SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wiceminister sprawiedliwości rezygnuje. Onet ujawnił, że ustalał z hejterką, jak oczerniać sędziów m.in. w „Alarmie!” TVP1

Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak ustalał z internautką, jak rozpowszechniać materiały mające kompromitować sędziów krytykujących reformę sądownictwa. Omawiali m.in. reportaż o sędzim Piotrze Gąciarku, którzy pod koniec maja ub.r. wyemitowano w „Alarmie!” TVP1. We wtorek Piebiak zrezygnował z funkcji wiceministra i zapowiedział pozwanie Onetu.

Łukasz Piebiak, fot. Rp.pl Łukasz Piebiak, fot. Rp.pl

W poniedziałek wieczorem Onet zamieścił artykuł opisujący rozmowy Łukasza Piebiaka na Messengerze i WhatsAppie z użytkowniczką o nicku Emilia, które przekazała portalowi ta kobieta. Korespondowała regularnie z wiceministrem sprawiedliwości w ub.r.

W dialogach, które obszernie zacytowano na Onecie, Emilia i Piebiak ustalali, jak rozpowszechniać materiały mające kompromitować sędziów ze stowarzyszenie Iustitia mocno krytykującego reformy wymiaru sprawiedliwości wprowadzane przez rząd PiS. Chodziło m.in. o szefa tej organizacji Krystiana Markiewicza i Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału.

Internautka Emilia ze wsparciem wiceministra sprawiedliwości kolportowała informacje dotyczące ich życia prywatnego. W przypadku sędziego Markiewicza anonimy rozesłała do ok. 2,5 tys. odbiorców, w tym samego sędziego. Jego adres domowy dostała w czerwcu ub.r. od Piebiaka, który ustalał też treść listu - sugerował, żeby usunąć fragment zarzucający sędziemu, że namówił pewną kobietę do aborcji. - Pani Emilio, może tą aborcję to jako ostateczne rozwiązanie zastosujemy? - spytał wiceminister. Krystian Markiewicz potwierdził Onetowi, że w połowie ub.r. dostał taki list.

- Dopiero skończyłam wysyłanie mieli. Część adresów mailowych jest nieaktualnych bo odrzucają lub są zmienione. Jutro zaliczę, ile poszło ale bardzo dużo, myślę że ok. 200. Postaram się wziąść jutro za listy do sądów jak dam radę bo padam z nóg. Dobranoc. PS. żądam podwyżki - relacjonowała Emilia wiceministrowi sprawiedliwości pod koniec czerwca ub.r. - Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli - odpisał Łukasz Piebiak.

Natomiast w lipcu zachęcał internautkę, żeby dalej starała się zainteresować sprawą dziennikarzy, po tym Krystian Markiewicz w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zarzucił obozowi rządzącemu naruszanie trójpodziału władzy. - Plugawy wywiad „GW” z nim puściła. Trzeba odpłacić - uzasadnił wiceszef resortu sprawiedliwości.

Reportaż „Alarmu!” oskarżający sędziego. „Wenerski złapał kontakt”

Emilia podsuwała też dziennikarzom informacje uderzające w Piotra Gąciarka. Chodziło o kontakty sędziego z Polą F. poznaną przed kilkoma laty przez internet.

- Dziennikarz Wenerski złapał kontakt z Panią od sędziego Gąciarka. Może wybuchnie mała afera w programie Alarm - relacjonowała internautka na początku kwietnia ub.r.

Przemysław Wenerski jest szefem redakcji „Alarmu!”, a w TVP pracuje od połowy 2016 roku.

- Ja się mogę jedynie bardzo cieszyć i być wdzięcznym za tak pięknie i z rozmachem prowadzone czynności. Idzie Pani jak burza :-) - odpowiedział Emilii Łukasz Piebiak.

Pod koniec maja w „Alarmie!” w TVP1 wyemitowano reportaż, w którym przedstawiono wersję wydarzeń według Poli F.: Gąciarek dobrowolnie dawał kobiecie prezenty, a potem, wykorzystując swoje koneksje i pozycję zawodową, doprowadził do skazania jej za wyłudzenie pożyczki.

Piotr Gąciarek wytoczył Telewizji Polskiej proces za naruszenie dóbr osobistych w materiale. We wrześniu ub.r. sąd przychylił się do wniosku pozywającego, żeby w ramach zabezpieczenia roszczeń wstrzymać dalsze rozpowszechnianie reportażu, w związku z czym został on usunięty z serwisu internetowego TVP.

Zaraz po emisji reportażu Emilia dopytywała wiceministra sprawiedliwości, jak mu się podobał. - Super. Właśnie przesyłam Szefowi (ministrem sprawiedliwości jest Zbigniew Ziobro - przyp.) by i on się ucieszył - odpisał Łukasz Piebiak.

