Grupa niemieckich wydawców, w której znaleźli się m.in. Axel Springer, Burda, WAZ i Müncher Merkur, w czerwcu br. skierowała do państwowego urzędu antymonopolowego skargę na gigantów internetowych takich jak Google, Microsoft i Yahoo. Wydawcy chcieli uzyskać orzeczenie nakazujące amerykańskim koncernom dzielenie się wpływami z reklam wyświetlanych wraz z fragmentami tekstów z serwisów gazet i magazynów, agregowanymi na bieżąco przez witryny takie jak Google News. Konkretnie chodziło o przekazywanie 11 proc. tych przychodów.
Jednak urząd poinformował w piątek, że zajmie się tą skargą. - Żeby podjąć postępowanie dotyczące nadużyć, niezbędne jest zawsze odpowiednio duże podejrzenie popełnienia takowych. W przypadku skargi VG Media (spółki utworzonej przez wydawców prasowych - przyp.red.) nie osiągnięto go - stwierdził Andreas Mundt, prezes urzędu.

W ub.r. w Niemczech zaczął obowiązywać przepis pozwalający wydawcom zakazać wyszukiwarkom i agregatorom treści wykorzystywania ich tekstów poza bardzo krótkimi fragmentami. Urząd antymonopolowy zaznaczył w piątek, że będzie przyglądał się przestrzeganiu tej zasady przez podmioty takie jak Google i w razie naruszenia praw autorskich podejmie odpowiednie postępowanie.
Inaczej jest w Hiszpanii, gdzie przyjęto niedawno prawo nakazujące agregatorom treści takim jak Google News płacenie wydawcom portali, z których materiały, nawet któtkie fragmenty, u siebie prezentują.
W kwestii żądania opłat od Google za treści agregowane w Google News nie ma jedności wśród samych niemieckich wydawców prasowych. Do skargi złożonej w urzędzie antymonopolowym nie przystąpiły m.in. Spiegel Online, Handelsblatt, Sueddeutsche.de, Stern.de i „Focus”.











