Recenzje kinowe: Rebeliant, Superman: Powrót

W skali od jednej do sześciu gwiazdek ocenia Robert Patoleta.

Robert Patoleta
Robert Patoleta
Udostępnij artykuł:

REBELIANT ***

Musical o bohaterze, dzięki któremu naród hinduski powstał przeciwko brytyjskim ciemiężcom.

XIX wiek w Indiach to rządy podległej monarchii brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Ta militarno-handlowa organizacja sprawowała władzę totalną i z czasem, przynajmniej jak to wynika z filmu, coraz bardziej uciążliwą i wreszcie okrutną. Brytyjczycy nie przestrzegali  religijnych obyczajów Hindusów. Wielu z nich traktowało tubylców jak gorszych „czarnuchów”. Wyjątkiem był szlachetny rudowłosy kapitan, William Gordon (Toby Stephens). Zbratał się z Mangalem Pandey’em (Aamir Khan), sipajem z podległego mu oddziału. Hindus, z początku dzielnie znoszący krzywdy i upokorzenia, stanął na czele pierwszego z szeregu powstań, które po niemalże stu latach doprowadziły do ogłoszenia niepodległych Indii.

Jak to w kinie bollywoodzkim, więcej tu radości niż wzniosłego dramatu. To, co u nas byłoby nie do pomyślenia – wyobraźcie sobie chociażby wesoły musical o Powstaniu Styczniowym – w Indiach jest normą. Pomiędzy scenami katowania i rozstrzeliwania niepokornych Hindusów, mamy śpiewy okraszone układami choreograficznymi niczym z teledysków Madonny czy Britney Spears.

Film skrojony jest na zachodnią miarę, nie tylko pod względem dynamicznych zdjęć i gwałtownie ciętego montażu, również scenariusz jest poprawny politycznie. Tubylcy są niewinni, zaś biali dzielą się na złych i dobrych sahibów tak, aby zadowolić zarówno widza o białej, jak i śniadej skórze.

Jeśli nie lubicie tego typu przeżyć, wyda Wam się to sztuczne i kiczowate. Jeśli lubicie kino bollywoodzkie, będziecie zachwyceni feerią barw, radością muzyki i przepyszną orientalną egzotyką.

SUPERMAN: POWRÓT ***

Komiksowy pierwowzór wszystkich nowoczesnych herosów jak zwykle przenosi góry, ratuje ludzi i samoloty. Nie zmienił się ani trochę, lecz po tylu latach chciałoby się od niego nieco więcej.

Jako Kal-El powraca z kilkuletniej wyprawy w kosmos, dokąd wyruszył w poszukiwaniu szczątków swojej rodzinnej planety. Jako niezdarny Clark Kent powraca do redakcji gazety „Daily Planet”. Jako Superman ratuje Lois Lane (Kate Bosworth) z lotniczych tarapatów. Niestety dziennikarka, która właśnie dostała nagrodę Pulitzera za artykuł krytykujący Supermana, nadal nie zwraca na niego uwagi. Nic dziwnego, ma męża i małego synka. Ale tak naprawdę zakochana jest tylko w herosie w niebieskim trykocie. Co zatem pozostaje Supermanowi? Nadal ratować świat i przeciwstawiać się złu – tym razem w postaci kryminalisty Leksa Luthora (Kevin Spacey), który zamierza unicestwić Amerykę, aby stworzyć swój własny kontynent.

Miałem nadzieję, że zadania postawione przed Supermanem będą bardziej odkrywcze i spektakularne. I niestety zobaczyłem powtórkę z rozrywki. Nawet Brandon Routh, nowy idealnie przystojny i wymuskany aktor grający superbohatera jest do złudzenia podobny do swojego poprzednika, nieszczęsnego Christophera Reeve’a. Brakuje mu tylko charyzmy pamiętnego aktora. Rozczarowuje też jego antagonista - zupełnie niedemoniczny i przewidywalny Spacey.

Powrót Supermana nie powiódł się tak dobrze, jak rok temu powrót Batmana. Cóż, Czarny Rycerz pije pewnie więcej mleka. A może poświęca mniej czasu swemu wyglądowi i dzięki temu może solidnie przygotować się do walki z bardziej wymagającymi przeciwnikami? Zdecydowanie wolę mrocznego nietoperza, zwłaszcza, że Jokerem w następnym filmie z serii będzie Heath Ledger. Takiego przeciwnika życzę również Supermanowi. Może wówczas wyrośnie na prawdziwego faceta.

W skrócie:

SEXiPISTOLS ***

Salma Hayek i Penelope Cruz jako dwie rezolutne bandytki napadające na Dzikim Zachodzie na meksykańskie banki. Oczywiście w imię słusznej sprawy. Ten typowy komediowy western warto zobaczyć jedynie dla dwóch piękności, które o dziwo bywają nawet zabawne.

JAK BYĆ SOBĄ **

Szef sieci supermarketów Huckabees (Jude Law) wynajmuje dwoje „egzystencjalnych detektywów” (Dustin Hoffman i Lily Tomlin), aby nie dopuścili do powołania przez Alberta Markovskiego (Jason Schwartzman) ekologicznej Koalicji Na Rzecz Otwartych Przestrzeni. Nużący pseudointelektualny bełkot o świecie w dobie globalizacji, nachalnej reklamy i wszędobylskiej psychoterapii.

Robert Patoleta
Autor artykułu:
Robert Patoleta
Author widget background

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"

Publicis Media liderem nowego biznesu w Polsce. Starcom na czele agencji

Publicis Media liderem nowego biznesu w Polsce. Starcom na czele agencji

Finał programu "Ej, Stara!". Ilu widzów miał nowy format Doroty Szelągowskiej?

Finał programu "Ej, Stara!". Ilu widzów miał nowy format Doroty Szelągowskiej?

REM oddala skargę policji na reportaż "Superwizjera TVN"

REM oddala skargę policji na reportaż "Superwizjera TVN"

Co trzyma Polaków przy płatnej telewizji? TVN24 na czele

Co trzyma Polaków przy płatnej telewizji? TVN24 na czele