Błędy, tabloidyzacja i pogoń za pieniędzmi w „GW” - szef redakcji odpowiada czytelniczce

Czytelniczka „Gazety Wyborczej” (Agora) napisała do redakcji list, w którym wytknęła w serwisie internetowym i papierowej wersji dziennika m.in. usterki językowe, tabloidową tematykę i nachalne reklamy. Na zarzuty odpowiedział Jarosław Kurski, kierujący redakcją „GW”.

tw
tw
Udostępnij artykuł:

Czytelniczka „Gazety Wyborczej” Ida Czerwonka na początku swojego listu do redakcji zwróciła uwagę na błędy językowe pojawiające się często w serwisie internetowym „GW”. „Chodzi mi o literówki, powtórzenia, zdania urywające się w połowie i inne błędy wynikające głównie (przynajmniej tak to wygląda) z nieumiejętności poprawnego używania narzędzi ‘kopiuj’ i ‘wklej’ oraz autokorekty w edytorze tekstów” - wyliczyła, zaznaczając, że na Wyborcza.pl takich usterek pojawia się tak dużo, że utrudnia to czytanie tekstów. „Rozumiem, że w internecie liczy się szybkość dotarcia z informacją do odbiorcy, ale takie niechlujstwo odbieram jako lekceważenie czytelnika. Do tego dochodzi nierzadko stosowanie języka potocznego czy wręcz slangowego” - dodała Czerwonka, zaznaczając, że „w wersji papierowej ‘Wyborcza’ trzyma pod tym względem o wiele lepszy poziom”.

W odpowiedzi na te zarzuty Jarosław Kurski, I zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, przyznał, że teksty do serwisu internetowego są pisane na gorąco, w nieustannym wyścigu z czasem i konkurencją, i zamieszczane często w formie niedopracowanej.

„Wychodzimy z założenia, że lepiej szybko wystawić tekst niedoskonały, zwłaszcza, gdy dzieje się coś ważnego i internauci łakną informacji, niż dać tekst dopracowany, ale spóźniony, który mało kto przeczyta” - uzasadnił Kurski, dodając, że opublikowane teksty są później poprawiane.

„Będziemy się starali zmienić ten stan rzeczy, wzmocnić korektę i redakcję” - zapewnia szef redakcji „GW”. Przy czym tę deklarację należy traktować z dystansem, bo w Agorze od września trwają zwolnienia grupowe, które obejmą 250 pracowników (przeczytaj o tym więcej).

Idzie Czerwonce nie podoba się również tematyka opisywana w „Gazecie Wyborczej”. „Mama Madzi, kolejne odsłony awantury o Smoleńsk i cała reszta tematów, którymi żyją tytuły pokroju ‘Fakt’, a które w szanującej się gazecie zasługiwałyby co najwyżej na oszczędną, rzeczową wzmiankę - u Państwa królują na pierwszej stronie” - wymieniła czytelniczka, dodając, że ostatnio przestała kupować papierowe wydanie „GW” po tym, jak na pierwszej stronie znalazło się zdjęcie małej dziewczynki podpisanej jako ofiara konfliktu izraelsko-palestyńskiego (patrz poniżej).

„Co więcej, w tym samym czasie rozdzierają Państwo szaty nad tabloidyzacją mediów - czyli chcą Państwo równocześnie cieszyć się opinią poważnego, kulturalnego tytułu, pochylającego się z troską nad zdziczeniem obyczajów, a równocześnie po cichu na tym samym zdziczeniu zarabiać” - oceniła Czerwonka.

Jarosław Kurski zwraca uwagę, że fotografia ofiary konfliktu izraelsko-palestyńskiego, które na pierwszej stronie zamieściła „Gazeta Wyborcza”, jest estetyczne i pełne emocji. „Zdjęty bólem, palestyński ojciec pochyla się nad ciałem zawiniętej w całun córeczki. Nie ma epatowania krwią, ranami, przemocą - jest dramat ludności cywilnej ujęty obrazem o wielkich walorach artystycznych” - podkreśla Kurski.

grafika

Szef redakcji „GW” nie zgadza się też z oskarżeniami jej o tabloidowość. „Panuje jakaś dziwna dezynwoltura w hurtowym nazywaniu gazet ‘tabloidami’ lub ‘brukowcami’. Piszemy o katastrofie smoleńskiej, próbując cierpliwie tłumaczyć przyczyny, naświetlać fakty i obalać niezliczone bzdury, jakimi karmiona jest w Polsce opinia publiczna” - deklaruje.