Według Onetu Emilia prywatnie jest związana z pracownikiem Krajowej Rady Sądownictwa, który wcześniej był zatrudniony w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdecydowała się przekazać zapis swojej korespondencji z Łukaszem Piebiakiem, bo wstydzi się swoich działań w tej sprawie i przyznaje, że mogła zaszkodzić przynajmniej 20 sędziom.

Łukasz Piebiak nie chciał komentować wiadomości przesyłanych z Emilią. Potwierdził, że zna ją z Twittera. - Słyszałem, że doszło do wycieku jakiejś korespondencji, ale nie wiem, co w niej jest, więc się nie będę na ten temat wypowiadał - powiedział Onetowi.

Dziennikarze: to skandal

Wielu dziennikarzy komentujących na Twitterze publikację Onetu oceniło, że taka współpraca członka rządu z internetowym hejterem jest skandaliczna. - To jest coś niebywałego. To, że ten pan wciąż jest wiceministrem sprawiedliwości - nie mieści się w głowie. I brawo dla Onetu - napisał Wojciech Szacki z „Polityki”.

- Emi należy się szacunek i wsparcie, za to że miała odwagę przyznać się do błędu i dziś mówi prawdę o tych plugawcach z kręgu PiS, ZZ (Zbigniewa Ziobro - przyp.) i TVP. Wytoczenie jej sprawy było tylko pretekstem do zabrania materiałów, które miała na swoim sprzęcie - skomentował Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”. - Dobrze rozumiem? Pan wiceminister twierdzi, że "zna panią Emilię z TT". Pani Emilia ma na nazwisko Sz. - tak jak pewien sędzia z KRS. Sędzia Sz i pan wiceminister zasiadają razem w Zespole ds. czynności Ministra Sprawiedliwości w postęp. dyscyplinarnych sędziów. Coś przeoczyłem? - relacjonował Jacek Harłukowicz, też z „GW”.

- Każdy ma takiego trolla na jakiego sobie zasłużył - skwitował Marek Kacprzak z Wirtualnej Polski.

Również publicyści z mediów określanych jako konserwatywne przyznali, że tekst Onetu wskazuje na poważne naruszenia, jakich dopuścił się Łukasz Piebiak. - Przeczytałem tekst o wiceministrze Piebiaku i pani Emilii. Uczciwie mówiąc - jestem zszokowany. Choć mało co jest w stanie mnie zaskoczyć - napisał Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.

- Przyjmując, że screeny prawdziwe - mamy do czynienia z niedopuszczalnym działaniem wiceministra i internautki, nie "farmy trolli". Warto tu pamiętać, że po wycieku DM-ek Łączewskiego (direct messages, czyli prywatne wiadomości w komunikatorach na platformach społecznościowych - przyp.), mówiono: poczekajmy do badań biegłych, a ostatecznie koledzy sędziowie zachowali mu immunitet - zaznaczył Samuel Pereira z TVP.info.

- Bardzo źle wygląda sprawa z ministrem Piebiakiem. Jeśli wszystko się potwierdzi, muszą zostać wyciągnięte konsekwencje. Ciekawe na ile rzecz jest rozwojowa i kto jeszcze pojawia się w DM, bo słyszę, że pewnych elementów układanki od strony medialnej nadal brakuje - stwierdził Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski. - Reakcja PiSu ws. ministra Piebiaka powinna być natychmiastowa. Jeśli PiS spróbuje zamieść to pod dywan to zamiecie też samodzielne rządzenie - ocenił Mateusz Maranowski z Polskiego Radia 24 i Telewizji wPolsce.

Niektóry skrytykowali też reportaż „Alarmu!” o Piotrze Gąciarku, przypomniano zapowiadający go wpis twitterowy Przemysława Wenerskiego. - Panie Przemysławie. Pan tak lubi komentować kwestie etyki dziennikarskiej. Jak Pan skomentuje współpracę z farmą trolli z Ministerstwa Sprawiedliwości? - spytał Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.

- Jedna uwaga - słuszne jest powszechne potępienie dla praktyk jakie miały miejsce w resorcie Ziobry. Ale to element większej układanki. Pamiętajmy o wielkiej farmie trolli PiS-owskiej propagandy za miliardy od podatnika. Jej nazwa - TVP - skomentował Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.

Piebiak rezygnuje i pozywa Onet

We wtorek po południu Łukasz Piebiak poinformował, że złożył ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze rezygnację z funkcji wiceministra. - W poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform, którym poświęciłem cztery lata ciężkiej pracy - zaznaczył w oświadczeniu przekazanym PAP.

Uzasadnił, z czego wynika jego dymisja. - Ma chronić Sprawę, której służę, a nie dawać satysfakcję oszczercom. Ich kłamstw dowiodę przed sądem. Nie chcę, aby wysuwane pod moim adresem oszczerstwa stały się pretekstem do ataków na zmiany w sądownictwie, na które czekały miliony Polaków - stwierdził.

