Jak już informowaliśmy na naszych łamach w poniedziałek, w najnowszym wydaniu „Tygodnika Powszechnego” ukazał się artykuł Cezarego Łazarewicza opisujący m.in. mechanizmy wywierania presji na politykach przez właścicieli firm komercyjnych. Łazarewicz opisał w swoim materiale przykład firmy recyklingowej Orzeł Biały, która - jak wynika z opublikowanego materiału - miała celowo zatrudnić agencję PR-ową MDI, aby zmanipulować media i m.in. poprzez dziennikarzy wywrzeć presję na politykach, by ci zrezygnowali z uchwalenia ustawy godzącej w jej interesy (więcej na ten temat).
Chodzi o ustawę o utylizacji akumulatorów, którą Ministerstwo Środowiska miało znowelizować w marcu br., ale - zdaniem Łazarewicza - z powodu presji firm, które zmonopolizowały rynek - z tej nowelizacji się wycofało. W wyniku zmian w ustawie na rynek recyklingu miały zostać dopuszczone mniejsze przedsiębiorstwa, które nie mają własnych instalacji recyklingu ołowiu. Zdaniem Łazarewicza, firma recyklingowa Orzeł Biały celowo przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę kampanię informującą, że planowane zmiany w ustawie są szkodliwe i mogą negatywnie odbić się na zdrowiu milionów Polaków, aby uniemożliwić wejście na rynek recyklingu ołowiu konkurencji.

Maciej Gorzeliński i Rafał Kasprów, partnerzy zarządzający agencji MDI, są oburzeni treścią artykułu opublikowanego w „Tygodniku Powszechnym”. - Kwas siarkowy i ołów z niewłaściwie utylizowanych akumulatorów truje ludzi i niszczy środowisko. Polska ma dobre i restrykcyjne przepisy w tej sprawie, do których dążą inne kraje Unii Europejskiej. Niestety są firmy, które nie chcą ponosić wielomilionowych inwestycji, aby utylizować szkodliwe substancje profesjonalnie. Dlatego postanowiły zmienić prawo, aby praktycznie każdy bez kontroli mógł „rozbijać” akumulatory. My postanowiliśmy stanąć po stronie uczciwie działających firm, niezainteresowanych obniżeniem standardów bezpieczeństwa - napisali właściciele MDI w oświadczeniu przesłanym do redakcji Wirtualnemedia.pl (na kolejne stronie można przeczytać całe oświadczenie zarządu MDI).

Zdaniem Gorzelińskiego i Kasprowa, kampania informacyjna przeprowadzona przez ich firmę jest „wzorcowym przykładem działań, jakich celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na ważny temat”. - Przeprowadziliśmy kampanię informacyjną pokazującą w atrakcyjny sposób problem, jakim nikt nie chciał się zająć. Co najważniejsze: wszystkie informacje, jakie przekazaliśmy w tej sprawie, są prawdziwe. Nikt z politykami nie rozmawiał „na cmentarzu”, aby coś „załatwić w ustawie”, nikt nie zapraszał znajomych dziennikarzy czy urzędników „na grilla”. Poprzez media tradycyjne i społecznościowe staraliśmy się wzbudzić zainteresowanie problemem. Nie wykorzystywaliśmy znajomości ze „Zdziśkiem” czy „Ryśkiem”, aby zmienić coś w prawie. Długo przed nami wielu ekspertów, ekologów i firm usiłowało zainteresować problemem świat mediów i polityki, niestety bezskutecznie. To jest prawda o naszych działaniach, której poznaniem nie był zainteresowany Cezary Łazarewicz - twierdzi zarząd MDI.

Szefowie MDI zapewniają także, że nie prowadzili żadnych działań mających na celu lobbing polityków. - Wszelkie działania o charakterze lobbingowym prowadzone były przez Izbę Gospodarczą i zarejestrowanych lobbystów. Dokładnie tak, jak nakazuje ustawa. MDI nigdy nie kontaktowało się z urzędnikami i politykami w tej sprawie. Nieuczciwe jest to, że Cezary Łazarewicz tak konstruuje tekst, że nie jest to jasne i sugeruje czytelnikowi rzekome nieprawidłowości. Cezary Łazarewicz wymienia wiele nazwisk polityków i urzędników. Nie kontaktowaliśmy się z żadnym z wymienionych w artykule. Wszystkie zawarte w publikacji insynuacje, jakoby miało być inaczej, są po prostu nieprawdziwe - mówią Gorzeliński i Kasprów.
- „Tygodnik Powszechny” dzisiejszym tekstem Cezarego Łazarewicza rozpoczął nową epokę w swojej historii: tabloidu dla inteligencji. Poraża brak nawet elementarnej próby wyjaśnienia, jaka jest prawda o opisywanym zjawisku w kontekście zagrożeń dla środowiska. Zamiast tego mamy zwyczajną manipulację, która w sensacyjnym tonie, jako „złe” przedstawia działania służące pokazaniu prawdy o zagrażającej nam sytuacji dotyczącej braku kontroli nad procesem przetwarzania odpadów z akumulatorów - napisano w oświadczeniu zarządu MDI.

