SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Eksperci: Michniewicz w Katarze jak "wujek z wesela", mimo to mocno nie zaszkodził wizerunkowi kadry

Niefortunnie rzucone do dziennikarzy przez Czesława Michniewicza słowa o "zamianie wody w wino" w niewielkim stopniu zaszkodziły wizerunkowi kadry, choć nie od wczoraj ten trener znany jest z ciętego języka - oceniają eksperci. - Czesław Michniewicz powinien być wyczulony na relacje z dziennikarzami. Można powiedzieć, że „chciał dobrze, a wyszło jak zwykle” - ocenia dla Wirtualnemedia.pl dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk, ekspertka komunikacji i PR oraz medioznawca.

Emocje mundialowe w pełni. Nasi reprezentanci już w środę zagrają z Argentyną, ale nie jak to na poprzednich mundialach bywało "o honor", ale o najwyższą możliwą stawkę - awans do dalszej fazy turnieju. Presja oczekiwań odczuwalna jest zapewne i przez piłkarzy, i ich otoczenie na czele z trenerem Czesławem Michniewiczem. Przez okres pobytu w Katarze w relacjach selekcjonera z dziennikarzami bywało już "podbramkowo".

Michniewicz niefortunnie o "zamianie wody w wino"

W trakcie zgrupowania po pierwszym meczu biało-czerwonych z Meksykiem trener Michniewicz wszedł w słowną utarczkę z dziennikarzami, do których podszedł już po zajęciach.

- Ludzie, jedna rzecz. Myślicie, że jest trener, który w trzy dni nauczy kogoś albo oduczy grać w piłkę. Nie ma takiej możliwości. Nie zamieniam wody w wino, chociaż tutaj by się przydało. To bym was poczęstował - dodał opiekun drużyny Biało-Czerwonych - Wielu zinterpretowało te słowa jako dosyć mizerną ocenę umiejętności naszych piłkarzy. Później trener tłumaczył się, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu i chodziło mu o zakaz spożywania alkoholu w kraju goszczącym najlepsze drużyny piłkarskie świata. Winą za taki a nie inny przekaz obarczał przedstawicieli mediów.

- Nie musiałem z nikim rozmawiać. Chciałem, żebyście wiedzieli, co się w reprezentacji dzieje. Jeden z asystentów pokazał mi fragment artykułu i uprzedził, o co mogą być pytania. Jeżeli zrobiła się afera, to o mnie to źle nie świadczy, tylko o osobie, która takie bzdury pisze - opowiadał a konferencji w czwartek 24 listopada selekcjoner naszej kadry.

Na kolejnej konferencji, dzień przed meczem z Arabią Saudyjską, rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski prosił dziennikarzy o "skupienie się na meczu". - Na inne pytania nie będziemy odpowiadać - dodał.

Michniewicz kontra dziennikarze. "Nie daje żadnej sensownej informacji kibicom"

Marek Gieorgica, ekspert ds. wizerunku i partner zarządzający Clear Communication Group, uważa, że Michniewicz swoją postawą "trochę psuje atmosferę wokół kadry". Zwłaszcza, jeśli zestawimy go z innymi trenerami na turnieju.

- Tym bardziej, że każdy, kto śledzi mistrzostwa, ma okazję równolegle słuchać i oglądać jak zachowują się trenerzy innych reprezentacji. Polski selekcjoner jest chyba jedynym, który sam prowokuje konfrontacyjne nastawienie w relacji z mediami. To zachowanie moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu i nie przynosi kadrze żadnych korzyści, a wręcz odwrotnie. Na tle innych, polska reprezentacja, poprzez tego typu zachowanie selekcjonera nie prezentuje się profesjonalnie na poziomie światowym. Trener podejmuje decyzje co do taktyki oraz składu na poszczególne mecze i powinien umieć w sposób rzeczowy i profesjonalny uzasadnić swoje decyzje. Przekomarzanie się z dziennikarzami nie daje żadnej sensownej informacji kibicom, którzy czekają na takie informacje od trenera. Powinien on pamiętać, że jego najważniejszą grupą odbiorców są miliony Polaków dla których mundial to ważne wydarzenie - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Marek Gieorgica.

- Jak ostatnio powiedział Wojciech Szczęsny „Czesław Michniewicz lubi gadać”. I z tym trudno się nie zgodzić - stwierdza z kolei dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet Dominik Lutostański. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl ocenia, że jemu sposób komunikacji Michniewicza nie przeszkadza.

- Toleruję to. Porównałbym to zachowanie do wujka z wesela, który lubi jak jest śmiesznie. Trener Michniewicz ma swój styl i wątpię, żeby go zmienił. Czy zraża dziennikarzy? Mnie osobiście nie. Wiemy, czego spodziewać się po selekcjonerze. Ma swoją charakterystyczną szyderkę. Udawanie kogoś innego sprawi, że wszyscy od razu będziemy czuli, że to sztuczne zachowanie - mówi nam Dominik Lutostański.

