SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jerzy Stuhr o tabloidach: ci pseudozawodowcy nas niszczą, boję się jechać na Woodstock

- To, co się tam dzieje, to już w ogóle nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. Powiedzmy, że ci w portalach to amatorzy, a ci w gazetkach pseudozawodowcy - ocenia media tabloidowe Jerzy Stuhr. Dodaje, że z powodu nagonki medialnej na jego syna i po niedawnym ataku na Grzegorza Miecugowa obawia się jechać w przyszłym roku na Przystanek Woodstock.

W rozmowie z „Newsweekiem” Jerzy Stuhr podkreśla, że opis skomplikowanej sytuacji rodzinnej jego syna kreowany przez media tabloidowe nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. - Dla mnie i mojej żony historia, która wydarza się w te wakacje, jest absurdalna. Bo w tej skomplikowanej osobistej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz syn, uważamy, że on się wzorowo zachowuje. Niesłychanie po dżentelmeńsku, Zostawia wszystko, dba o to dziecko, stwarza sytuacje ponad podziałami, kłótniami i awanturami, Jesteśmy wręcz z niego dumni - podkreśla Jerzy Stuhr. - No, ale potem zaglądam do tych gazetek i się okazuje, że mój syn jest bohaterem skandalu. Obok matkobójczyni… Nie możemy tego objąć. Ogarnąć. Zrozumieć - dodaje.

>>> Maciej Stuhr do tabloidów: jesteście ludzkimi wszami, nienawidzę was

Według Jerzego Stuhra ta nieadekwatność bierze się z tego, że media tabloidowe są zazwyczaj spóźnione w relacjonowaniu wydarzeń z życia z znanych osób. - Czyli to wszystko już się stało, ludzie próbują na nowo ułożyć życie, jakoś je sklecić, szukają bliskości, partnera na swoją miarę. I jak to już się stanie, wygasną emocje, pozostaje przyjaźń, to wtedy nagle budzą się nasze brukowce. Zwłaszcza w okresie letnim - opisuje aktor.
 
Stuhr przyznaje, że obecna nagonka medialna mocno nadwerężyła odporność całej jego rodziny, dlatego są bliscy, żeby wykonać wobec tabloidów gest, który zrobiła niedawno Danuta Wałęsowa - pokazać ich fotoreporteom wyprostowany środkowy palec. - Tak więc cała nasza uwaga jest dzisiaj skierowana na to, żeby być ponad to, ale jest nam ciężko. Bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej rynsztokowej gry - deklaruje aktor. - Całe życie pracowałem na to, żeby zaskarbić sobie szacunek ludzi, mój syn usilnie na to pracuje i nagle to jakby nie jest ważne, bo jest grupka ludzi, która postanawia cię zniszczyć - dodaje.

Zdaniem Jerzego Stuhra prywatne życie aktorów stało się obiektem zainteresowania części mediów również dlatego, że zawód aktora jest deprecjonowany - oddala się od pozycji artysty, m.in. ze względu na udział wielu aktorów w reklamach. Stuhr ujawnił, że otrzymał ostatnio propozycję reklamową od Tauronu, ale odrzucił ją, ponieważ pracuje nad nowym filmem i nie chce, żeby za jakiś czas widzom myliły się te dwa jego wcielenia.

Przypomnijmy, że Maciej Stuhr od początku br. reklamuje telefonię Play (ostatni spot nawiązuje do słynnych ról filmowych - obejrzyj go). Natomiast reklama Tauronu z Jerzym Stuhrem miała być zapewne odpowiedzią na zeszłoroczną kampanię Enei, w której obok Michała Żebrowskiego wystąpili Andrzej Grabowski i Artur Bartciś (przeczytaj więcej i zobacz to).

Jerzy Stuhr zaznacza jednak, że media tabloidowe mają ogromny wpływ na opinię publiczną, bo czyta je dużo ludzi. Dodaje przy tym, że już w okresie PRL-u spotykał się z niezdrowym zainteresowaniem życiem aktorów ze strony widzów, ale nie na taką skalę. - Co najwyżej jak film w telewizji puszczali, w którym sceny erotyczne grałem, to potem w nocy telefon dzwonił, żona odbierała, a tam „Stuhr, ty zboczeńcu!” Ty chamska świnio erotyczna”. Albo: „Stuhr, ty zmoro, zginiesz jak Aldo Moro” (śmiech). Tak więc to gdzieś drzemało w narodzie cały czas - ocenia aktor.

Podkreśla przy tym, że we Włoszech czy Rosji aktorzy są znacznie bardziej szanowani przez społeczeństwo. - W Rosji, a jestem tam dość popularny, nikt mi nigdy bez pytania zdjęcia nie zrobi - opisuje, dodając, że we Włoszech media tabloidowe są utrzymane w tonie prześmiewczym, a nie napastliwym.

Jerzy Stuhr obawia się nasilenia nagonki medialnej na jego rodzinę, m.in. dlatego że pracuje wspólnie z synem nad nowym filmem. - I zaczynam się bać, bo już wiem, że są tacy, którzy czyhają na każde moje słowo. Żeby je przekręcić. Przeinaczyć. Wyrwać z kontekstu - przyznaje.

Aktor dodaje, że dostał od Jerzego Owsiaka propozycję spotkania z uczestnikami przyszłorocznego Przystanku Woodstock, ale w obecnej sytuacji - a także wobec niedawnego ataku na Grzegorza Miecugowa (więcej na ten temat) - boi się tam jechać. - A jak znowu znajdzie się jakiś obrońca wierności małżeńskiej i mi przywali? Ja się boję! Żeby mnie nie wybuczano, jak profesora Bartoszewskiego. Albo żeby mi ktoś jajka nie rozbił na głowie - mówi Jerzy Stuhr.

Dołącz do dyskusji: Jerzy Stuhr o tabloidach: ci pseudozawodowcy nas niszczą, boję się jechać na Woodstock

10 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kamil
Grabowski i Barciś wystąpili w reklamie Enei.Dziennikarze tabloidów to są po prostu idioci i święte krowy.
odpowiedź
User
Yogidługonogi
Jeśli Stuhr buduje markę o nazwie "Stuhr", udzielając wywiadów, tańcząc z gwiazdami, występując w rynsztokowym programie udającym publicystykę, popisując się ignorancją, zamiast poprzestać na graniu, to niech nie płacze, że go rynsztok traktuje jak swego i po nim jeździ. Tu się kupuje pakiet, a nie tylko sławę i pieniądze.
odpowiedź
User
???
Świetny aktor świetnie interpretuje fakty: problem zaczął się od prześladowania jednego małżeństwa przez brukowiec Fakt, a kończy się prześladowaniem całej aktorskiej rodziny, a nawet braci przez społeczeństwo…
odpowiedź