele spraw do prostowania w jednym piśmie. Tymczasem prawo polskie tego nie zakazuje, dlatego domagam się sprostowania na drodze sądowej. Oprócz tego wnoszę o zwrot kosztów sądowych - dodaje.

Zdaniem Tomasza Piątka, sprawa jest bardzo ważna. - Macierewicz, donosząc na mnie do prokuratury, pośrednio grozi wszystkim dziennikarzom: „Nie zajmujcie się moimi rosyjskimi powiązaniami, bo możecie zostać oskarżeni o terroryzm, zamach, możecie być ciągani przed prokuratora wojskowego”. To pokazuje, że głównym celem akcji z prokuraturą jest zastraszenie dziennikarzy i obywateli, żeby się tą sprawą nie zajmowali. Tutaj idzie więc o elementarną wolność słowa - komentuje Piątek.

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” w rozmowie z nami podkreśla, że z „całym spokojem” czeka na pozew Piątka. - Nie obawiam się tego procesu. Mówienie, że kłamię - też przecież naraża Tomasza Piątka na proces. Jeśli więc chce się procesować, bardzo proszę. Książka jest napisana w bardzo złej intencji, z tezą, która jest całkowicie niezgodna z prawdą, i której nie da się udowodnić - podsumowuje.

Jak się dowiadujemy, Tomasz Piątek posłał sprostowanie także tygodnikowi „Do Rzeczy” za dwa teksty, w których zarzucano mu m.in. brak udokumentowania powiązań Antoniego Macierewicza z rosyjskimi służbami, oraz to, że wydawnictwa, do których książka trafiała, odrzuciły jej tekst. - Dostałem odpowiedź, że sprostowanie nie spełnia wymagań i nie zostanie zamieszczone. W związku z tym przygotowuje kolejny pozew o sprostowanie, a następnie - o przeprosiny - dodaje.

Tomaszowi Piątkowi w sądowych bataliach wsparcia udziela redakcja „Gazety Wyborczej”, a także jego prawnicy oraz prawnicy wydawnictwa Arbitror, które wydrukowało jego książkę.

W sprawie Tomasza Piątka do Antoniego Macierewicza o wycofanie się z działań prawnych zaapelowało dziesięć międzynarodowych organizacji dziennikarskich: Reporterzy bez Granic, Międzynarodowy Instytut Prasowy, Stowarzyszenie Dziennikarzy Europejskich, Freedom House, European Magazine Media Association, European Newspaper Publishers' Association, Global Editors Network, Index on Censorship, South East Europe Media Organisation i European Centre for Press and Media Freedom.

Do tej pory sprzedano ponad 100 tys. egzemplarzy książki „Macierewicz i jego tajemnice”.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Piątek pozwał „Gazetę Polską”, poszło o książkę „Macierewicz i jego tajemnice”. ”Opublikowali kłamstwa”

16 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ERKA
"Naażniejsze jednak jest dojście do prawdy: CZY MACIEREWICZ JEST AGENTEM ROSYJSKICH SŁUŻB? CZY TYLKO TEN JEDEN DOKUMENT, TĘ JEDNĄ INFORMACJĘ TAJNĄ PRZEKAZAŁ ROSJI? Wiemy, że działał i działa w interesie rosji siejąc destrukcję i zamęt w ogłupionej części elektoratu.

Wiemy, ze korzystał z uśpionych w ameryce tw. Wiemy, że wiedza z raportu nie tylko rozwalała polskie siatki wywiadowcze na świecie, ale także denuncjowała współpracujących z nimi obywateli innych państw, zwłaszcza rosji, ze wszystkimi możliwymi dla tych ludzi konsekwencjami, więzieniem a nawet śmiercią.
Ale znacznie więcej nie wiemy. Nie wiemy na czyje zlecenie przekazał ten raport rosjanom? Bo przecież nikt nie ma złudzeń, że nie chodziło o tłumaczenie, zbędne i polsce kompletnie niepotrzebna. To przykrywka drogi przekazywania informacji i kontaktu operacyjnego wraz z dorobioną do tego legendą „tłumaczenia”.

A najważniejsze pytanie jakie za tym wszystkim stoi; to czy robił to sam, czy też za wiedzą lub na polecenie swoich szefów: braci kaczyńskich tak blisko przez całe życie przecież powiązanych z ludźmi pzpr i komunistycznego systemu władzy."
odpowiedź
User
dan
Antoni M. nie pozwał dziennikarza do sądu, tylko doniósł na niego do prokuratury. Raczej jest różnica.
odpowiedź
User
zenada
Brawo redaktorze, z kłamcami do sądu!
odpowiedź