Dotychczasowa prezes Agory Wanda Rapaczyńska złożyła w środę rezygnację. Nowym prezesem został Bartosz Hojka, wcześniej członek zarządu spółki, odpowiedzialny za sektor radio (więcej na ten temat).
Zbigniew Benbenek, właściciel Grupy ZPR ocenia, że wybór Bartosza Hojki na następcę Rapaczyńskiej to bardzo dobra decyzja. Argumentuje to tym, że Hojka doskonale zna strukturę Agory i ma dużą znajomość rynku mediów.
- Hojka jest z mediów elektronicznych i mocno napierał na stworzenie kanału telewizyjnego Stopklatka TV, a to bardzo dobrze rokuje dla Agory. Dla nas również, bo daje dużą możliwość współpracy między grupami - mówi Zbigniew Benbenek. - Umiejętność wypracowania współpracy z innymi graczami na trudnym rynku jest ważna. Tego wcześniej Agorze brakowało, bo spółka ta była liderem i określała pewne standardy. A teraz w dobie kurczącej się prasy trzeba wykorzystać wszystkie synergie i Hojka sobie doskonale z tym poradzi - dodaje.

Zdaniem Benbenka, misją Wandy Rapaczyńskiej przez ostatnie siedem miesięcy było skompletowanie zarządu i wybranie lidera, co wykonała poprawnie. - Źle byłoby, gdyby pozostała prezesem przez dłuższy czas. Powrót po tylu latach mógł być właśnie po to, żeby uporządkować sprawy i wybrać nowego lidera - twierdzi Benbenek.
Marek Sowa, były prezes Agory i wiceprezes UPC Polska również uważa, że zmiana na stanowisku prezesa spółki wydającej „Gazetę Wyborczą” dobrze rokuje. - Bartosz Hojka jest sprawnym menedżerem, zna firmę, od kilku lat zajmuje się projektami w obszarach potencjalnie najbardziej interesujących dla Agory - ocenia.
Jego zdaniem jednak, po tej zmianie personalnej nie należy oczekiwać rewolucyjnych zmian w samej spółce. - Rynek mediów i telekomunikacji operuje już kwotami innego rzędu niż środki jakimi dysponuje Agora. Przyjęta na najbliższe lata strategia oraz dominacja Agory Holding w akcjonariacie spółki również wskazują raczej na kontynuację ostrożnej ewolucji w czasach rynkowej rewolucji - prognozuje Marek Sowa.

Z kolei, medioznawca i wydawca kwartalnika „Nowe Media” Eryk Mistewicz twierdzi, że rezygnacja Wandy Rapaczyńskiej oznacza dla Agory „koniec epoki”. Wskazuje, że jej następcą powinien zostać Marek Sowa. - Przyszedł do tej firmy jednak za wcześnie, firma była jednak wówczas bardziej maszyną ideologiczną, niż biznesową - argumentuje Eryk Mistewicz.
- Śledząc karierę Bartosza Hojki, w tym przede wszystkim efekty pomysłów realizowanych wcześniej w części radiowej spółki, widać, że po odejściu Wandy Rapaczyńskiej władze spółki stawiają na maksymalizację sprawności organizacyjnej, finansowej, logistycznej. To zdecydowanie nie jest Złoty Graal, raczej próba przetrwania. Brak dziś w Agorze wizjonera i stratega. Koniec epoki - mówi Eryk Mistewicz.
W opinii Mistewicza, Agora przestała w ostatnich latach narzucać kierunek rozwoju rynku prasowego w Polsce. Nie potrafi również wyczuwać trendów. Jak twierdzi, spółka przyjęła strategię „ratowania czego się da”. - Dział strategii i analiz de facto nie działa. Agora straciła czas na projekt Piano. Zagubiła się w kuriozalnych, przechodzących już do historii mediów w Polsce, dodawaniu noży kuchennych do „Gazety”. Przespała szanse związane z rynkiem telewizyjnym. I to przespała dziesięć lat temu. Dziś Agora - mogłoby to przecież być imperium, z niesłychaną synergią wielu przedsięwzięć - dodaje medioznawca.

