SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Facebook nie ograniczy reklam politycznych. Zuckerberg krytykuje TikToka i ostrzega przed "eksportem chińskiej wizji internetu"

Założyciel i szef Facebooka Mark Zuckerberg zapowiedział, że mimo zastrzeżeń platforma nie zrezygnuje z emisji reklam politycznych. Skrytykował chińską aplikację TikTok za cenzurowanie treści o protestach społecznych. - Chiny eksportują swoją wizję internetu do innych krajów - stwierdził.

Podczas wykładu na Uniwersytecie Georgetown Mark Zuckerberg przyznał, że zastanawiał się nad wprowadzeniem ograniczeń dotyczących reklam o tematyce politycznej. Zwrócił uwagę, że z biznesowego punktu widzenia nie są one istotne dla firmy. Według nieoficjalnych danych zapewniają platformie jedynie 5 proc. wpływów.

- Ale reklamy polityczne są ważną częścią debaty - zwłaszcza dla lokalnych kandydatów, początkujących konkurentów i grup obrony praw, które inaczej nie zyskałyby zainteresowania ze strony mediów. Zablokowanie reklam politycznych faworyzuje osoby obecnie sprawujące urzędy i wszystkich, którymi zajmują się media - ocenił.

W ostatnich miesiącach Facebook był krytykowany przez niektórych amerykańskich polityków. Senator Elizabeth Warren, ubiegająca się o kandydowanie z ramienia partii demokratycznej w przyszłorocznych wyborach na prezydenta USA, wiosną br. stwierdziła, że giganci technologiczni tacy jak Google, Facebook, Amazon oraz Apple powinni zostać podzieleni na mniejsze podmioty, ponieważ obecnie mają zbyt silną pozycję rynkową.

Na Facebooku zablokowano reklamy Warren z tą zapowiedzią. Platforma została skrytykowana za ten ruch, tłumaczyła, że zostały usunięte jedynie za naruszenie regulaminu poprzez niedozwolone wykorzystanie logotypów firm. - Dlaczego Facebook ma za dużą władzę? Zacznijmy od tego że może zablokować debatę o tym, dlaczego ma za dużą władzę - skomentowała Elizabeth Warren.

W swoim wykładzie Mark Zuckerberg zauważył, że trudno jest wyznaczyć granicę oddzielającą reklamy polityczne od innych. - Jest dużo więcej reklam o kwestiach niedotyczących bezpośrednio wyborów. Czy zablokowalibyśmy reklamy o służbie zdrowia, imigracji czy prawach kobiet? Gdybyśmy zablokowali tylko reklamy kandydatów, czy miałoby sens udzielanie głosu w politycznych debatach wszystkim oprócz samych kandydatów? - spytał.

Ponadto Facebook nie weryfikuje wiarygodności treści w takich reklamach. - Nie prowadzimy ich fact-checkingu. Nie robimy tak, żeby pomagać politykom, ale ponieważ sądzimy, że ludzie powinni sami zobaczyć, co mówią politycy. A jeśli treści jest wartościowa, nie usuniemy jej nawet jeśli jest sprzeczna z wieloma naszymi standardami - tłumaczył Zuckerberg.

- Wiem, że wielu może się nie zgodzić, ale generalnie nie uważam za właściwe, żeby w demokracji prywatna firma cenzurowała polityków lub informacje. I nie jesteśmy tutaj odosobnieni. Inne czołowe platformy internetowe i w ogromnej większości media publikują takie same media - zauważył.

Podkreślił, że Facebook inaczej niż media tradycyjne archiwizuje wszystkie reklamy polityczne, tak żeby można je było potem analizować.

