Plakaty marki House przedstawiały znajdujących się w poziepodobnej do modlitwy mężczyznę i kobietę trzymających w rękachkorale przypominające różaniec, a całość uzupełniało hasło "Strzeżmnie Ojcze", logo firmy i słowo "Virginity". W opublikowanymwłaśnie oficjalnym piśmie Artman określił tą kreację mianem"przerysowania i niedomówienia". "Zdecydowaliśmy się nazastosowanie specyficznej stylizacji modeli i scenografii, tak abyobrazy sprawiały wrażenie odrealnionych. Wszystko to posłużyć miałotemu, by odbiorca miał pewność, że prezentowane sceny sąrzeczywistością wykreowaną i służą prezentacji idei" - możnaprzeczytać w oświadczeniu firmy przesłanym do portalu Wirtualnemedia.pl.
Przedstawiciele Artman twierdzą, że kierowali swoją kampanięprzede wszystkim do młodych odbiorców, wśród których przeprowadziliwcześniej badanie pokazujące, że trafnie odczytują oni przesłanietego przekazu reklamowego i nie uważają go za kontrowersyjny, aninie czują się nim obrażeni. Firma uzasadnia, że chciała w tensposób tematy kontrowersyjne, ale zarazem ważne dla młodegopokolenia i zachęcić w ten sposób do dyskusji, której celem jestłamanie kulturowych tabu

Artman przyznał natomiast, że plakaty mogą naruszać uczuciastarszych osób. "Chcielibyśmy z tego powodu wyrazić nasze głębokieubolewanie i przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się urażone"- deklaruje w oficjalnym piśmie koncern.
Jednocześnie firma zaznaczyła, że na prośbę zbulwersowanychmieszkańców Krakowa postanowiła zmienić plakaty eksponowane na tzw.citylightach na ich wersję "ocenzurowaną", w której zakrytoelementy mogące budzić kontrowersje. "Zapewniamy również, iż zuwagą słuchamy wszystkich głosów krytyki, które (&) są dla nasbardzo istotne" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele Artmana,czym niejako z góry zadeklarowali podporządkowanie się zarządzeniomRady Reklamy, która rozpatruje obecnie skargi złożonekontrowersyjną kampanię, a do firmy przesłała już list z prośbą owyjaśnienia.