Czytelniczka „Gazety Wyborczej” wytknęła jej też reklamę niefortunnie zamieszczoną w dodatku „Wysokie Obcasy”: obok artykułu mówiącego, że kobieta powinna doceniać naturalne piękno swojego ciała i nie gonić za wyśrubowanymi standardami urody, znalazła się grafika promująca… klinikę chirurgii plastycznej. „W ‘Gazecie’ redaktorzy nie wiedzą, jakiego produktu i jakiej firmy reklama sąsiadować będzie z tekstem, który umieszczają na stronie. Znane są im tylko rozmiary reklam, tak by móc odpowiednio stronę zaprojektować, a tekst odpowiednio skrócić” - odpowiada Jarosław Kurski. „Co prawda redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam, ale wyjaśniam w imieniu wydawcy, że to, co dozwolone prawem nie może i nie powinno być cenzurowane poprzez selekcję ogłoszeń” - podkreśla.

W konkluzji swojego listu Ida Czerwonka napisała, że dla „Gazety Wyborczej” najważniejsze są pieniądze: klikalność w internecie i sprzedaż wydania papierowego, a co za tym idzie - większe zyski od reklamodawców.

„Natomiast piękne hasła i wyższe wartości, o których Państwo tyle piszecie, zaczynają wyglądać w tym kontekście jak pozłotka, którą się dodaje tylko po to, żeby ‘ładniej wyglądało’” - oceniła czytelniczka, dodając: „Obecnymi działaniami odbierają sobie Państwo mandat do dalszego występowania w roli moralnego autorytetu. Nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka, a to właśnie próbują Państwo obecnie robić”.

Przypomnijmy, że zgodnie z danymi ZKDP sprzedaż „Gazety Wyborczej” w październiku br. wyniosła 219 065 egz., czyli 40 tys. egz. mniej niż rok wcześniej (więcej na ten temat). Natomiast wszystkie serwisy Grupy Gazeta.pl w październiku br. zanotowały 11,73 mln użytkowników i 1,13 mld odsłon (według Megapanelu PBI/Gemius - zobacz szczegółowe wyniki).

Odpowiadając na zarzut komercjalizacji „Gazety Wyborczej”, Jarosław Kurski przyznaje, że wydająca ją Agora, tak jak każda firma działająca w warunkach rynkowych, potrzebuje pieniędzy: na dziennikarzy i redaktorów, papier, druk i dystrybucję. „Pieniądze nie są dla nas celem. Są środkiem do kontynuowania misji, którą ‘Gazeta Wyborcza’ od 1989 roku wypełnia jako niezależny, demokratyczny, obywatelski i liberalny dziennik” - deklaruje Kurski.

Między Idą Czerwonką a Jarosławem Kurskim wywiązała się ciekawa dyskusja dotycząca Piano Media, systemu opłat za dłuższe teksty publicystyczne, który Agora razem z innymi wydawcami prasowymi wprowadziła we wrześniu w swoich serwisach internetowych (przeczytaj o tym więcej). Czytelniczka uznała, że błędy językowe w serwisie Wyborcza.pl stawiają pod znakiem zapytania sens płacenia za dostęp do artykułów. „Skoro w zamian otrzymuje się teksty takiej jakości” - uzasadniła. Kurski zwrócił uwagę, że dostępna w ramach Piano Media elektroniczna wersja „Gazety Wyborczej” przechodzi większą korektę, więc zawiera zdecydowanie mniej błędów. A czytelniczka, która nie płaci za żadne teksty, nie ułatwia wydawcy pozyskiwania środków, np. na wartościowe dziennikarstwo.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące