"Najgorzej sytuacja wyglądała przed południem. Co prawda spadek na otwarciu nie był znaczny, ale do 11-tej w Warszawie trwała wyprzedaż z prawdziwego zdarzenia. Po dwóch godzinach notowań spadek WIG20 przekraczał 3,5%, a skala obrotów wyniosła 1 mld zł" - poinformował analityk Open Finance, Emil Szweda. Według niego, w tym samym czasie mocno spadały także indeksy europejskie, a oliwy do ognia dolewała kanclerz Niemiec Angela Merkel, która uznała euro za zagrożone i zapowiedziała, że upadek euro będzie też upadkiem Europy.
Zdaniem analityka, na inwestorach nie mniejsze wrażenie mógł zrobić wprowadzony w nocy zakaz krótkiej nagiej sprzedaży (czyli bez pokrycia w aktywach bazowych) akcji dziesięciu największych niemieckich firm finansowych i CDS'ów na obligacje rządowe.
"Zakaz nie ma aż tak dużego praktycznego znaczenia, ponieważ to Londyn pozostaje europejskim centrum finansowym (czy też jak chcą niektórzy - spekulacyjnym), ale ponieważ zbiega się w czasie z dyskusją nad nałożeniem dodatkowych obciążeń podatkowych na banki w USA, zapowiedzią większego nadzoru nad funduszami hedgingowymi i niesprecyzowaną bliżej deklaracją Angeli Merkel wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, reakcja inwestorów była silna i skoncentrowana właśnie na akcjach sektora finansowego" - ocenił Szweda.

W okolicach południa wyprzedaż została zatrzymana, a trend powoli odwracał się. Do końca notowań WIG20 zdołał ograniczyć straty do 2,5%, a kluczowe europejskie indeksy (DAX, CAC, FTSE) do poniżej 2%. "W samej końcówce notowań doszło do pogorszenia nastrojów w Warszawie, mimo że notowania przy Wall Street rozpoczęły się neutralnie" - podsumował analityk.
Ostatecznie WIG20 stracił 3,08% i wynosi 2.356,51 pkt. WIG spadł o 2,70% do 40.441,73 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 2,96 mld zł.











