– Whisky Highland, firma, która zajmuje się tym trunkiem pod kątem inwestycyjnym, zestawiła, w jakim tempie i jak intensywnie drożeje 1000 najbardziej popularnych i topowych whisky na rynku. Od września 2008 do września 2013 roku ten indeks wrósł o ponad 170 proc., czyli dosyć szybko nabierają wartości – mówi Paweł Morozowicz, zarządzający portfelami alkoholi w Wealth Solutions.
Inwestowanie w drogie alkohole jest coraz bardziej popularne wśród Polaków – w 2012 r. rynek whisky po raz pierwszy przekroczył wartość miliarda złotych. Stopa zwrotu z inwestycji w drogie whisky zależy od konkretnego gatunku i edycji. Zarobku nie gwarantuje sama prestiżowa destylarnia, bo nawet te najlepsze produkują whisky z różnych półek.
W przypadku najlepszych trunków można jednak liczyć na bardzo duży zysk. By liczyć na dobry zwrot, trzeba zainwestować co najmniej 10-15 tys. zł. Morozowicz podkreśla, że minimalny czas inwestycji to 4-6 lat, ale wielu klientów trzyma drogie alkohole nawet dłużej przed wystawieniem ich na aukcję. Im mniej butelek z danej edycji zostaje na rynku, tym większa ich wartość.

– Destylarnia Macallan wypuściła na rynek w roku 1981 z okazji ślubu księcia Karola i księżnej Diany whisky Macallan Royal Marriage, która kosztowała 20-25 funtów ponad trzy dekady temu. Ostanie transakcje aukcyjne to były kwoty około 2600 funtów za butelkę, więc można dużo zarobić – podkreśla Morozowicz.
Dodaje, że inwestycje w alkohole są znacznie pewniejsze niż np. w złoto. Rynek whisky nie jest spekulacyjny, a transakcje odbywają się głównie na aukcjach. Według Morozowicza przypomina to bardziej handel antykami czy dziełami sztuki niż transakcje finansowe.
Nie oznacza to jednak, że każda whisky z czasem będzie zyskiwać na wartości. Whisky irlandzkie i amerykańskie, destylowane w inny sposób i łagodniejsze w smaku, nie są tak dobrą inwestycją jak szkockie.
– Wszystkie popularne marki, które cieszą się największym zainteresowaniem polskich konsumentów, nie są dobre pod kątem inwestycyjnym. Co roku miliony butelek takiej samej edycji wychodzi na rynek, a chodzi o to, żeby to był trunek unikalny, czyli najwyżej plasowane są whisky single malt [z jednego typu słodu – red.] i single cask, czyli z jednej konkretnej beczki – tłumaczy Morozowicz.

Rośnie także popularność i wartość whisky japońskich, m.in. z destylarni Karuizawa oraz Yamazaki, choć alkohole z tego kraju to tylko 0,2 proc. światowej produkcji. Wśród szkockich destylarni szczególną popularnością wśród inwestorów cieszą się m.in:. Glenfarclas, Dalmore czy Ardbeg. Jak wynika z indeksu Whisky Highland, dobre zwrotu przynoszą też whisky Macallan czy Port Ellen.
– Na pewno będzie jeszcze kilka edycji topowych, starych whisky, najwyżej plasowanych, chociaż wielkie premiery zdarzają się coraz rzadziej, bo takich gatunków jest coraz mniej. W końcu nie inwestuje się w młodą whisky, whisky w beczkach – tak jak na przykład w przypadku wina, ponieważ nie wiadomo, jak whisky będzie się przechowywała. Tu chodzi o to, co ma potwierdzoną przez krytyków jakość – ocenia Morozowicz.