W ocenie dziennikarza Przeglądu Sportowego Onet, tego typu starcia selekcjonera polskiej reprezentacji z przedstawicielami mediów to "droga donikąd". Za chwilę dodaje jednak: - Ale przede wszystkim selekcjoner powinien być sobą. Wiadomo, że czasem mu się dostanie za to, ale przynajmniej coś się dzieje - uważa Lutostański, porównując Michniewicza do poprzedników.

- Adam Nawałka całkowicie zamknął się na nas – jedynie na konferencjach prasowych mogliśmy dawać jego wypowiedzi. Jerzy Brzęczek czuł się niekochany - wylicza dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet.

Ekspertka: rozumiem emocje i reakcje Michniewicza

Dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk, ekspertka komunikacji i PR oraz medioznawca , w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl wskazuje, że już przed mundialem polski selekcjoner miał opinię postaci tyleż barwnej, co kontrowersyjnej

- Tym bardziej Czesław Michniewicz powinien być wyczulony na relacje z dziennikarzami. Można powiedzieć, że „chciał dobrze, a wyszło jak zwykle”. Być może miał nadzieję, że dziennikarze dostrzegą jego ludzką twarz, zobaczą go w luźniejszej sytuacji i odbiorą pozytywnie i nawet nie wziął pod uwagę, że może z tego powstać jakakolwiek dyskusja. Tym czasem jesteśmy świadkami zupełnie innego odbioru - analizuje dla Wirtualnemedia.pl ekspertka. Jej zdaniem jednak wypowiedź Michniewicza nawiązująca do wina nie jest aż tak sporna.

- Niektóre z jego słów można było zrozumieć opacznie, jednakże uważam, że nie było tam niczego, co mogłoby aż tak wzburzyć środowisko. Nie mniej jednak jeśli już tak się wydarzyło, należy zawsze taką sytuację wyjaśnić, i to Czesław Michniewicz zrobił - wskazuje specjalistka.

Poprawna była też jej zdaniem byłą późniejsza reakcja trenera.

- Wystąpienie selekcjonera podczas konferencji, gdzie zapytany o tę sytuację odniósł się do niej i wyjaśnił swój punkt widzenia, oceniam dobrze. Rozumiem też jego decyzję o ograniczeniu kontaktu z mediami, tylko i wyłącznie, do oficjalnych konferencji prasowych. W jego sytuacji wydaje się to rozsądne. Niestety, na takich historiach zawsze tracą wszystkie strony komunikacji: selekcjoner i w tym kontekście reprezentacja, dziennikarze i kibice - komentuje dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.

Sport trudny do komunikowania

W kontekście wizerunkowym nasza rozmówczyni podkreśla też, że sport w całej swej rozciągłości jest do komunikowania bardzo trudny.

- Tutaj bardzo często trzeba panować nad emocjami, szczególnie w kontekście relacji z mediami, co nie jest łatwe. Emocjom potrafią ulegać także dziennikarze, a ich pytania często konstruowane są w oparciu o wynik sportowy. A tam jest i sukces i porażka.  I o ile w codziennym życiu dużo łatwiej buduje się siłę narodu na tragedii, tak w przypadku sportu zdecydowanie czynnikiem budującym jedność jest sukces. Mam takie przeczucie, że jeśli reprezentacja Polski wróci do kraju, w ocenie dziennikarzy, z tarczą, to słowa trenera, o których dziś mówimy mogą pójść w zapomnienie - uważa dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.

- Sytuacja Czesława Michniewicza powinna być także lekcją dla wszystkich, którzy współpracują z mediami, pełniąc jednocześnie publiczne role. Jeśli nie ma wyraźnego zastrzeżenia, że nie ma zgody na publikację materiału, można się spodziewać, że publikacja się pojawi. Dlatego w kontakcie z mediami należy być ostrożnym, zawsze profesjonalnym i z szacunkiem podchodzić do rozmówcy. Czasami też w komunikacji „mniej”, oznacza „lepiej”. Sytuacja z selekcjonerem jest tego idealnym przykładem - podsumowuje ekspertka.

Dołącz do dyskusji: Eksperci: Michniewicz w Katarze jak "wujek z wesela", mimo to mocno nie zaszkodził wizerunkowi kadry

14 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
m.
Trochę dziwne, że mając selekcjonera, który w kwestii komunikacji jest dokładnym przeciwieństwem bota Nawałki, zamiast z tego korzystać, robią burzę o nic. Tekst o winie w Katarze, był ewidentnie w stylu Michniewicza, a jego odbiór to tylko pokazał albo na ograniczenie większości dziennikarzy, albo na skrajnie złe intencje. Tak jak styl reprezentacji często jest taki że zęby bolą, tak dobrze posłuchać szczegółowych przemyśleń trenera, czasem jakiś żart - a nie wyklepane formułki PR Nawałki, czy obrażonego na cały świat Brzęczka.
odpowiedź
User
Adrian
Dziennikarze są do niczego, a Michniewicz o tym wie i dlatego nie traktuje ich poważnie. Ma rację. Na końcu liczy się tylko wynik meczu.
odpowiedź
User
Jan
Michniewicz jest moze i januszem, ale dziennikarze w naszym kraju... to jak mawial klasyk, od nich glupsi sa tylko aktorzy. Juz nie mowiac, ze wiekszosc dziennikarzy to żule ubrane w szmaty.
odpowiedź