SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Lis ma przeprosić Krystyną Pawłowicz za tekst w „Newsweeku”. „Będzie wniosek o proces od nowa”

Zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu redaktor naczelny „Newsweek Polska” Tomasz Lis ma przeprosić Krystynę Pawłowicz i zapłacić jej 40 tys. zł zadośćuczynienia za artykuł w tygodniku o posłance PiS napisany przez Renatę Kim i Ewelinę Lis. - O tym, że był proces dowiedziałem się po wyroku. Zawiadomienie poszło na zły adres. Będzie wniosek o proces od nowa - zapowiada Tomasz Lis.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis ma przeprosić Krystyną Pawłowicz za tekst w „Newsweeku”. „Będzie wniosek o proces od nowa”

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wojciech
Pan Tomasz nie odebrał listu, więc proces jest nieważny. Co następne? Dziś ładna pogoda, więc każdy zapłaci Lisowi tysiaka? Co to za brednie?
odpowiedź
User
prawnik
Pan Tomasz nie odebrał listu*, więc proces jest nieważny. Co następne? Dziś ładna pogoda, więc każdy zapłaci Lisowi tysiaka? Co to za brednie?


Pod względem prawnym (bez akt nie da się rozstrzygnąć wątpliwości faktycznych, więc musimy się oprzeć tylko na rozważaniu hipotetycznych możliwości prawnych):
1. Jeśli list był wysłany na nieprawdziwy, nieprawidłowy lub inaczej wadliwy adres, względnie jeśli przesyłka była wadliwie awizowana - wyrok zostanie uchylony, a proces odbędzie się z udziałem stron prawidłowo zawiadomionych.
2. Jeśli list był wysłany na rzeczywisty adres zamieszkania pozwanego - wyrok pozostanie prawomocny.

*nie idź na łatwiznę osądu: nieodebranie listu nie chroni przed niczym; ale brak możliwości odebrania listu wysłanego to już inna sprawa
odpowiedź
User
mirnal
Podobnie było w moim przypadku. Trójmiejska pisarka myślała, że ja pod ksywką "Jacek Kawalec" obrzydliwie pisałem o niej w NK. Ponadto napisałem kilka artykułów na jej temat (jej roli w dyskucjach na NK), co uznała za zniesławienie. Pani chciała 20 tysięcy zł i to jeszcze przed procesami, w ramach - jak to nazywam - dogadania się... Pierwszy wyrok zapadł w sprawie cywilnej IC692/09, którą potem omówiłem w wielu artykułach. Sędzia Midziak uznał moją winę. Nie byłem na rozprawach, bo nawet nie wiedziałem, że się toczy (byłem wówczas w sanatorium, o czym poinformowałem sąd). O wyroku dowiedziałem się 3 miesiące później, na pierwszej rozprawie (tym razem)... karnej. Ponieważ na apelację miałem dwa tygodnie, a minęły 3 miesiące, żaden sąd nie chciał uznać mojej racji. I tu widzę podobny przykład z p. Lisem. Po paru latach pisarka przegrała ostatecznie proces karny (biegła rozprawiła się całkowicie z zarzutami o zniesławienie), ale wyroku cywilnego nie można obalić, bo NIE. I takie mamy sądy - brak powiadomień, kompetencji, ludzkiego podejścia. Pisarka podrobiła mój podpis na NK, to wcale nie podjęto tego wątku. Sprawa trwała kilka lat i napisano o niej kilkadziesiąt artykułów.
odpowiedź