SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Artykuł „Rzeczpospolitej” dzieli środowisko dziennikarskie

Teresa Bochwic i Tomasz Sakiewicz w rozmowie z nami wyrażają oburzenie z powodu nagonki na „RP” za publikację artykułu o obecności trotylu na pokładzie Tupolewa. Z kolei przedstawiciele PAP i Polskiego Radia są innego zdania.

Przypomnijmy: we wtorkowej „Rzeczpospolitej” opublikowany został artykuł Cezarego Gmyza, informujący, że we wraku Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura Wojskowa zaprzeczyła tym informacjom, po czym podała wiadomość, że trwają w tej sprawie jeszcze ustalenia. Redakcja „RP” najpierw przyznała się do błędu, by po kilku godzinach się z tego wycofać. Następnie Tomasz Wróblewski, naczelny „RP” w wypowiedzi opublikowanej na stronie www dziennika powiedział, że cała geneza katastrofy smoleńskiej jest skomplikowana i problem należy rozwiązać. Tymczasem Cezary Gmyz utrzymuje, że potwierdził swoje informacje w kilku niezależnych źródłach. Pojawiły się opinie, że powinien otrzymać tytuł „Hieny Roku” (więcej na ten temat).

Jednoznacznie i zdecydowanie wypowiada się w tej sprawie Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” oraz „Gazety Polskiej Codziennie”. 

- Informacje Cezarego Gmyza były potwierdzone w pięciu źródłach. Nie ma wątpliwości, że urządzenia wykazały środki wybuchowe. Taki był odczyt. Co do tego odczytu pewni byli również technicy obsługujący te urządzenia. Dodatkowe badania są potrzebne jedynie ze względów procesowych. Jeżeli ktoś powinien dostać „Hienę Roku”, to Prokurator Szeląg. Jego wypowiedzi to szczyt zakłamania. W Tupolewie znaleziono ślady trotylu i to jest podstawa do dyskusji, a nie reakcje przyjaciół Putina - stwierdza Tomasz Sakiewicz.

Podobnego zdania jest Teresa Bochwic, szefowa Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów. Uważa ona, że autor artykułu wniósł bardzo ważny głos w dyskusję o katastrofie smoleńskiej.
 
 - Cezary Gmyz rozpoczął ważną dyskusję publiczną, opierając się, jak twierdzi, na kilku ważkich źródłach, a redaktor naczelny potwierdził doniesienia jego reportera u Prokuratora Generalnego. Redakcja nie powinna się wycofywać z doniesienia, opartego na poważnych źródłach - podkreśla Teresa Bochwic.

>>> Trotyl i nitrogliceryna na pokładzie TU-154M - zagadka nadal nie rozwiązana

Wojciech Kaźmierczak, zastępca redaktora naczelnego PAP Media oraz kierownik newsroomu PAP wypowiada się o „Rzeczpospolitej” negatywnie. - Jestem jak najgorszego zdania o tych kolegach z „Rzeczpospolitej”, którzy tworzyli ten materiał, podejmowali decyzję o publikacji, a potem rakiem się ze wszystkiego wycofywali, zmieniając na dodatek argumentację towarzyszącą owemu wycofywaniu. Przecież po rozmowie z Prokuratorem Generalnym w przeddzień publikacji redakcja musiała mieć świadomość, że opiera się na wątpliwych źródłach. Mimo wszystko zdecydowano się „zdetonować bombę” - podkreśla Kaźmierczak.

Wojciech Kaźmierczak zadaje też pytanie, dlaczego „Rzeczpospolita” mogła podjąć decyzję o publikacji materiału? 

- Pogoń za newsem, poprawienie wskaźników cytowalności, czy coś więcej? Do serwisu PAP-owskiego nie dajemy nawet drobnych, niepotwierdzonych informacji; ważniejsze są weryfikowane w kilku źródłach. W naszym Kodeksie Etycznym rzetelność wymieniona jest w punkcie 1. Taki materiał jak w „Rzeczpospolitej” nigdy nie mógłby znaleźć się ani w naszym serwisie, ani w serwisie żadnej szanującej się agencji informacyjnej - mówi Kaźmierczak.

