Pierwsze badanie multimediów firma Gemius uruchomiła w 2010 roku w Danii. Aktualnie z tej usługi korzystają wydawcy w 8 krajach. Z kolei na Węgrzech od 2013 roku firma prowadzi pomiar aplikacji mobilnych i tam powstał już cały osobny panel. - Jest to pierwszy kraj, który ma taki panel, i oczywiście dążymy do tego, aby został on wprowadzony także na innych rynkach - stwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Piotr Ejdys, prezes Gemiusa.
W Polsce penetracja internetu mobilnego jest wciąż niewielka, dlatego nie ma wielkiego zapotrzebowania na badanie tego segmentu. - Od dawna mamy zapytania dotyczące pomiaru usług mobilnych, ale kiedy przychodzi do wyceny takiego projektu, wydawcy nie znajdują jeszcze ekonomicznego uzasadnienia, aby pokryć koszty takiego badania - przyznaje Piotr Ejdys. - W Polsce ruch z urządzeń mobilnych jest jeszcze mały i wynosi około 10 proc. Choć dynamicznie rośnie, to w przeciwieństwie na przykład do Danii, gdzie sięga on już niemal 50 proc., przeprowadzanie takiego badania nie jest jeszcze konieczne - dodaje.

Zdaniem Ejdysa rynki, na których świadczy swoje usługi badawcze Gemius, nie różnią się natomiast pod względem konsumpcji treści internetowych. - Rynki się unifikują, a to za sprawą przede wszystkim spadających kosztów dostępu do internetu i urządzeń, dzięki którym treści można konsumować - tłumaczy prezes Gemiusa.
Wydawcom oraz wszystkim firmom posiadających swoje witryny radzi zaś aby zadbały o responsywność swoich stron www. - Wbrew ogólnemu przekonaniu jeszcze bardzo dużo serwisów nie ma nic wspólnego z responsywnością. Myślę, że dopiero kolejnym etapem jest tworzenie aplikacji - uważa Piotr Ejdys.
Prezes Gemiusa przyznaje również, że chociaż realizowane na polskim rynku badanie audio-wideo nie jest jeszcze idealne, to w ciągu najbliższego roku uda się wypracować standard akceptowalny przez cały rynek. - Wyniki naszych badań są porównywane z wewnętrznymi pomiarami poszczególnych wydawców. Dopóki nie zaczniemy mówić jednym językiem, zawsze będą pojawiać się pewne rozbieżności. Zresztą podobnie było w przypadku badania www - podkreśla Ejdys.

Rozmowa z Piotrem Ejdysem, prezesem firmy badawczej Gemius
Robert Stępowski: Firmy zajmujące się badaniem internetu obawiają się Google’a i jego narzędzi, stąd apel skierowany niedawno do Parlamentu Europejskiego, aby nie używał w swoich instytucjach Google Analytics?
Piotr Ejdys: Google nie jest konkurencją dla firmy Gemius. Nie konkurujemy o budżety reklamowe, a to one są głównym źródłem przychodów tej firmy. Działamy na różnych rynkach.
Tylko, że Google Analytics większość swych funkcji udostępnia bezpłatne, a za wasz pomiar klienci muszą płacić.
Narzędzia Google, choć dobre, nie są bezpłatne. Google Analytics zbiera informacje o użytkownikach odwiedzających witryny, które korzystają z jego narzędzi, dzięki temu lepiej targetuje reklamę. Warto pamiętać, że współpraca z Google prowadzi do wzmocnienia jego pozycji.

To czemu miał służyć wspomniany apel do PE?
Uważam, że wielu wydawców oraz instytucji nie ma jeszcze pełnej świadomości tego, że instalując narzędzia Googla zgadza się na dowolne przetwarzanie danych dotyczących swoich użytkowników w Stanach Zjednoczonych.
Zatem apel ten wynika tylko z troski?
Oczywiście, że nie. Wszystko co robimy, ma wpływać na wzrost dochodów naszej firmy i myślę, że po tym właśnie apelu przychody Gemiusa wzrosną.
Kim są klienci Gemiusa, dzięki którym możecie więcej zarabiać?
Naszymi klientami są wydawcy internetowi, dla których wykonujemy badanie audytorium, w Polsce nazywanym Megapanel PBI/Gemius, jak również Web Analytics. Do klientów Gemiusa należą również reklamodawcy, agencje reklamowe i domy mediowe, które korzystają z naszych narzędzi zarówno do planowania, jak i mierzenia efektywności kampanii reklamowych. Kolejną grupą klientów są organizacje branżowe, które dbają o rozwój intenetu jako medium reklamowego.

Dalsza część rozmowy na drugiej podstronie
Każdego wydawcę czy agencję reklamową stać na współpracę z wami, czy zależy wam przede wszystkim na współpracy z największymi podmiotami działającymi na rynku?
Zarówno w Polsce, jak i na świecie współpracujemy z bardzo różnymi wydawcami. Dane możemy dostarczyć każdemu podmiotowi funkcjonującemu na rynku internetowym.
Bardzo szybki rozwój multimediów w sieci powoduje, że wykonywanie dokładnych badań jest coraz bardziej skomplikowane, czasochłonne i kosztowne?
Internet cały czas się zmienia. To dla nas naturalne środowisko. Naszą misją jest badanie i zrozumiałe wyjaśnianie naszym klientom na czym polegają te zmiany, głównie w odniesieniu do użytkowników. Nasi klienci chcą dokładnie wiedzieć, w jaki sposób internauci korzystają z sieci, a naszą rolą jest to zbadać i przedstawić wyniki naszej pracy.

