Andrzej Schymalla: zawodowcy kontra Politrucy

Prezes Telewizji Polskiej S.A. w wywiadach i listach do różnych Redakcji, „emocjonalnie” krytykuje Program Pierwszy TVP w czasie, kiedy sam był (sic!) i nadal jest prezesem Spółki - pisze w felietonie Andrzej Schymalla, mąż Iwony Schymalli, byłej szefowej TVP1.

masz
masz
Udostępnij artykuł:

To, że krytykuje siebie – mogę wybaczyć, ale za krytykę struktur naszej publicznej Instytucji, którą zarządza, Jego umowa przewiduje określone prawem konsekwencje. Dotychczas nie znane są żadne telewizyjne osiągnięcia prezesa i większości Jego „konkursowego” zespołu. Nie znane są również osiągnięcia na niwie politycznej. Nie wiemy, co dobrego stało się w mediach publicznych z biegiem lat spędzonych przez prezesa w sejmowych ławach i rozmaitych radach. Lata mijały…, a prezes ciągle był w radach. Tajemnicą pozostają osiągnięcia w zarządzaniu jakąkolwiek strukturą opartą na rachunku ekonomicznym. Niewielkie musiały być także kompetencje urzędnicze, skoro resort pozbył się połowy swojego pionu politycznego, kierując go na nowy odcinek pracy społecznej – pożytecznej. Na razie wiemy, że prezes zatrudnił w TVP swoje koleżanki i kolegów z resortu oraz podległych mu struktur, a niektóre próbował zatrudnić cudzymi rękami. Na razie wiemy, że prezes zwalnia lub przesuwa na niższe stanowiska zawodowych pracowników TVP z długoletnim stażem. Robi to pod pozorem „utraty zaufania” – jak w gabinecie politycznym resortu (!). Wiemy, że moralizuje i naucza nowomową oraz – ujawnia szczegóły cudzych kontraktów. Wiemy, że został na to stanowisko wyłoniony w drodze procedur tak samo „przejrzystych i apolitycznych”, jak te, które wyłaniały Jego poprzedników. Wiemy też, jakie są właściwości takich prezesów – pogarda dla zawodowej kadry, zwalnianej z pracy w trybie zemsty; lojalność – tylko wobec własnej jaczejki i pełna dyspozycyjność wobec Rady, ministra etc.

W XXI wieku nie ma sensu dalej ukrywać, że nawet najdłuższa kariera zawodowa, ulotne sukcesy i realne nagrody, nie mają w państwowych instytucjach żadnego znaczenia wobec znajomości z łódek lub polowań. Państwo trwoni potencjał wysoko wykwalifikowanych zawodowców i marnuje czas na przyuczanie do nowej funkcji kolejnych prezesów. Politrucy odnajdują w sobie powołanie do zarządzania Telewizją. Prowadzą „grę” o wpływy i synekury. Nigdy nie marnują się pracą w firmie, tylko najeżdżają ją wówczas, kiedy mogą sobie porządzić (vide: zawodowe życiorysy). Niczym we własnym folwarku mówią, że: „mają prawo dobierać współpracowników”. Sprowadzają z ulicy indywidua, które nie potrafią współpracować z zespołem i nie mają wśród dziennikarzy miru, wynikającego z własnych osiągnięć. Mają za to inne nawyki i obyczaje – z czasów, w których pan przewodniczący był prezesem. Dzisiaj pan prezes jest przewodniczącym, ale metody i donosiciele pozostali ci sami.

W minionym roku, wybierani przez nas politycy mieli pierwszą w historii Polski szansę kreacji Telewizji Polskiej, jako miejsca pracy autorów, twórców, dziennikarzy, producentów, wydawców etc. Nie wytrzymali. Nie potrafili pohamować apetytu na to, co bez trudu można połknąć, nawet z gębą pełną frazesów. Jeszcze nie wystygły popioły po groteskowym szturmie „wrażliwych inaczej”, a już na TVP spadł kolejny w jej dziejach najazd „misjonarzy”. Nemo iudex sine actore, zatem wnoszę, co następuje. Telewizja znowu została – prawem kaduka – podzielona na strefy partyjniackich wpływów, a jej kadra skazana na pracę dla… partii. Przywódców dziennikarzy wygnano i bawimy się dalej. Mamy jednak nową jakość. Owoce zatrutego drzewa postanowiły decydować o rynku zdrowej żywności, twierdząc, że partyjne legitymacje zostawiły w szatni. Niektóre zabierają głos in sua propria causa – to im się należy za zasługi w walce z komuną. Nic im się nie należy! Obywatele wielokrotnie wynagrodzili odwagę i prawdziwą lub urojoną walkę – mandatami posłów i senatorów, a Rzeczpospolita – wysokimi odznaczeniami. Skutki tego najazdu będą takie same, jak poprzednich. Następni politrucy zastąpią dotychczasowych, i tak aż do końca… – Telewizji Polskiej. Swoją szansę przespali też ci dziennikarze, którzy nie lubią być nadzorowani przez nasyłanych na Telewizję politruków. O swoje prawa trzeba stoczyć bitwę w otwartym polu. Żaden rząd ich pod choinką nie położy. Pomiędzy interesami dziennikarzy, a interesami politruków istnieje ostry konflikt, bo komu jeszcze mogą być potrzebne sieroty po Kraju Rad. Tymczasem, nowe pokolenie przygląda się demokracji, która zaczyna i kończy się na wyborach. Nie jest tak cierpliwe, jak nasze. Młodzi zawodowcy poszukają szczęścia tam, gdzie ceni się ich profesję.

Mediów publicznych nie da się wysiedzieć w Radach. Kiedy politrucy wysiadywali utopijną misję, zawodowcy zrobili setki tysięcy programów, wywiadów i relacji dla Widzów TVP. Teraz błądzą pomiędzy partyjniackimi i jeszcze mniejszymi interesami kolegów z nie istniejącej już partii. Dymisje dyrektorów anten przesądza się w resorcie, a konstytucyjni ministrowie informują o tym dziennikarzy podczas prywatnych kolacji. Wraca komunistyczna metoda: przekupić (nie można!), zastraszyć (nie można!), zdyskredytować (dotychczas się udawało…). W ślad za wybitnym reżyserem i pierwszym prezesem TVP – parafrazując mówię: Nie nadajecie się do Telewizji, wracajcie lepiej do polityki!

Andrzej SchymallaSarmata, archeolog, heraldyk i dyplomata

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+