Michał Niewiadomski, kierownik redakcji wiadomości Programu 1 Polskiego Radia ma mieszane odczucia w całej sprawie. - Przez ostatnie lata pracowałem w TVN CNBC i tam przyjęliśmy bardzo jasną zasadę zaczerpniętą z amerykańskiej CNBC: jeśli podajemy nieoficjalną informację, to koniecznie musi być ona oparta na dwóch niezależnych źródłach. To był warunek konieczny. I nawet jeśli mieliśmy bardzo ciekawe newsy, ale nie było dwóch niezależnych źródeł, rezygnowaliśmy z podania informacji - mówi Niewiadomski.

Niewiadomski zwraca uwagę na to, że podczas konferencji prasowej Prokuratury powiedziano, że „z dostępnych na razie badań” wynika, iż obecności trotylu we wraku Tupolewa nie stwierdzono. - Nie oznacza to jednak, że materiałów wybuchowych tam nie ma. To były badania wstępne, a na dokładne wyniki analiz w laboratoriach mamy poczekać kilka miesięcy. Nie jest wykluczone, że za jakiś czas, gdy Prokuratura będzie dysponowała ostateczną ekspertyzą, okaże się, że trotyl i nitrogliceryna na pokładzie były - mówi Michał Niewiadomski.

Kierownik redakcji wiadomości w radiowej Jedynce podkreśla: - Kolegów z „Rzeczpospolitej” nie odsądzałbym od czci i wiary, bo powinnością dziennikarza jest szukać, stawiać pytania, a przede wszystkim być krytycznym. Gdyby nie dociekliwość Boba Woodwarda, nie odkryłby on afery Watergate - mówi Michał Niewiadomski.

W związku z zaistniałą sytuacją w środę Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” oddał się do dyspozycji rady nadzorczej Presspubliki, która ten dziennik wydaje. W tym momencie obowiązki redaktora naczelnego pełni zastępca Wróblewskiego, Andrzej Talaga. Do czasu decyzji rady nadzorczej Presspubliki Wróblewski pozostanie na urlopie.

>>> Tomasz Wróblewski odejdzie z „Rzeczpospolitej”? Oddał się do dyspozycji RN

Przedstawiciele dzienników będących bezpośrednią konkurencją „RP” (m.in. Agora - „Gazeta Wyborcza”, Infor Biznes - „Dziennik Gazeta Prawna”, Polskapresse - „Polska”, jak również wydawcy tabloidów) zdecydowanie sprawy nie chcieli komentować zasłaniając się zasadą, że nie komentują poczynań innych tytułów.


Poniżej przedstawiamy pełne wypowiedzi naszych ekspertów



Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” oraz „Gazety Polskiej Codziennie”

Informacje Cezarego Gmyza były potwierdzone w pięciu źródłach. Nie ma wątpliwości, że urządzenia wykazały środki wybuchowe. Taki był odczyt.

Co do tego odczytu pewni byli również technicy obsługujący te urządzenia. Dodatkowe badania są potrzebne jedynie ze względów procesowych. Jeżeli ktoś powinien dostać „Hienę Roku”, to prokurator Szeląg. Jego wypowiedzi to szczyt zakłamania.

W Tupolewie znaleziono ślady trotylu i to jest podstawa do dyskusji, a nie reakcje przyjaciół Putina.



Wojciech Kaźmierczak, zastępca redaktora naczelnego PAP Media oraz kierownik newsroomu PAP

Jestem jak najgorszego zdania o tych kolegach z „Rzeczpospolitej”, którzy tworzyli ten materiał, podejmowali decyzję o publikacji, a potem rakiem się ze wszystkiego wycofywali, zmieniając na dodatek argumentację towarzyszącą owemu wycofywaniu. Przecież po rozmowie z Prokuratorem Generalnym w przeddzień publikacji redakcja musiała mieć świadomość, że opiera się na wątpliwych źródłach. Mimo wszystko zdecydowano się „zdetonować bombę”.

Dlaczego? Pogoń za newsem, poprawienie wskaźników cytowalności, czy coś więcej? Do serwisu PAP-owskiego nie dajemy nawet drobnych, niepotwierdzonych informacji; ważniejsze są weryfikowane w kilku źródłach. W naszym Kodeksie Etycznym rzetelność wymieniona jest w punkcie 1. Taki materiał jak w „Rzeczpospolitej” nigdy nie mógłby znaleźć się ani w naszym serwisie, ani w serwisie żadnej szanującej się agencji informacyjnej.


