Zamieszanie związane z wybuchającymi egzemplarzami smartfonów Galaxy Note 7 trwa od początku września br. Okazało się, że pod podłączeniu do ładowarki urządzenia mogą ulec samozapłonowi. W sumie zanotowano na świecie kilkadziesiąt tego typu wypadków, ostatnie doniesienia na Facebooku informowały o zapaleniu się samochodu, jednak wpis na ten temat został usunięty, nie wiadomo zatem czy był prawdziwy.
Choć w rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci PR chwalili reakcję Samsunga na sytuację kryzysową, to okazuje się, że finansowe straty koncernu mają charakter kroczący.

W weekend poinformowano, że FAA i niektóre linie lotnicze poradziły pasażerom by na pokładach samolotów nie korzystali z Galaxy Note 7. Wkrótce potem Samsung zwrócił się z apelem do użytkowników, w którym poprosił by w ogóle nie korzystali oni z tego modelu urządzenia i od razu zanieśli je do serwisu w celu wymiany na pozbawiony wad model.
Pomimo zabiegów Samsunga mających na celu ograniczenie strat wizerunkowych i finansowych rynek zareagował na aferę z Galxy Note 7 bez litości. W ciągu dwóch dni akcje koncernu pikowały tracąc 11 proc., co jest najgorszym wynikiem firmy od 2008 r.
W konkretnych kwotach straty Samsunga prezentują się jeszcze poważniej. W niedzielę Reuters donosił, że wartość koncernu spadła o 14,3 mld dol. Z kolei Bloomberg poinformował, że wskaźnik ten w poniedziałek pogłębił się do kwoty 22 mld dol.

W drugim kwartale 2016 roku Samsung dostarczył na rynek 76,7 mln smartfonów, co przekłada się na 22,3 proc. udziału w globalnym rynku. Drugi w zestawieniu Apple dostarczył 44,4 mln, co daje mu niespełna 12 proc. udział w rynku.











