Tekst jest częścią nowego cyklu portalu Wirtualnemedia.pl "Kobiety i sport". Przyglądamy się w nim ekspozycji sportu kobiet w mediach, (nie)widoczności zawodniczek w przestrzeni medialnej oraz wizerunkowi sportsmenek. Partnerem cyklu jest ORLEN.
W dyskusji o zasadności stwierdzenia "kobiecy sport" w opozycji czy jako uzupełnienie "sport" warto zacząć od przypomnienia czytelnikom znanej frazy Ludwiga Wittgensteina "granice mojego języka oznaczają granice mojego świata". Język, którym się posługujemy, kształtuje sposób myślenia o świecie. Mówienie o "kobiecym sporcie" to tak naprawdę rozmowa o równości płci. I tym, ile musimy w tym obszarze jeszcze zrobić.
Sport kobiet w mediach
My, czyli między innymi media. Raport Komisji Europejskiej "Równość płci w sporcie – propozycja działań strategicznych na lata 2014–2020" wskazuje, że media ciągle inaczej podchodzą do relacjonowania sportu uprawianego przez kobiety niż sportu uprawianego przez mężczyzn, co wprost przekłada się na nierówne traktowanie płci. Główne problemy to nadmierna ekspozycja sportowców kosztem sportowczyń. To sprawia, że "odbiorcy będą postrzegać sport mężczyzn jako ważniejszy od sportu kobiet" – czytamy w raporcie KE.

Do zbyt małej ilości wzmianek dochodzi jakość – kobiety-sportowcy w cytowanym opracowaniu są częściej infantylizowane, podkreśla się ich płeć, inaczej kadruje, ocenia wygląd. Znanym przykładem tego typu praktyki jest słynne już pytanie dziennikarza do Igi Świątek o "ochotę na wplecenie sobie koralików we włosy".
Dlatego "ilościowemu zwiększaniu zasięgu sportu kobiet musi towarzyszyć poprawa jakości przedstawiania sportsmenek" – wskazuje Komisja Europejska.
"Kobiecy" sport, czyli jaki?
W ocenie dr Katarzyny Kopeć-Ziemczyk, ekspertki ds. mediów, komunikacji i PR w sporcie oraz mówczyni, to nie sam zwrot "kobiecy sport" jest problemem, ale kontekst użycia.
– Jeśli chcę komuś dowalić i mówię mu "ten sport to taki dla bab jest" to zwyczajnie obrażam drugiego człowieka, i to samo jest w drugą stronę "będziesz teraz jak facet się lała? To męski sport" – mówi ekspertka.

Wysiłek, jaki wszyscy powinniśmy włożyć, to próba powstrzymania się przed kreowaniem narracji, że sport przynależy do płci. Sport w tym kontekście jest wspólny i bardzo demokratyczny. Ja mogę boksować, a mój partner może tańczyć, i to jest ok.
Silne osadzenie "kobiecego sportu" w języku to wina między innymi naszej kultury – uważa Katarzyna Rysz – Jęczkowska, prezeska stowarzyszenia Aktiv Pro, promującego aktywność fizyczną wśród dzieci i nastolatków.
– Przez dekady sport był utożsamiany z mężczyznami, a kobiety postrzegano jako mniej "sportowe" czy mniej zdolne do rywalizacji. To społeczne przyzwyczajenie wciąż wpływa na sposób, w jaki patrzymy na osiągnięcia kobiet w sporcie – ocenia Katarzyna Rysz – Jęczkowska.
Problem polega na tym, że przez dekady społeczeństwo nie dawało kobietom równego dostępu do infrastruktury, treningu czy wsparcia medialnego – uważa nasza rozmówczyni.

– W efekcie, wciąż przyzwyczajeni jesteśmy do myślenia o "kobiecym sporcie" jako czymś mniej prestiżowym czy mniej wymagającym fizycznie – co absolutnie nie odpowiada rzeczywistości. Nasze myślenie to w dużej mierze efekt stereotypów, które edukacją, mediami i przykładem możemy zmieniać. Choć sytuacja znacząco się poprawia, wciąż wielu ludzi nieświadomie postrzega sport uprawiany przez kobiety jako "inna kategoria" w porównaniu do sportu ogólnie, który w ich oczach wciąż jest domyślnie męski – komentuje szefowa Aktiv Pro.
Czemu media mówią "kobiecy sport"
Tu dochodzimy do roli mediów w kształtowaniu opozycji "kobiecy sport" vs męski sport. Tak wyjaśnia to dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.
– Media mają tutaj do odegrania istotną rolę, bo to one są pomiędzy odbiorcą treści sportowych, a wydarzeniami dziejącymi się w halach, na parkietach czy lodowiskach. Dookreślenia "męski" i "kobiecy" są niezbędne w wielu sytuacjach, jak choćby wtedy kiedy mówimy o mistrzostwach, ligach, czy innych wydarzeniach, gdzie nie wystarczy hasło: Mistrzostwa Polski – bo z tak krótkiej informacji nie jesteśmy w stanie wydobyć pełnego sensu – tłumaczy.

