SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czarownice, gusła, wierzenia. Recenzja offowego serialu Polsat Box Go „Strachy”

„Strachy” to rzecz absolutnie nietypowa w ofercie Polsat Box Go. Kameralny serial o dwójce bohaterów, którzy przez przypadek wkraczają w obcy im świat transcendencji, nie pasuje do dotychczasowego portfolio platformy. Produkcja stworzona przez debiutantów, Łukasza Kobylarza i Łukasza Sawickiego, zderza współczesne sytuacje z ludowymi wierzeniami, polowaniem na czarownice i zabawami czarną magią.

„Strachy”, Polsat Box Go„Strachy”, Polsat Box Go

W pierwszym odcinku „Strachów” kamera podąża z nami za dwójką reporterów lokalnej telewizji Kier. Zadaniem Gośki (w tej roli Hanna Turnau) i jej operatora Jaśka (Andrzej Plata) jest nagranie krótkiego materiału z wokalistką zespołu, który najprawdopodobniej gra disco polo, albo inne wakacyjne hity nadające się do słuchania nad wodą. Wokalistka Scarabeo przychodzi i odpowiada na pytania Gośki, w międzyczasie ktoś się topi, ale sytuacja zostaje opanowana i można by sądzić, że to koniec pracy dla bohaterów. Wracają do domów i wtedy zaczynają się dziać dziwne rzeczy…

To nie jest horror  
W „Strachach” nie chodzi o to, żeby widz bał się i oczekiwał jump scare’ów jak w klasycznym horrorze. Produkcja Sawickiego i Kobylarza opiera się na atmosferze lęku, niepewności, nierozliczonej przeszłości, a ta odzywa się w najmniej oczekiwanym momencie. Janek po pracy spędza czas w domu i wydaje mu się, że nie wszystko wygląda w nim jak zazwyczaj. Gośka również dostrzega, że z nią i jej ciałem dzieje się coś niepokojącego, a silny krwotok z nosa okazuje się początkiem wyboistej drogi. Bohaterowie spotykają się, aby porozmawiać i decydują się wrócić do miejsca, gdzie wcześniej nagrywali rozmowę.

Każdy z odcinków, choć dzieje się w tym samym przedziwnym uniwersum, skupia się na innej sprawie. Na koniec epizodu pojawiają się plansze informujące, jaka sprawa z przeszłości zainspirowała twórców. I tak mamy m.in. historią Barbary Zdunk z Reszla, nazywanej ostatnią czarownicą w Europie. Kobieta została spalona na stosie za rzekome czary w 1811 roku, kiedy to formalnie czarnoksięstwo nie było karane na terenie Prus. Pomijając aspekt absurdalnego założenia, że Zdunk mogła za pomocą czarów podpalić domostwo kochanka, uwagę zwraca fakt, że jako osoba z deficytem intelektualnym, została skazana na okrutne traktowanie podczas pobytu w areszcie, a ostatecznie na śmierć w męczarniach.

Przeszłość kobiet  
W kolejnych odcinkach pojawia się motyw Zielenicy z Trzęsacza oraz Białej damy z zamku w Kórniku. Legendy służą jako inspiracja do opowiedzenia współczesnych historii o tym, że nasze niepokoje, obawy, lęki, nerwice znajdują swoje źródło w przeszłości. Gośka i Janek chcą nagrywać program o tajemniczych, niewyjaśnionych sytuacjach dziejących się tu i teraz. Jeżdżą w poszukiwaniu nowych tematów i każda podróż odciska na nich swoje piętno.

Duet głównych bohaterów to głos widowni, każdy z nas mógłby znaleźć się na ich miejscu. Są zwyczajnymi ludźmi, nie do końca wierzącymi we wróżby, czary, przepowiednie, a jednak ich nowe doświadczenia sprawiają, że Gośka i Janek muszą się zatrzymać i zastanowić nad tym, co spowodowało lawinę transcendencji w ich życiu. Czy to samotne dzieciństwo w przypadku dziewczyny, albo nierozliczona relacja Janka z ojcem?

Impresja i improwizacja  
Na uwagę zasługują dwie główne kreacje aktorskie oraz ciekawe role epizodyczne. Problemem dla widzów może być miejscami duża impresyjność, afabularność i sporo improwizacji, o czym opowiadali sami twórcy. Scenariusz serialu powstawał na bieżąco, więc aktorzy mogli eksperymentować podczas scen i niekiedy widać to w efekcie końcowym, co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Wrażenie na poły amatorskiego projektu może zepsuć udany zamysł wyjściowy.

Nie znaczy to, że „Strachy” nie są godne uwagi. Zdecydowanie polecam serial widzom, którzy lubią eksperymentalne produkcje, te niszowe i tworzone poza mainstreamem. W tym przypadku, poza rozwiązaniami formalnymi, godna uwagi jest tematyka „Strachów”. Zabawa z horrorem, serialem grozy, udała się na tyle, że prowokuje do zastanowienia się, czy istnieje coś po drugiej stronie i nad sinusoidą epok irracjonalnych. Palenie „czarownic” na stosach, ponieważ ich życie nie było zgodne z ówczesnym standardem, zmuszanie do wpasowania się w kanon, przypomina, że przeszłość nie była łaskawa dla kobiet. Teraźniejszość również bywa kapryśna.

Zaskakujący finał    
Opresyjna natura rozjuszonego tłumu, to drugi aspekt poruszany w serialu. Widzimy, jak bohaterowie wpadają w pułapki zamkniętych społeczności. I znowu, wszystko dzieje się pomiędzy słowami, na granicy jawy i snu. „Strachy” zaskakują do samego końca, finał zostawia nas z ważnym pytaniem, a przecież o to zwykle w horrorach i filmach grozy chodzi – aby lista pytań była dłuższa od tej z odpowiedziami. Rzecz warta spróbowania. Warta wspomnienia jest także niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Huberta Walkowskiego i piosenki w wykonaniu Masi Flanelowej.

Serial „Strachy” zadebiutuje w ofercie Polsat Box Go 21 marca. Całość liczy pięć odcinków.

Dołącz do dyskusji: Czarownice, gusła, wierzenia. Recenzja offowego serialu Polsat Box Go „Strachy”

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Aaa
Ciekawe!
odpowiedź