Sprawę materiału opublikowanego w „Tygodniku Powszechnym” oraz oświadczenia zarządu MDI skomentował oficjalnie Cezary Łazarewicz. - Skoro była to tak wzorowo prowadzona kampania PR, to trzeba było się pod nią podpisać, pochwalić się, stanąć z otwartą przyłbicą. Każdy by wtedy wiedział, w czyim imieniu MDI działa i od kogo bierze pieniądze. Zamiast mydlić oczy na portalach społecznościowych, że jest jakaś grupą osób wrażliwych na piękno natury, sprzeciwiających się głupocie rządu, trzeba było napisać wprost, że wasza spółka wzięła pieniądze od klienta, któremu zależy na zmianie ustawy, bo ta jest szkodliwa dla jego biznesu - napisał Łazarewicz w oświadczeniu (cały tekst na kolejnej stronie).
Oświadczenie zarządu MDI
Kwas siarkowy i ołów z niewłaściwie utylizowanych akumulatorów truje ludzi i niszczy środowisko. Polska ma dobre i restrykcyjne przepisy w tej sprawie, do których dążą inne kraje Unii Europejskiej. Niestety są firmy, które nie chcą ponosić wielomilionowych inwestycji, aby utylizować szkodliwe substancje profesjonalnie. Dlatego postanowiły zmienić prawo, aby praktycznie każdy bez kontroli mógł „rozbijać” akumulatory. My postanowiliśmy stanąć po stronie uczciwie działających firm, niezainteresowanych obniżeniem standardów bezpieczeństwa.

Opisywana przez Cezarego Łazarewicza kampania informacyjna przeprowadzona przez MDI jest wzorcowym przykładem działań, jakich celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na ważny temat. Przeprowadziliśmy kampanię informacyjną pokazującą w atrakcyjny sposób problem, jakim nikt nie chciał się zająć. Co najważniejsze: wszystkie informacje, jakie przekazaliśmy w tej sprawie, są prawdziwe. Nikt z politykami nie rozmawiał „na cmentarzu”, aby coś „załatwić w ustawie”, nikt nie zapraszał znajomych dziennikarzy czy urzędników „na grilla”. Poprzez media tradycyjne i społecznościowe staraliśmy się wzbudzić zainteresowanie problemem. Nie wykorzystywaliśmy znajomości ze „Zdziśkiem” czy „Ryśkiem”, aby zmienić coś w prawie. Długo przed nami wielu ekspertów, ekologów i firm usiłowało zainteresować problemem świat mediów i polityki, niestety bezskutecznie. To jest prawda o naszych działaniach, której poznaniem nie był zainteresowany Cezary Łazarewicz.