Zdaniem Kopeć-Ziemczyk, problemem dla mediów mogą być tu konkretne nazwy lig w Polsce, gdzie istnieją różnice. – Pytanie, czy można to ujednolicić, tak aby środowisko sportowe także wysyłało jasny sygnał… że jest liga mężczyzn i liga kobiet i są one sobie równe, na różnym poziomie rozgrywkowym, ale także na tym poziomie językowym. I starać się to wdrożyć tam gdzie jest to możliwe, bo niestety nie wszędzie będzie, a związane jest to z różnicą w rozwoju sportu męskiego i kobiecego, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie – mówi dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.
Praca u podstaw to…. podstawa. "Potrzeba cierpliwości"
Czy jest możliwe, by z dyskursu publicznego termin "kobiecy sport" zniknął i został po prostu "sport"? Kto ma tutaj do wykonania największą pracę - działacze sportowi, media, może sami sportowcy i sportowczynie? W ocenie moich rozmówczyń – to będzie proces wymagający cierpliwości i zaangażowania, rozłożony na lata.

– Praca jest do wykonania dla wszystkich, od mediów po działaczy. Ale to nie będzie łatwa praca, bo będzie ona przede wszystkim polegać na zmianie percepcji i mentalności. Często dotykamy tu też własnych przekonań na dany obszar tematyczny. To do czego ja bym zachęcała, to do wspólnej debaty o sporcie i skupienia się na istocie sportu, na jego rozwoju i wdrożeniu równości – tam, gdzie jest ona możliwa. Ale to będzie wymagało cierpliwości i otwartości wielu ludzi – mówi dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.
Katarzyna Rysz – Jęczkowska dodaje do tej listy propozycje konkretnych działań systemowych.
– Nie zmienimy podejścia globalnie, jeśli w organizacjach i strukturach działających w sferze sportowej w dalszym ciągu w większości będą zasiadać głównie mężczyźni. I w tej kwestii nie ma rozróżnienia na dyscypliny sportowe – większość organizacji związanych ze sportem jest zarządzanych przez mężczyzn. Musimy zdecydowanie edukować kobiety w tych kwestiach, a te które chcą się w tej dziedzinie rozwijać – wspierać i dawać narzędzia do dalszej działalności – wskazuje, powołując się na własny przykład prezesury lokalnego klubu piłkarskiego.

– Kobieta – mimo swojej wiedzy i pomysłu na rozwijanie organizacji jest traktowana – jako ta, co trafiła tu przypadkiem i na niczym się nie zna. Mentalność i świadomość "lokalnych" działaczy czasem bywa nie do przeskoczenia. Dlatego właśnie ta praca u podstaw jest najważniejsza – edukowanie, zachęcanie kobiet do wchodzenia w struktury organizacji sportowych i wspieranie ich w działaniach. Natomiast, aby pozbyć się kulturowych różnic, musimy działać wieloaspektowo.
To nie tylko większa widoczność kobiet – działaczek, ale również kwestie zrównania gratyfikacji finansowych w sporcie kobiecym oraz męskim, to wprowadzenie przepisów dla kobiet – sportsmenek, które chcą zostać matkami, aby po okresie macierzyństwa – jeśli nie chcą zostawiać tego czasu na później – otrzymały opiekę i wsparcie ze strony Związku, do którego przynależą
Na koniec wróćmy do wniosków Komisji Europejskiej na temat sportowczyń w mediach. "Oparte o uprzedzenia relacje medialne mają różne konsekwencje, z których dwie mają szczególnie duży wpływ" – czytamy.
Pierwsza - brak widoczności kobiet to brak wzorów do naśladowania dla dziewczynek i młodych kobiet i na ich przyszłe sukcesy.

Druga - niedostateczna widoczność w mediach ma bezpośredni wpływ na wartość ekonomiczną sportu kobiet. Utrudnia przyciąganie sponsorów i gwarantowanie sprawiedliwych wynagrodzeń.
Przeczytaj nasze pozostałe teksty z cyklu "Kobiety i sport"












