SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”

Dziennikarz i tłumacz Filip Łobodziński wygrał proces w sądzie pierwszej instancji z internautką, która zarzuciła mu niesamodzielne tłumaczenia tekstów Boba Dylana w książce „Duszny kraj”. - Jako tłumacz jestem obarczony dużą odpowiedzialnością, moja praca musi więc być objęta ochroną - stwierdza Łobodziński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Łobodziński jest autorem książki zbierającej 132 teksty Boba Dylana. Przekłady do niej tworzył niemal 40 lat. W styczniu 2018 pod jedną z recenzji „Dusznego kraju”, która ukazała się na portalu Onet.pl, internautka o nicku „Koko” zarzuciła autorowi przekładów niesamodzielną pracę. - Łobodziński „popisał” się słabiutkim angielskim w książce. Najlepsze tłumaczenia tekstów Dylana zrobili znajomi i rodzina Łobodzińskiego, natomiast samodzielne tłumaczenia są na żenującym poziomie - skomentowała.

- Z początku nie przejąłem się tym, zamknąłem stronę w internecie. Dopiero po kilku godzinach zaczęło docierać do mnie, że nie mogę tak tego zostawić. Zastanawiałem się: „Zaraz, a może jakiś wydawca spojrzy na to i pomyśli że jest coś na rzeczy?” - relacjonuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Filip Łobodziński.  

Zgłosił sprawę anonimowego komentarza najpierw na policję, a po krótkim policyjnym dochodzeniu w lutym br. trafiła ona do Sądu Okręgowego w Pruszkowie. W ramach dochodzenia udało się ustalić dane internautki, która nie podpisała się pod komentarzem imieniem i nazwiskiem.

Kobieta usłyszała zarzuty z art. 212 Kodeksu karnego, z paragrafów 1 (zniesławienie i znieważenie, narażające na utratę zaufania publicznego) i 2 (użycie do tego celu środków masowego przekazu).

- Sprawa znalazła się w sądzie nie tylko dlatego, że pomówiono mnie osobiście. Mam wyrobione nazwisko, dam sobie radę. Proszę jednak pomyśleć, co by się stało, gdyby spotkało to tłumacza z mniejszym stażem, dorobkiem czy mniej znanym nazwiskiem. Tłumacz jest narażony na krytykę, nie mam z tym problemu. Ale jako tłumacz jestem obarczony dużą odpowiedzialnością, moja praca musi więc objęta ochroną. Praca nas wszystkich, zajmujących się przekładami - komentuje Łobodziński.

 

Sprawa stanęła na wokandzie ostatecznie pod koniec sierpnia. Mimo nieobecności oskarżonej, sąd przychylił się do powództwa Filipa Łobodzińskiego i wydał wyrok: nawiązkę na rzecz hospicjum dla dzieci i ograniczenie wolności w postaci prac społecznych.

- Czuję sporą satysfakcję. Ten wyrok pokazuje bowiem, że ktoś, kto podpisuje się anonimowym nickiem w internecie, nie jest anonimowy. Widać też, że sąd nie lekceważy zarzutu kradzieży własności intelektualnej. No i okazuje się, że pomówienie pozbawione podstaw może spotkać się z karą sądową - stwierdza Filip Łobodziński.

Komentując sprawę na swoim fanpage’u dziennikarz napisał: - Wyrok jest nieprawomocny. Ale traktuję go jako precedens, o czym zawiadamiam Biuro Literackie i Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury. Mamy obowiązki, ciąży na nas odpowiedzialność, ale mamy też prawa i możemy domagać się ich ochrony.

Łobodziński jest dziennikarzem, pisarzem, tłumaczem, autorem tekstów i muzykiem. Pracował m.in. w redakcji „Wiadomości” TVP 1 (lata 1992 - 2000), w latach 90-tych prowadził też program „Kawa czy herbata” na antenie TVP1. W 2009 roku był jednym z prowadzących program „Pegaz” na antenie publicznej telewizji.  Od września 2013 roku współprowadzi program „Xięgarnia” na antenie TVN24 (zastąpił Mariusza Cieślika). W latach 90. współpracował też z radiową Trójką.

Przekłada prozę z języka hiszpańskiego, ale jest także autorem przekładów poezji i prozy Boba Dylana, a także nowego przekładu autobiografii Milesa Davisa.

Dołącz do dyskusji: Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”

41 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
marketer
brawo, to najlepsze wyjście na hejt w internecie.

KARAĆ, KARAĆ i jeszcze raz KARAĆ.
odpowiedź
User
meg
bravo
odpowiedź
User
meg
bravo
odpowiedź