Michał Niewiadomski, kierownik redakcji wiadomości Programu 1 Polskiego Radia

Mam mieszane odczucia, jeśli chodzi o publikację „Rzeczpospolitej”, dotyczącą obecności środków wybuchowych we wraku Tupolewa. Przez ostatnie lata pracowałem w TVN CNBC i tam przyjęliśmy bardzo jasną zasadę zaczerpniętą z amerykańskiej CNBC: jeśli podajemy nieoficjalną informację, to koniecznie musi być ona oparta na dwóch niezależnych źródłach. To był warunek konieczny. I nawet jeśli mieliśmy bardzo ciekawe newsy, ale nie było dwóch niezależnych źródeł, rezygnowaliśmy z podania informacji.

Chcę zwrócić uwagę, że podczas konferencji prasowej Prokuratury powiedziano, że „z dostępnych na razie badań” wynika, iż obecności trotylu we wraku Tupolewa nie stwierdzono. Nie oznacza to jednak, że materiałów wybuchowych tam nie ma. To były badania wstępne, a na dokładne wyniki analiz w laboratoriach mamy poczekać kilka miesięcy. Nie jest wykluczone, że za jakiś czas, gdy Prokuratura będzie dysponowała ostateczną ekspertyzą, okaże się, że trotyl i nitrogliceryna na pokładzie były. W samej redakcji Rzepy też jest spór: autor artykułu podtrzymuje swoją wersje, natomiast redaktor naczelny się wycofał.

Kolegów z „Rzeczpospolitej” nie odsądzałbym od czci i wiary, bo powinnością dziennikarza jest szukać, stawiać pytania, a przede wszystkim być krytycznym. Gdyby nie dociekliwość Boba Woodwarda, nie odkryłby on afery Watergate. Być może w przypadku „Rzeczpospolitej” zabrakło tego drugiego źródła, o które tak naprawdę bardzo trudno, bo przecież wokół katastrofy smoleńskiej jest tyle wątpliwości, że eksperci niechętnie się wypowiadają w kwestii nowych odkryć w tej sprawie.

W Polskim Radiu, jeśli byśmy mieli takiego newsa, potwierdzonego przez jedno źródło, na pewno byśmy szukali drugiego źródła. Na podstawie informacji z jednego źródła, nie doszłoby do publikacji. Tym bardziej, że jest to bardzo ważna informacja, wywracająca dotychczasową teorię na temat katastrofy smoleńskiej.



 Teresa Bochwic, szefowa Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów

Za co Hiena dla Gmyza? Nie widzę powodów. Nie widzę sprzeczności między tekstem Cezarego Gmyza a wypowiedzią prok. I. Szeląga, poza tym, że ten drugi rozszczepiał włos na czworo, prościej mówiąc, manipulował. Co to za rozróżnienie: „nie stwierdzono śladów trotylu”, a potem „nie mówię, że ich nie było, tylko, że ich nie stwierdzono” (cytat z pamięci – przyp.) i rozwodził się o jakichś elementach wysokoenergetycznych. A więc były ślady – tylko, że Szeląg nie określa ich jako trotyl?

Nawiasem mówiąc, trzeba je badać nie wiedzieć czemu pół roku – dlaczego na lotnisku wystarczy parosekundowe badanie ręcznym wykrywaczem środków wybuchowych?

Cezary Gmyz rozpoczął ważną dyskusję publiczną, opierając się, jak twierdzi, na kilku ważkich źródłach, a redaktor naczelny potwierdził doniesienia jego reportera u Prokuratora Generalnego. Redakcja nie powinna się wycofywać z doniesienia, opartego na poważnych źródłach.

Dołącz do dyskusji: Artykuł „Rzeczpospolitej” dzieli środowisko dziennikarskie

33 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
łukasz
wirtualne, po co bawicie się w politykę?
odpowiedź
User
mati
Do tej pory myślałem, że to profesjonalny wortal o mediach, ale widać, ze i tu wkrada się jedyna i właściwa opcja polityczna. Gdybym chciał czytać takie komentarze to zalajkowałbym GW...
odpowiedź
User
he
Może niech PIS kupi Rzeczpospolitą i połączy ją z Gazetą Polską Podziemną.

Po co się mają dublować?
odpowiedź