Axel Springer to koncern, którego poglądy polityczne można określić jednym prostym związkiem frazeologicznym znanym wszystkim ludziom stykającym się z biznesem: bottom line.
Polska prawica od lat szukała sposobu na zbudowanie medium, które przeciwstawi się dominującej wśród tradycyjnej inteligencji sile opiniotwórczej jaką jest „Gazeta Wyborcza”. I paradoksalnie to sama „GW” stworzyła szansę na zbudowanie konkurencji. Afera Rywina przekonała inteligencję, że TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE, a z oczywistych względów to właśnie „GW” jest najlepszym symbolem III Rzeczpospolitej.
Łatwo ją zdemonizować w każdą ze stron. Uczynić z niej siedlisko hipokryzji i matkę „układu”. Albo – okopy świętej Trójcy liberalizmu gospodarczego i swobód obywatelskich. Oba obrazy są równie fałszywe i chwytliwe zarazem. „Gazeta” przechodziła różne koleje i odgrywała na przemian rolę pozytywną i negatywną, bądź równocześnie trochę taką, trochę taką. Jak każde medium w młodej demokracji. A przede wszystkim budziła zawiść. Zwłaszcza tych, którym się nie udało – też mieli swój złoty róg (Życie Warszawy, Ekspress Wieczorny, Czas Krakowski), swoje czapki z piór; tyle że nie mieli swojej Heleny Łuczywo i swojej Wandy Rapaczyński. Więc pióra okazywały się pawiem, a fundamenty medialnych imperiów in spe, pozbawione zaprawy, powiększały zasoby piasku do jałowych zabaw w piaskownicy zwanej III RP.

Cały tekst dostępny tylko na blogu Maciej Strzembosza - zapraszamy (kliknij).Maciej Strzembosz Scenarzysta, producent, żonaty, trzech synów (na ich zdaniu zależy mu najbardziej). Publikował m.in. w Arce, Kulturze Niezależnej, Powściągliwości i Pracy, Znaku i Dialogu. Lubi niezależność.