>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu

Ważniejsza weryfikacja profili niż zamieszczanych treści

Szef Facebooku odwołał się do amerykańskiej historii i porządku prawnego, m.in. pierwszej poprawki do Konstytucji USA mówiącej o wolności słowa. - Ale ścisłe stosowanie się do tej poprawki mogłoby nakazywać nam akceptowanie treści promujących terroryzm, szykanujących innych, a przecież prawie wszyscy się zgodzą - ja na pewno - że powinniśmy je tamować, tak samo jak pornografię - zauważył.

Podkreślił, że Facebook stworzył system określających ok. 20 kategorii szkodliwych treści - od promowania przemocy, wykorzystywania dzieci do naruszeń własności nieaktualnej. - Przykładowo nasze mechanizmy sztucznej inteligencji wykrywają 99 proc. treści terrorystycznych, które usuwamy, zanim ktokolwiek je zobaczy na portalu. To ogromna inwestycja. Mamy teraz ponad 35 tys. pracowników zajmujących się bezpieczeństwem, a budżet w tym zakresie jest dziś większy niż łączne wpływy naszej firmy w momencie wejścia na giełdę - opisał.

W przypadku fake newsów i dezinformacji Facebook przyjął inną strategię. - Skupiamy się na tym, żeby kompletne bzdury nie rozprzestrzeniały się viralowo. Skupiamy się na dezinformacji, która może prowadzić do nieuniknionych realnych krzywd, na przykład poradach zdrowotnych, że jeśli masz zawał, nie musisz iść do szpitala - tłumaczył Zuckerberg.

Istotne jest również, z jakich profili zamieszczane są takie treści. Portal od ponad roku mocno walczy z fałszywymi kontami rozpowszechniającymi fake newsy, regularnie informuje o usuwaniu takich profili zakładanych w różnych krajach.

- Znaleźliśmy najlepiej działającą strategię: skupiać się na autentyczności mówiącego, a nie samej jego treści. Większość treści publikowanych przez rosyjskie konta (aktywne m.in. przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku - przyp.) była odrażająca, ale zostałaby uznana za dopuszczalny dyskurs polityczny, gdyby zamieszczali je Amerykanie. Prawdziwym problemem było to, że zamieszczały je skoordynowane ze sobą fałszywe konta - zauważył szef Facebooka.

Taka strategia jest stosowana także wobec reklam politycznych. - Rozwiązaniem jest weryfikowanie autentyczności kont, które mają duży zasięg, i lepsze usuwanie tych nieprawdziwych. Teraz jeśli chcesz prowadzić duży fanpage i publikować reklamy polityczne, wymagamy, żebyś przedstawił swój dokument tożsamości i potwierdził miejsce zamieszkania. Dalej możesz mówić kontrowersyjne rzeczy, ale musisz stać za nimi ze swoją prawdziwą tożsamością i twarzą - wyliczył.

Według niego systemy sztucznej inteligencji Facebooka coraz skutecznej wykrywają grupy fałszywych profili. - Usuwamy miliardy takich profili rocznie, większość w ciągu minut po zarejestrowaniu - poinformował.

„Chiny eksportują swoją wizję internetu”

Mark Zuckerberg został spytany, dlaczego Facebook ze swoimi platformami nadal jest niedostępny w Chinach. - Chciałem, żeby nasze usługi były w Chinach, bo wierzę w łączenie całego świata i sądziłem, że możemy pomóc w stworzeniu bardziej otwartego społeczeństwa. Pracowałem mocno, żeby tak się stało. Ale nie mogliśmy dojść do porozumienia, co musielibyśmy zrobić, żeby tam działać, a oni nigdy nie pozwolili nam wejść tam - przyznał szef Facebooka.

Przypomnijmy, że Zuckerberg parę lat temu zaczął uczyć się języka mandaryńskiego, zamieścił zdjęcie, jak biega na Placu Tiananmen i spotkał się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Jednak wiosną br. zapowiedział, że na Facebooku pojawią się bardziej prywatne formy komunikacji, a firma nie będzie otwierać centrów danych w krajach, które „mają na koncie naruszanie praw człowieka takich jak prywatność czy wolność ekspresji”.