Wszelkie działania o charakterze lobbingowym prowadzone były przez Izbę Gospodarczą i zarejestrowanych lobbystów. Dokładnie tak, jak nakazuje ustawa. MDI nigdy nie kontaktowało się z urzędnikami i politykami w tej sprawie. Nieuczciwe jest to, że Cezary Łazarewicz tak konstruuje tekst, że nie jest to jasne i sugeruje czytelnikowi rzekome nieprawidłowości. Cezary Łazarewicz wymienia wiele nazwisk polityków i urzędników. Nie kontaktowaliśmy się z żadnym z wymienionych w artykule. Wszystkie zawarte w publikacji insynuacje, jakoby miało być inaczej, są po prostu nieprawdziwe.
Zainteresowane sprawą firmy mają pełne prawo prowadzić legalne działania lobbingowe, prowadzić kampanię informacyjną w atrakcyjny sposób, jak i zatrudniać doradców - takich, jak nasza firma. Przekazywanie informacji przez agencję PR dziennikarzom jest normalną praktyką. Mimo zapowiedzi zawartych w leadzie tekstu i licznych sugestii Cezary Łazarewicz nie podaje żadnego przykładu jakichkolwiek nieprawidłowości w kontaktach z dziennikarzami ze strony MDI.
Czerwona okładka, krzykliwy lead zapowiadający informacje, jakich w tekście nie ma oraz wiele przymiotników, jakie zastąpić mają brak faktów. „Tygodnik Powszechny” dzisiejszym tekstem Cezarego Łazarewicza rozpoczął nową epokę w swojej historii: tabloidu dla inteligencji. Poraża brak nawet elementarnej próby wyjaśnienia, jaka jest prawda o opisywanym zjawisku w kontekście zagrożeń dla środowiska. Zamiast tego mamy zwyczajną manipulację, która w sensacyjnym tonie, jako „złe” przedstawia działania służące pokazaniu prawdy o zagrażającej nam sytuacji dotyczącej braku kontroli nad procesem przetwarzania odpadów z akumulatorów.
Zapowiadając tekst Piotr Mucharski schlebia sobie, wskazując na wyjątkowość kierowanego przez siebie tygodnika na tle innych mediów, które nie chciały opublikować artykułu Łazarewiczowi. W rzeczywistości ta wyjątkowość polega jedynie na tym, że jako redaktor naczelny nie zrobił nic, aby sprawdzić prawdziwość i obiektywność informacji umieszczonych w tekście przez Łazarewicza. „Tygodnik Powszechny” oddał swoje łamy tekstowi dziennikarza manipulującemu informacjami, co doprowadziło go do nominacji Dziennikarskiej Hieny Roku.
Maciej Gorzeliński i Rafał Kasprówpartnerzy zarządzający MDI
Odpowiedź Cezarego Łazarewicza
Skoro była to tak wzorowo prowadzona kampania PR, to trzeba było się pod nią podpisać, pochwalić się, stanąć z otwartą przyłbicą. Każdy by wtedy wiedział, w czyim imieniu MDI działa i od kogo bierze pieniądze.
Zamiast mydlić oczy na portalach społecznościowych, że jest się jakąś grupą osób wrażliwych na piękno natury, sprzeciwiających się głupocie rządu, trzeba było napisać wprost, że wasza spółka wzięła pieniądze od klienta, któremu zależy na zmianie ustawy, bo ta jest szkodliwa dla jego biznesu.
Ta informacja należała się również Krystynie Czubównie i Władysławowi Grzywnie, którzy wystąpili w zrealizowanym przez MDI filmie na rzecz Orła Białego.
Przypomnijmy, że to Ministerstwo Środowiska postanowiło zmienić prawo. Żeby do tego nie dopuścić, firma Orzeł Biały wynajęła za ciężkie pieniądze firmę MDI, a ta rozpoczęła akcję na szeroką skalę. Zmiany ustawy udało się zablokować, klient jest szczęśliwy, MDI zarobiło sporo pieniędzy.
Czy normalną praktyką agencji PR jest podszywanie się pod ekologów, udawanie kampanii społecznej, wykorzystywanie polityków bez pytania ich o zgodę? Czy umieszczenie w ofercie zdjęcia Janusza Palikota i informacji, że on i jego partia może pomóc zmienić ustawę, to normalna praktyka PR? Czy dziennikarz Adam Wajrak wiedział, że stał się elementem pakietu, który MDI przygotowało dla klienta?
Mylą się właściciele MDI twierdząc, że skoro nie kontaktowali się z urzędnikami i politykami, to nie prowadzili działań lobbingowych. W rozumieniu ustawy, działalnością lobbingową jest każde działanie zmierzające do wywarcia wpływu na organy władzy publicznej w procesie stanowienia prawa. Takim działaniem jest np. przygotowanie petycji do ministra środowiska z żądaniem zaprzestania prac nad ustawą i wysłanie pracownika, by zbierał pod nią podpisy. Czy osoby ją podpisujące wiedziały, że wypełniają część Waszego kontraktu?
Kiedy się walczy o zmianę zapisów ustawy za pieniądze klienta, to warto się wcześniej zarejestrować jako lobbysta. Tak mówi prawo. Dzięki temu, każdy może się dowiedzieć, w czyim imieniu lobbysta działa. Nie mnie oceniać, czy MDI złamała przepisy ustawy. Niech to zbada prokurator.
Chciałbym się też dowiedzieć czy dużo było takich „wzorowych” ustaw przeprowadzanych przez MDI i czy firma zawsze prowadzi działania zza węgła?











