We wspominanym artykule zatytułowanym "LOT pali się do zakupów"Danuta Walewska napisała m.in., że LOT zawdzięcza dobre wynikifinansowe spadkowi kursu dolara i że w celu poprawiania wynikówzarząd firmy zamierza się pozbyć trzech spółek: LOT Catering,Casinos Poland i LOT Ground Services. Według autorki ta ostatniaspółka miała być także pogrążona w długach, a jej prezes GrzegorzDługosz miał oddać się do dyspozycji zarządu i stracić pracę, alewcześniej miano polecić mu, aby zwolnił 600 z 1600 pracowników.
Po ukazaniu się tekstu w "Rzeczpospolitej", PLL LOT wysłały doredakcji dziennika sprostowanie, stwierdzając, że wszystkiewspomniane powyżej stwierdzenia są nieprawdziwe. Następnego dnia"Rzeczpospolita" opublikowała jedynie tekst, w którym Walewskaprzyznała, że zwolnionym prezesem nie był Grzegorz Długosz, aLeszek Dybkowski i dlatego Długosz nie mógł odmówić zwolnienia 600z 1600 pracowników.

- Sprostowanie ukazało się w części, która była dla nasoczywista - mówi nam Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego"Rzeczpospolitej", odpowiedzialny za dział ekonomiczny. - Opozostałej części z LOT-em rozmawiał nasz dział prawa - dodaje.Prawnicy "Rzeczpospolitej" uznali, że reszta nadesłanego przez LOTtekstu była niezgodna z formalnymi warunkami sprostowania.
Wczoraj spółka PLL LOT postanowiła jednak opublikować całośćsprostowania w formie ogłoszenia płatnego, które ukazało się na 22stronie "Gazety Wyborczej". Jego treść rozesłana została takżeinnym mediom. - Nieprawdziwe informacje podane przez autora wartykule "LOT pali się do zakupów" LOT uważa za wyjątkowo szkodliwedla wizerunku firmy - napisała w oświadczeniu spółka, która nadaldomaga się publikacji sprostowania przez "Rzeczpospolitą".-Będziemy rozmawiali z LOT-em o tej sprawie - mówi Piotr Buczek,szef działu ekonomicznego "Rzeczpospolitej".











