Recenzje kinowe: Omagh, Lot 93

Pierwszego września na ekrany kin wchodzą dwa filmy Petera Greengrassa - wyreżyserowany przez niego Omagh i Lot 93 - do którego napisał scenariusz

Robert Patoleta
Robert Patoleta
Udostępnij artykuł:

Oba traktują o największym współczesnym zagrożeniu – terroryzmie. Pierwszy z nich dotyczy zamachu bombowego IRA w Irlandii Północnej, drugi – tragedii 11 września 2001.

W skali od jednej do sześciu gwiazdek ocenia Robert Patoleta.

OMAGH ****

Porażający autentyzmem obraz zamachu terrorystycznego i walki krewnych ofiar o sprawiedliwość.

W 1998 roku terroryści z odłamu IRA wysadzili bombę na ruchliwej ulicy irlandzkiego miasteczka Omagh. Śmierć poniosło wówczas 31 osób, zaś 300 zostało rannych. Film opowiada historię rodziny Michaela Gallaghera, którego 21-letni syn Aidan zginął w zamachu. Gallagher (Gerard McSorley), pomimo sprzeciwów żony (Michele Forbes) i córki, stanął na czele grupy wsparcia i wzajemnej pomocy skupiającej rodziny ofiar. Domagał się, aby sprawcy mordu zostali schwytani i osądzeni.

Okazało się to niezwykle trudne. Zamach celowo został przeprowadzony w momencie, kiedy przedstawiciele IRA i rządu brytyjskiego rozmawiali o pokoju. Z tego powodu organom państwowym nie na rękę były działania grupy wsparcia z Omagh.

Film zawiera wierną rekonstrukcję wydarzeń. Niesamowicie porusza przede wszystkim początkowa sekwencja zamachu odtworzona z całym okrucieństwem sytuacji. Nie jest to jednak obraz stricte polityczny. To historia zwykłych ludzi pragnących z jednej strony zapomnieć o koszmarze, a z drugiej usilnie i początkowo bez większych rezultatów domagających się uczciwości i sprawiedliwości.

To nie tylko obraz, który pokazuje w jaki sposób władza przekłada „wyższe” cele nad dobrem obywateli. To przede wszystkim droga do triumfu zwykłego człowieka i jego prawa do życia z godnością i szacunku dla pamięci o zmarłych. To historia podczas której, jak określił to Gallagher -  „z rozpaczy rodzi się nadzieja”.

LOT 93 ****

Niezwykle realistyczna rekonstrukcja tragedii 11 września 2001 z punktu widzenia pracowników portu lotniczego i pasażerów jednego z czterech samolotów, które stały się obiektami zamachowców.

Pierwsza część filmu zrealizowana została w formie paradokumentu. Poznajemy typowy dzień pracowników lotniska – kontrolerów lotu, załóg samolotów, przyglądamy się odprawie pasażerów. Widzimy jak duża i skomplikowana jest to machina. Jednak od początku, wraz z wsiadającymi na pokład fanatycznymi arabskimi zamachowcami, zdajemy sobie sprawę, że wszystko dąży do tragedii.

Starannie wypracowany schemat stopniowo zaczyna się rozsypywać aż do momentu, kiedy zszokowana obsługa lotniska widzi w przekaz CNN w którym dwa wielkie boeingi wbijają się w wieże World Trade Center. Zaraz potem przenosimy się na pokład samolotu linii United Airlines, który opanowują terroryści. Widzimy niemoc stewardess, heroiczność pasażerów, terrorystów nie potrafiących do końca poradzić sobie z zakładnikami. Przecieramy oczy ze zdumienia. To jest tak nieprawdopodobne, tak filmowe, a jednak się zdarzyło.

Obserwując próbę podejmowania decyzji przez władze i wojsko, które mogłyby zmniejszyć skutki serii zamachów, widzimy tylko zaskoczenie, chaos, popełniane błędy i bezsilność. Nie dały sobie rady władze, ale z lepszym skutkiem zorganizowali się pasażerowie lotu 93. I choć zginęli, stawiając czoła terrorystom, dali dowód, że zwykli ludzie najlepiej potrafią przeciwstawić się złu.

W skrócie:

PALINDROMY ***1/2

Próba ukazania drażliwych kwestii aborcji i pedofilii z kilku punktów widzenia – nastolatki pragnącej mieć dziecko, jej rodziców żądających usunięcia płodu, jej dorosłego, acz zagubionego kochanka oraz religijnej wspólnoty. Todd Solondz, reżyser-prowokator, w każdej scenie z nastolatką pokazuje inną aktorkę. Każda z nich różni się wiekiem, rasą i rozmiarami, tak jakby chciał podkreślić, że poruszony problem dotyczy wszystkich. Jednak za mało w tym wszystkim dobitności, zaś przesłanie przecieka między palcami powodując, że film nie do końca przekonuje.

KOCHANKOWIE ROKU TYGRYSA **

Młody polski oficer (Michał Żebrowski) uciekając przed Rosjanami z Syberii trafia do rodziny chińskiego myśliwego. Jacek Bromski zaserwował nudną folklorystyczną sielankę z lat 1913/1914. Kompletnie nie miał pomysłu ani na fabułę, ani na pogłębienie postaci Chińczyka, jego żony i córki przebranej za chłopca. Zabawne, że Żebrowski dopiero po roku zamieszkiwania w jednej izbie orientuje się, że to tylko przebieranka. Na pięć minut przed końcem filmu, w „podzięce” rodzicom dziewczyny za to, że ocalili mu życie od kuli, uwodzi ich córkę i słusznie zostaje wygnany ze wsi. Cóż, reżyser widocznie chciał pokazać Chińczykom, że Polacy potrafią być wyjątkowo niewdzięczni.

Robert Patoleta
Autor artykułu:
Robert Patoleta
Author widget background

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"