Jak rozwija się prowadzony przez was pomiar multimediów i mobile w krajach, w których jesteście obecni?
Od kilku lat intensywnie rozwijamy pomiar audio i wideo oraz aplikacji. Pierwsze badanie multimediów, wprowadziliśmy w 2010 roku w Danii. W sumie już 8 krajów, w których działamy, korzysta z tej usługi. Poza wspomnianą Danią są to Polska, Turcja, Czechy, Węgry oraz Izrael, Bułgaria, Litwa i Macedonia. Z kolei Na Węgrzech od 2013 roku prowadzimy pomiar aplikacji mobilnych i tam mamy już panel mobilny. Jest to pierwszy kraj, który ma taki panel i oczywiście dążymy do tego, aby został on wprowadzony także na innych rynkach. Tymczasem w 7 innych, w tym w Polsce, Rosji, Rumunii czy na Ukrainie mierzymy popularność aplikacji.
Pomiar ruchu w aplikacjach jesteście w stanie wykonywać z taką samą dokładnością jak w serwisach www?

Możemy dokonywać pomiaru w aplikacjach mobilnych w takim zakresie w jakim pozwoli nam na to wydawca danej aplikacji. Gemius udostępnia developerom narzędzia pozwalające oskryptować aplikację, dzięki czemu możemy mierzyć popularność i czas spędzony w aplikacji. W Polsce jest już wiele aplikacji, zarówno desktopowych jak i mobilnych, które są audytowane.
Większość nowych funkcjonalności testujecie najpierw w Polsce?
Nie zawsze tak jest. Wynika to z różnic występujących na poszczególnych rynkach. Od dawna mamy zapytania dotyczące pomiaru usług mobilnych, ale kiedy przychodzi do wyceny takiego projektu, wydawcy nie znajdują jeszcze ekonomicznego uzasadnienia, aby pokryć koszty takiego badania. W Polsce ruch z urządzeń mobilnych jest jeszcze mały i wynosi około 10 proc. Choć dynamicznie rośnie, to w przeciwieństwie na przykład do Danii, gdzie sięga on już niemal 50 proc., przeprowadzanie takiego badania nie jest jeszcze konieczne.

Na czym polegają różnice polskiego rynku i innych rynków internetowych, na których działacie, poza tym, że u nas ruch z urządzeń mobilnych jest dużo niższy niż choćby we wspomnianej Danii?
Rynki Europy Wschodniej nie różnią się od siebie w zasadniczy sposób, choć oczywiście drobne różnice występują. W Polsce fenomenem jest na przykład ogromny serwis aukcyjny. W Czechach jest to wyszukiwarka Seznam, która bardzo długo opierała się Googlowi. Węgierska wyszukiwarka Index, także do niedawna była najsilniejszą konkurencją Google. Duża różnica występuje natomiast pomiędzy Rosją oraz krajami rosyjskojęzycznymi i resztą Europy. Tam dominującą pozycję wciąż zajmują lokalni gracze, zarówno w obszarze wyszukiwarek, jak i serwisów społecznościowych.
Na każdym z rynków tacy sami są użytkownicy i ich preferencje, uzależnione oczywiście w dużej mierze od historycznego rozwoju internetu w danym kraju.

Pod względem konsumpcji treści jakieś zasadnicze różnice występują?
W tym obszarze zasadniczych różnic nie dostrzegam. Rynki się unifikują, a to za sprawą przede wszystkim spadających kosztów dostępu do internetu i urządzeń, dzięki którym treści można konsumować. Wyróżnić można Estonię, gdzie już 18 proc. ruchu w sieci pochodzi z urządzeń mobilnych oraz Słowację, która jej dorównuje.
Wydawcy powinni koncentrować się na budowie wersji mobilnych swoich serwisów, czy raczej postawić na aplikacje w kontekście zbliżającej się rewolucji mobile?
Na pewno przede wszystkim wydawcy i firmy, powinny zadbać o responsywność swoich stron www, gdyż coraz więcej Polaków korzysta ze smartfonów i tabletów, a wbrew ogólnemu przekonaniu, jeszcze bardzo dużo serwisów nie ma nic wspólnego z responsywnością. Myślę, że dopiero kolejnym etapem jest tworzenie aplikacji.

Wydawcy trochę narzekają, że w Polsce badanie audio-wideo zostało wprowadzone dość późno i nie jest jeszcze zbyt dokładne.
Ale już jest i teraz należy tylko z niego korzystać. Nie twierdzimy, że jest ono idealne. Cały czas wymaga udoskonalania i modyfikacji, ale im więcej wydawców będzie z niego korzystać, tym szybciej uda się zakończyć proces wdrażania go i wypracowania jednego standardu akceptowanego przez cały rynek. Póki co, branża nie ustaliła wspólnego nazewnictwa. Wyniki naszych badań są porównywane z wewnętrznymi pomiarami poszczególnych wydawców. Dopóki nie zaczniemy mówić jednym językiem, zawsze będą pojawiać się pewne rozbieżności. Zresztą podobnie było w przypadku badania www.
Kiedy pana zdaniem te standardy dla pomiaru audio i wideo zostaną wypracowane i zaakceptowane przez wydawców?

Myślę, że jest to proces, który będzie trwał od 6 miesięcy do roku.
Co wyróżnia Gemiusa na tle globalnych firm badawczych? Co sprawia, że wygrywacie z tymi gigantami?
Potrafimy badać i w zrozumiały dla rynku sposób objaśniać wyniki naszych badań, to największy atut naszej firmy, dzięki któremu już wielokrotnie wygrywaliśmy z największymi podmiotami działającymi na tym rynku.
Piotr Ejdys - prezes i jeden z założycieli firmy Gemius, z którą jest związany od 2000 roku. Absolwent informatyki i matematyki na UW, jego specjalność naukowa to sztuczna inteligencja.











