Jak podkreśla Dariusz Choryło, dyrektor wykonawczy Pekao S.A., bank nie oszczędza, ale kontroluje koszty.
– To jest efekt procesów, które są wdrażane w banku od wielu lat. To jest ścisła kontrola wszystkich zakupów, współpraca z dostawcami tak, by zminimalizować koszty ponoszone przez bank. I wreszcie dalsza optymalizacja procesów, które pozwalają na zmniejszenie pracochłonności szeregu procesów. To jest na przykład centralizacja funkcji back–office i w wyniku tego osiągnięcie korzyści kosztowych – tłumaczy Dariusz Choryło.
Jak podkreśla, obniżanie kosztów operacyjnych jest możliwe również dzięki temu, że coraz większa liczba klientów korzysta z bankowości internetowej.
– Najbardziej przemawiający do wyobraźni przykład to są koszty pocztowe. Większość klientów przechodzących do internetu rezygnuje z otrzymywania wyciągów pocztowych. Mogą sprawdzić stan swojego konta za pomocą internetu. Proszę pamiętać, że każdy taki list kosztuje kilka złotych – mówi Dariusz Choryło.

Jednak bankowość internetowa to nie tylko oszczędności, ale również mniejsze przychody. Rosnąca rzesza klientów wybierających ten kanał spowodowała, że w I półroczu przychody z tytułu opłat bankowych i prowizji spadły o ponad 9 proc. w porównaniu do I połowy 2011 roku.
Jak zapewnia Dariusz Choryło, większa popularność bankowości internetowej nie oznacza, że bank będzie redukował liczbę placówek, a co za tym idzie – również zatrudnienie. Świadczenie usług bankowych w internecie ma swoje zalety, ale – jak sądzi – dla klienta wciąż ważny jest kontakt osobisty z pracownikiem banku.
– Wydaje się że część operacji zostanie zmigrowanych w pełni do kanałów zdalnych, takich jak internet. Ale z drugiej strony również fizyczny kontakt w placówce z doradcami będzie korzystny dla klienta i przez niego wymagany. Nie bardzo sobie wyobrażam internet jako miejsce udzielania porad i miejsce załatwienia bardziej skomplikowanych funkcji – stwierdza dyrektor wykonawczy Pekao S.A.