Wanda Rapaczyńska związana była z Agorą niemal od początku jej istnienia, w latach 1998-2007 pełniła funkcję prezesa spółki, a potem weszła w skład jej rady nadzorczej. W lutym ub.r. została w trybie natychmiastowym powołana do zarządu spółki. Stało się to wówczas, gdy z funkcji prezesa zrezygnował nagle Piotr Niemczycki (więcej na ten temat).
Agora jest wydawcą „Gazety Wyborczej”, „Metra” i kilku magazynów, właścicielem kilku stacji radiowych, portalu Gazeta.pl, a także sieci kin Helios i firmy reklamy zewnętrznej AMS. Jest też współudziałowcem naziemnej stacji telewizyjnej Stopklatka TV.
Opinie Zbigniewa Benbenka, Marka Sowy i Eryka Mistewicza o zmianie na stanowisku prezesa Agory przeczytać można na kolejnej podstronie.
Zbigniew Benbenek, właściciel Grupy ZPRPowierzenie Bartoszowi Hojce stanowiska prezesa jest bardzo dobrą decyzją. To człowiek z Agory, który doskonale zna jej strukturę. On ma duże umiejętności porozumiewania się z innymi. Z Hojką współpracowaliśmy w segmencie radiowym już od wielu lat. Agora nie miała tak silnej pozycji na tym rynku tak jak na rynku prasowym, nie była tam liderem. Już dziesięć lat temu zaczęliśmy tworzyć pakiety reklamowe i współpracować.

Hojka jest z mediów elektronicznych i mocno napierał na stworzenie kanału telewizyjnego Stopklatka TV, a to bardzo dobrze rokuje dla Agory. Dla nas również, bo daje dużą możliwość współpracy między grupami. A umiejętność wypracowania współpracy z innymi graczami na trudnym rynku jest ważna. Tego wcześniej Agorze brakowało, bo spółka ta była liderem i określała pewne standardy. A teraz w dobie kurczącej się prasy trzeba wykorzystać wszystkie synergie i Hojka sobie doskonale z tym poradzi. Jego nominacja jest bardzo dobrą wiadomością dla całego rynku prasowego i medialnego.
Wanda Rapaczyńska przez ostatni okres prezesury skompletowała zarząd i wybrała lidera. Źle byłoby, gdyby przez dłuższy czas była prezesem zarządu. Powrót po tylu latach mógł być właśnie po to, żeby uporządkować sprawy i wybrać nowego prezesa.

Marek Sowa, były prezes Agory i wiceprezes UPC PolskaZmiana na stanowisku prezesa Agory dobrze rokuje - Bartosz Hojka jest sprawnym menedżerem, zna firmę, od kilku lat zajmuje się projektami w obszarach potencjalnie najbardziej interesujących dla Agory.
Nie należy jednak oczekiwać rewolucyjnych zmian w samej spółce. Rynek mediów i telekomunikacji operuje już kwotami innego rzędu niż środki jakimi dysponuje Agora.
Przyjęta na najbliższe lata strategia oraz dominacja Agory Holding w akcjonariacie spółki również wskazują raczej na kontynuację ostrożnej ewolucji w czasach rynkowej rewolucji.
Eryk Mistewicz, medioznawcza i szef kwartalnika „Nowe Media”Odejście Wandy Rapaczyńskiej to koniec epoki. Teraz przydałby się w Agorze Marek Sowa. Przyszedł do tej firmy jednak za wcześnie, firma była jednak wówczas bardziej maszyną ideologiczną, niż biznesową. Tymczasem wydawca "Gazety Wyborczej" w ostatnich latach przestał nie tylko narzucać kierunek rozwoju rynku prasowego w Polsce, ale nawet w prawidłowy sposób wyczuwać trendy. Dział strategii i analiz de facto nie działa. Agora straciła czas na projekt Piano. Zagubiła się w kuriozalnych, przechodzących już do historii mediów w Polsce, dodawaniu noży kuchennych do "Gazety".

Przespała szanse związane z rynkiem telewizyjnym. I to przespała dziesięć lat temu. Dziś Agora - mogłoby to przecież być imperium, z niesłychaną synergią wielu przedsięwzięć. To niesamowite, ale spółka ta w ogóle nie zrozumiała rewolucji cyfrowej, kierunków zmiany modelu konsumpcji informacji. Nadal Agora przeciętnie radzi sobie w nowych mediach. Pomysł zapisany w strategii "optymalizacji kosztów usług wspólnych" brzmi świetnie dla analityków finansowych, ale dla rynku medialnego wygląda raczej na ratowanie czego się da, kolejne, poniżej linii kości, cięcia, niż nadanie impulsu.
Śledząc karierę Bartosza Hojki, w tym przede wszystkim efekty pomysłów realizowanych wcześniej w części radiowej spółki, widać, że po odejściu Wandy Rapaczyńskiej władze spółki stawiają na maksymalizację sprawności organizacyjnej, finansowej, logistycznej. To zdecydowanie nie jest Złoty Graal, raczej próba przetrwania. Brak dziś w Agorze wizjonera i stratega. Koniec epoki.











