Piotr Głuchowski w zeszły piątek zamieścił na portalu Wyborcza.pl tekst pt. „Idźmy dalej: Piotrków wolny od Żydów, wolny od niepełnosprawnych”. Skrytykował w artykule akcję Barta Staszewskiego, polegająca na wieszaniu w rozmaitych miejscowościach tabliczek z komunikatem „Strefa wolna od LGBT”, fotografowaniu ich i „wpuszczaniu” w media społecznościowe.
Głuchowski ocenił, że takie postępowanie „zakrawa na absurd”, ale także utrwala szkodliwy wizerunek Polski jako „niemalże nazistowskiego ciemnogrodu, co doskonale współgra z (nie tylko rosyjską) polityką obwiniania Polaków o wywołanie II Wojny Światowej i Holokaust”. - Akcja Staszewskiego nie wytrzymuje logicznego rozbioru i zakrawa na absurd. Ale czy to znaczy, ze druga strona nas nie oszukuje? Owszem, też to robi - stwierdził Głuchowski. - Reasumując: stref wolnych od LGBT nie ma, zaś Karty Praw Rodzin w ogóle o osobach LGBT nie wspominają - i nie ma co ludzi oszukiwać, że to straszne grażynowo-januszowate, szczerbate Podkarpacie wprowadza u siebie apartheid - skomentował.

Po krytyce tekst usunięto z Wyborcza.pl
Na tekst zareagował na Twitterze Bart Staszewski. - Obrzydliwy, pełen manipulacji tekst. Widzę się dzisiaj z prawnikami aby rozważyć kroki prawne. To jest dołączenie do nagonki prawicowej szczujni w nagonce na aktywistów – napisał na swoim koncie już w dwie godziny po ukazaniu się tekstu na Wyborcza.pl.
Zareagowali także inni użytkownicy Twittera. - Mam nadzieję, że prawnicy Barta Staszewskiego zareagują i sąd będzie miał okazję przyznać rację Głuchowskiemu – skomentował Bartosz Brzyski z Klubu Jagiellońskiego. - Tekst mojego redakcyjnego kolegi Piotra Głuchowskiego, uważam za szkodliwy – napisał Wojciech Karpieszuk z „Gazety Stołecznej”, zamieszczając obszerny, własny komentarz na mikroblogu. - Jeden chłopak zmanipulował pół Europy i kawałek Waszyngtonu. Tak sobie wyrozumiał historię #lgbtfreezones Piotr Głuchowski, a „Gazeta Wyborcza” mu to opublikowała. Głuchowski przeoczył, że LGBT mają w Polsce coraz gorzej. Marszczy nosek, bo OPINIA na salonach nam spada - napisała była dziennikarka TOK FM, Agata Kowalska.

Po krytyce redakcja Wyborcza.pl zdjęła tekst Głuchowskiego ze strony, następnie poinformowała, że zostaje przywrócony w innej sekcji portalu, aby ostatecznie jeszcze w piątek definitywnie go usunąć. - No i „Gazeta Wyborcza” usunęła tekst. Bardzo dobrze tylko smród i spazmy prawicy pozostały. Może jakaś rzeczowa analiza na jego miejsce? – napisał Bart Staszewski.
Piotr Głuchowski odmówił nam skomentowania zamieszania wokół jego tekstu, podobnie jak szefowa portalu Wyborcza.pl Aleksandra Sobczak. - Redakcja nie komentuje - napisała dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej Agory, Nina Graboś. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że (nieformalny) zakaz komentowania, a nawet opisywania sprawy w mediach społecznościowych otrzymali w weekend od szefostwa redakcji wszyscy dziennikarze „Gazety Wyborczej”.
Głuchowski jest dziennikarzem i redaktorem „Gazety Wyborczej”, w przeszłości - wicenaczelnym lub redaktorem naczelnym w lokalnych redakcjach w Toruniu, Bydgoszczy i Gdańsku. Od 2011 roku pracuje w głównej redakcji dziennika, przygotowując m.in. codzienne strony reportażowe. Jest autorem lub współautorem wielu książek reporterskich, m.in. „Nie trzeba mnie zabijać”, „Tabloid. Śmierć w tytule”, „Zatoka Świń” czy - wydany w 2013 roku - „Imperator. Ojciec Tadeusz Rydzyk”. Jest też uznanym autorek kryminałów i powieści sensacyjnych. W 2016 roku razem z Bożeną Aksamit otrzymał nagrodę MediaTOR w kategorii DetonaTOR za publikację o Zatoce Świń. To on jest także współautorem głośnego w ostatnich miesiącach tekstu o rzekomym wpływaniu przez Jacka Kurskiego na śledztwo w sprawie jego syna.