Piebiak zapowiedział też działania prawne wobec Onetu za to, że „rozpowszechnia pomówienia na mój temat oparte na relacjach niewiarygodnej osoby”. Były już wiceminister dodał, że wiele razy był atakowany przez „media i sędziów wrogich reformie”.

- Publikowano w prasie i w Internecie informacje nieprawdziwe oraz odnoszące się do mojego prywatnego życia. Byłem ofiarą hejtu inspirowanego przez przeciwników zmian w sądownictwie - wyliczył.

Pełnomocnik Emilii: w sprawę było zaangażowanych więcej osób

Konrad Pogoda, pełnomocnik internautki Emilii, w rozmowie z TVN24 potwierdził, że zamieszczone przez Onet zapisy internetowych rozmów są autentyczne i zostały udostępnione przez jego klientkę.

Zapewnił, że kobieta nie była inicjatorką działań mających oczerniać sędziów. - Wszelkiego rodzaju instrukcje - w którą stronę pójść, jakiego rodzaju materiały wykorzystać, czy badać kwestie nawet sędziów w stanie spoczynku - wychodziły z ministerstwa, na pewno w dużej mierze od pana wiceministra - opisał. Zaznaczył, że wszelkie zamieszczane przez nią treści akceptował Łukasz Piebiak.

- Tak naprawdę pani Emilia - w żaden sposób nie usprawiedliwiając tego, co robiła - po prostu wykonywała wszystkie rzeczy, które były jej zlecane - dodał Konrad Pogoda.

- To nie była inicjatywa oddolna, nie przyszedł ktoś do ministerstwa z pewną propozycją, tylko to wyglądało zupełnie inaczej. W pewnej grupie osób zapadła określona decyzja, że proceder takiego rodzaju będzie realizowany, w związku z czym szukano kogoś, kto się do tego będzie po prostu nadawał - opisał pełnomocnik Emilii. - Na pewno jest to grono osób ściśle związanych zarówno z ministerstwem, jak i ogólnie pojętym wymiarem sprawiedliwości. To nie jest mała grupa i to niestety też są sędziowie - zaznaczył.

Nie zaprzeczył, że kobieta dostawała wynagrodzenie za wykonywane działania. - Myślę, że wykorzystano sytuację pani Emilii - zarówno osobistą, jak i emocjonalną - tłumaczył.

- Ministerstwo Sprawiedliwości stanowczo dementuje informacje podawane przez niektóre media, jakoby opisana przez portal Onet internetowa hejterka była zatrudniona w MS lub współpracowała z ministerstwem w jakiejkolwiek formie. Nie pobierała również żadnego wynagrodzenia z MS - poinformował we wtorek po południu rzecznik prasowy tego resortu Jan Kanthak.

Redakcja „Alarmu!” broni reportażu o sędzim Gąciarku: jest rzetelny

- Korzystanie z nieoficjalnych i anonimowych źródeł informacji jest powszechną praktyką dziennikarską. Informacje te poddawane są zawsze szczegółowej weryfikacji, tak było również w przypadku materiału dotyczącego sędziego Piotra Gąciarka. Został on przygotowany z zachowaniem zasad rzetelności dziennikarskiej - stwierdzono w oświadczeniu zamieszczonym we wtorek po południu na profilu twitterowym „Alarmu!”.

- Redakcja programu „Alarm!” nie posiadała żadnej wiedzy na temat relacji internautki z wiceministrem sprawiedliwości - dodano.

„Alarm!” w ramówce TVP1 pojawił się pod koniec lutego ub.r., jest emitowany od poniedziałku do soboty ok. godz. 20:15. Według danych Nielsen Audience Measurement od początku września ub.r. do końca czerwca br. premierowe odcinki programu oglądało średnio 1,27 mln widzów, co dało TVP 8,72 proc. udziału w oglądalności tego pasma.

Dołącz do dyskusji: Wiceminister sprawiedliwości rezygnuje. Onet ujawnił, że ustalał z hejterką, jak oczerniać sędziów m.in. w „Alarmie!” TVP1

39 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Virtu
Republika bananowa
0 0
odpowiedź
User
AS
W krajach dojrzałej demokracji takie newsy zmiatają rządy. Ale to chyba nie u nas. Zapewne na scenę ponownie wkroczy prezes i na wspólnej konferencji z ZZ ogłoszą dymisję wiceministra. Potem rzekną coś jeszcze o wysokich standardach obecnej władzy w porównaniu do poprzedników...
0 0
odpowiedź
User
Pol
I tak wygrają kolejne wybory. Po co się pienic. Bo dla Polaka liczy się kasa. Za pięć stow róbcie że mną wszystko. Coś to komuś przypomina?
0 0
odpowiedź