W wykładzie zwrócił uwagę na rosnącą pozycję Chin na globalnym rynku cyfrowym. - Budują swój własny internet skupiony na zupełnie innych wartościach, a teraz eksportują tę wizję do innych krajów. Jak dotąd internet w prawie wszystkich krajach poza Chinami był zdefiniowany przez amerykańskie platformy z silną wolnością ekspresji. Nie ma gwarancji, że te wartości ostatecznie zwyciężą - ocenił Zuckerberg. - Dekadę temu prawie wszystkie główne platformy internetowe były amerykańskie. Teraz w pierwszej dziesiątce jest sześć chińskich - zauważył.

Jego zdaniem fundamentalną różnicę między amerykańskimi i chińskimi platformami widać także w social media. - Podczas gdy nasze usługi, takie jak WhatsApp, są używane przez protestujących i aktywistów dzięki silnym zabezpieczeniom prywatności i szyfrowaniu, na TikToku, chińskiej aplikacji rosnącej szybko na całym świecie, wzmianki o takich protestach są cenzurowane, nawet w USA - stwierdził Mark Zuckerberg.

- Czy to jest internet, którego chcemy? - spytał. - To jedna z przyczyn, dla których nie oferujemy Facebooka, Instagrama i naszych innych usług w Chinach - podkreślił.

Przypomnijmy, że TikTok w sierpniu ub.r. został połączony z Musical.ly, po tym jak jego właściciel, chiński koncern Bytedance przejął Musical.ly za ok. miliard dolarów. Obie aplikacji wywodzą się z Chin.

W czasie ostatnich protestów w Hongkongu Twitter zapowiedział, że będzie blokował sponsorowane wpisy pochodzące od mediów uzależnionych od władz różnych krajów. To reakcja na kampanię dezinformacji prowadzoną na platformie przez chińskie media państwowe.

Z kolei kiedy na początku października w App Store pojawiła się aplikacja Hkmap.live pozwalającą w czasie rzeczywistym ustalać, gdzie aktualnie znajdują się oddziały policji walczące z demonstrantami na ulicach Hongkongu, chiński dziennik rządowy „People`s Daily” zagroził Apple sankcjami za wspieranie protestujących. Aplikacja została szybko usunięta.

 

W drugim kwartale br. Facebook zanotował wzrost wpływów o 27,6 proc. do 16,89 mld dolarów oraz 2,62 mld dolarów zysku netto (wobec 5,11 mld dolarów rok wcześniej). W minionym półroczu koncern odpisał 5 mld dolarów kary nałożonej przez FTC.

Facebook ma 2,41 mld użytkowników aktywnych miesięcznie i 1,59 mld codziennie. W ostatnich latach przybywa ich głównie poza Ameryką Północną i Europą, ale Facebook najwięcej zarabia na tych z USA i Kanady.

Dołącz do dyskusji: Facebook nie ograniczy reklam politycznych. Zuckerberg krytykuje TikToka i ostrzega przed "eksportem chińskiej wizji internetu"

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Tralala
Fb i Tt wyrzyna większość treści które im nie pasują ideologicznie a udają dbałość o pluralizm. To komuchy na usługach górali pustynnych a nie demokraci. Każde wasze słowo foto film jest na usługach funkcjonariuszy
odpowiedź
User
Twitter
Widać każdy ma swoją demokrację - amerykańska naftowa i chińska monopartyjna. Liczy się kasa i władza.
odpowiedź
User
Luks
dobre sobie... przyganiał kocioł garnkowi, zapomniał sam jak cenzurował ruchy pro life podczas głosowania w Irlandii, ma facet tupet, moralność Kalego raczej się nie sprawdzi wśród młodych, którzy są na to ekstremalnie wyczuleni..., czuje oddech Chińskiego smoka, ciekawe czasy się zapowiadają....
odpowiedź