"Widać, że spekulacje wokół możliwej zmiany reżimu kursowego złotego poprzez "tajne" porozumienie pomiędzy resortem finansów, a bankiem centralnym, zrobiły swoje. Oczywiście wiceprezes Witold Koziński starał się zaprzeczać tezom, jakoby "ustalono", iż euro ma teraz poruszać się w przedziale 3,80-4,20 zł, ale nieraz dziwne plotki robią swoje i pozostają w umysłach inwestorów" - powiedział analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.
"W efekcie słabsze dane o sprzedaży detalicznej, która nieoczekiwanie spadła w kwietniu o 1,6 proc. r/r, przeszły niezauważone. Niemniej raczej nie da się przejść nad nimi do porządku dziennego, gdyż rośnie ryzyko, iż wzrost PKB w II kwartale będzie gorszy od założeń. Na razie jednak znów będziemy mieć do czynienia z próbą ataku na strefę 4,10 zł za euro" - dodał analityk DM BOŚ.

Wskazał jednoczęśnie, że spadki na EUR/USD mogą w każdej chwili powrócić, a ewentualne odbicia są budowane na wątłych podstawach.
"Wygląda na to, iż trend spadkowy znów dał o sobie znać. Test strefy 1,2140-80 w ciągu kilkudziesięciu godzin staje się dość prawdopodobny" - ocenił Rogalski.
W środę, ok. godz. 17.30 jedno euro kosztowało 4,1020 zł, a dolar 3,3614 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2204.
W środę, ok. godz. 9:50 jedno euro kosztowało 4,1434 zł, a dolar 3,3710 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2293.
We wtorek, ok. godz. 17:20 za jedno euro inwestorzy płacili 4,1671 zł, a za dolara 3,4040 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2242.











