SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Gmyz i Wróblewski pozwą „Rzeczpospolitą” o bezprawne zwolnienie za tekst o trotylu

Wczoraj Sąd Gospodarczy w Warszawie orzekł bezpodstawne zwolnienie dziennikarza Mariusza Staniszewskiego z redakcji „Rzeczpospolitej” (Gremi Business Communication), do którego doszło w listopadzie 2012 roku. Zwolnieni w taki sam sposób Tomasz Wróblewski i Cezary Gmyz nie wykluczają, że pozwą wydawcę dziennika o zaległe wynagrodzenie.

Grzegorz Hajdarowicz, członek rad nadzorczych Gremi Media i KCIGrzegorz Hajdarowicz, członek rad nadzorczych Gremi Media i KCI

O wyroku sądu pierwszej instancji w procesie Staniszewski kontra GBC informowaliśmy wczoraj - wydawca „Rzeczpospolitej” musi wypłacić dziennikarzowi trzymiesięczną pensję, powiększoną o należne odsetki oraz zwrócić mu koszty sądowe. Spór dotyczył zwolnienia Mariusza Staniszewskiego w trybie natychmiastowym po publikacji artykułu Cezarego Gmyza „Trotyl we wraku tupolewa”, w którym autor napisał, że we wraku rozbitego pod Smoleńskiem samolotu znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Artykuł ukazał się 30 października 2012 roku, a dziennikarz został zwolniony kilka dni później.

W tym samym czasie w trybie natychmiastowym wydawca rozwiązał umowy o pracę z Cezarym Gmyzem i Tomaszem Wróblewskim, który był wówczas redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej”. Zwolniony z zachowaniem wypowiedzenia został natomiast zastępca redaktora naczelnego dziennika Bartosz Marczuk (niedługo później nowy redaktor naczelny Bogusław Chrabota przywrócił go do pracy, ale na inne stanowisko).

W uzasadnieniu ustnym wyroku sąd odniósł się do samego artykułu „Trotyl we wraku tupolewa”, podkreślając, że treść odpowiadała stanowi wiedzy redakcji „Rzeczpospolitej” na tamten czas, a zdobyte materiały potwierdzano m.in. w prokuraturze generalnej. Dopiero po kilku latach kolejne badania nie potwierdziły tych informacji, ale dziennikarze nie mieli do nich dostępu w chwili pisania artykułu. - My mieliśmy wiedzę, że urządzenia wskazały (obecność materiałów wybuchowych na wraku tupolewa), nie było więc mowy o żadnym braku szczególnej staranności czy rzetelności. Artykuł został przygotowany zgodnie ze wszystkimi procedurami - wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl Mariusz Staniszewski.

Wobec takiego uzasadnienia sądu Cezary Gmyz i Tomasz Wróblewski - którzy dotąd nie procesowali się z wydawcą „Rz” za zwolnienie bez zachowania okresu wypowiedzenia - rozważają pozwanie Gremi Business Communication o wypłatę odszkodowania.

- Muszę porozmawiać na ten temat z prawnikami, nie wykluczam złożenia pozwu przeciwko wydawcy „Rzeczpospolitej”. Na dziś cieszy mnie ocena sądu, że tekst był rzetelny i przygotowany z pełną starannością. Cieszę się, że Mariusz dowiódł swojej uczciwości i staranności - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Wróblewski. Z kolei Cezary Gmyz przypomina, że po zwolnieniu z redakcji został pozbawiony ochrony prawnej w procesach, które wówczas się toczyły. - Muszę skontaktować się z adwokatem. Podejmę kroki prawne w tej sprawie jeżeli nie upłynął termin roszczeń - informuje Gmyz.

Dołącz do dyskusji: Gmyz i Wróblewski pozwą „Rzeczpospolitą” o bezprawne zwolnienie za tekst o trotylu

19 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
bartosz
Trotyl w mózgu -czy za to należy się odszkodowanie?
odpowiedź
User
dfs
Bartosz, skonsultuj się ze specjalistą, może będzie w stanie Ci pomóc.
odpowiedź
User
YKK
Najlepiej wydać taki dekret, że za zwolnienie Gmyza z jakiejkolwiek redakcji grozi kara śmierci. To tak wybitna postać, że powinien dostać własny program - np. program drugi TVP :)
odpowiedź