SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kampania Andrzeja Dudy przyniosła mu zwycięstwo. "To było jak starcie Dawida z trzema Goliatami"

Urzędujący prezydent, przewagą niewiele ponad 2 pkt proc. nad Rafałem Trzaskowskim, wygrał wybory prezydenckie 2020. Eksperci oceniają, że jego kampania była skuteczna, choć "grała na lękach" elektoratu. - Była bardzo duża dysproporcja środków między dwoma kandydatami. Rafał Trzaskowski miał na kampanię niewiele ponad 9 mln zł, a kandydat Zjednoczonej Prawicy trzy razy tyle plus dziesiątki milionów wydane przez telewizję publiczną. To było jak starcie jednego Dawida z trzema Goliatami - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Gutkowski, managing director DDB Warszawa.

Sztab wyborczy Andrzeja Dudy/fot. Facebook.comSztab wyborczy Andrzeja Dudy/fot. Facebook.com

W poniedziałek wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów prezydenckich. Andrzej Duda ostatecznie uzyskał 51,03 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski - 48,97 proc.. Pobity został też rekord frekwencji w wyborach prezydenckich organizowanych w XXI wieku - do urn poszło aż 68,18 proc. Polaków. Więcej Polaków, bo aż 68,23 proc., poszło do urn w drugiej turze wyborów prezydenckich, w których starli się Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa.

Zdaniem dr Dariusza Tworzydło, kierownika Katedry Komunikacji Społecznej i Public Relations na Uniwersytecie Warszawskim, "tegoroczna kampania wyborcza była wyczerpującym, trudnym maratonem".

- Te kilka miesięcy obarczone było wysiłkiem wszystkich kandydatów, ale także społeczeństwa, które codziennie faszerowane było masą różnej jakości informacji. Ostatecznie, kampania doprowadziła do niespotykanej mobilizacji elektoratów, skupionych wokół idei programowych głoszonych przez dwie główne partie naszej sceny politycznej. Ostatnie dwa tygodnie były zaś ukierunkowane na wyraźne przeciwstawienie sobie głoszonych przez kandydatów haseł. To z jednej strony motywowało zwolenników, ale także osoby z przeciwnej strony sceny politycznej. W obydwu przypadkach. Ryzyko było ogromne, a kandydaci do samego końca nie byli pewni wyniku - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dr Tworzydło.

"Duda grał na lękach wyborców"

Dr Tomasz Kamiński, wykładowca na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych, uważa, że kampania Andrzeja Dudy było dobrze prowadzona. - Docierał nią precyzyjnie do konkretnych grup elektoratu, grając na ich lękach i skutecznie mobilizując do głosowania (antyszczepionkowcy, antysemici, ludzie homofobiczni). Sprytnie też uniknął walnego starcia (debaty), nie dając rywalowi okazji do odbicia sobie części wyborców. Przed drugą turą zdołał zmobilizować dodatkowo ponad milion osób ze swojego elektoratu (osoby starsze, słabiej wykształcone, z prowincji) - to na pewno duży sukces - uważa dr Kamiński.

- Duda świadomie wybierając hasła i sposób przekazu, który skutecznie dociera do osób starszych (głównie grając na ich lękach) w pewnym sensie "odpuścił" młodych wyborców. Tych jest jednak zdecydowanie mniej i nawet ich wielka mobilizacja nie zadecyduje o wyniku wyborów - nie są w stanie przegłosować osób starszych, jeśli te są równie zmobilizowane. Patrząc na zmiany demograficzne w Polsce, ta tendencja będzie się tylko pogłębiać - o wynikach wyborów w większym stopniu decydować będą starsi wyborcy, których jest po prostu dużo więcej - dodaje politolog.

Dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico, ekspert ds. wizerunku, strategii i marketingu politycznego, uważa, że sztab Andrzeja Dudy "rozważał różne scenariusze".

- Zdecydowano wybrać wariant nie na poszukiwanie centrowych głosów, a na ugruntowanie elektoratu PiS. Stąd zrodziła się dość ostra narracja oparta na osi "my" i "oni". Jak pokazały wyniki, to pozwoliło wygrać, choć okupione jest ogromnymi podziałami w społeczeństwie. Prezydent powinien być osobą, która łączy, a nie dzieli. Dlatego Duda, przed którym druga i ostatnia kadencja, może się teraz starać zrobić dobre wrażenie na drugiej części kraju, czego preludium słyszeliśmy od niego podczas wieczoru wyborczego - mówi nam Dudek.

"Duża dysproporcja środków"

Jego zdaniem, "w polityce zwycięzców się nie sądzi, a przegranych się nie pamięta". - Duda miał wygrać i to zrobił. Zostanie zamknięty ten rozdział i można pisać nowy, oparty na nowej narracji. Teraz scena polityczna zastygnie na ponad trzy lata, w trakcie których życie będzie się toczyć. Partie, które osiągnęły niezadowalające wyniki będą szukały tak potrzebnego powietrza i choćby cząstki władzy, a rozdającym karty jest PiS. To ugrupowanie Dudy będzie teraz zapraszać do stołu. Z pewnością PiS może próbować wchłonąć PSL. Ciekawe, czy w obliczu obecnej sytuacji politycznej opozycja utrzyma Senat. Patrząc na przebieg drugiej tury, opozycja nie jest skonsolidowana i nie gra drużynowo, każdy ma jednak na uwadze swój partykularny interes i w klęsce drugiego upatruje swoją szansę - podkreśla specjalista od marketingu politycznego.

Dr Krystian Dudek uważa, że dzięki tzw. "jarkowemu" [trzynasta emerytura miała być pomysłem prezesa PiS - red.] Andrzej Duda zebrał głosy seniorów. - Pozostały elektorat to rodziny, które doceniły 500+. Szczególnie, że w czasie kryzysu wywołanego przez Covid-19, pewne pieniądze ze świadczeń socjalnych nabierają podwójnej mocy. Dla PO szansą są głosy młodych, które zdobył Trzaskowski, ale nie będzie o nie łatwo, bowiem PiS pokazał, że nie ma ograniczeń przy przejmowaniu poszczególnych grup społecznych - zaznacza właściciel Instytutu Publico.

Bardzo krytyczny stosunek do kampanii Andrzeja Dudy ma Szymon Gutkowski, managing director DDB Warszawa.

- Była bardzo duża dysproporcja środków między dwoma kandydatami. Andrzej Duda miał do dyspozycji trzykrotny w stosunku do Rafała Trzaskowskiego limit wydatków wyborczych, wszystkie media publiczne w skali bezprecedensowej uderzały w kandydata opozycji, na rzecz urzędującego prezydenta działał też cały aparat państwa, który organizował wydarzenia oraz zapewne również spółki skarbu państwa. Rafał Trzaskowski miał na kampanię niewiele ponad 9 mln zł, a kandydat Zjednoczonej Prawicy trzy razy tyle plus dziesiątki milionów wydane przez telewizję publiczną. To było jak starcie jednego Dawida z trzema Goliatami. Pytanie, czy w takich warunkach można wygrać wybory? To jest możliwe, chociaż bardzo trudne - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Gutkowski, managing director DDB Warszawa i członek zarządu Fundacji Batorego.

Chodzi o specustawę z 2 czerwca br. o "szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na prezydenta RP z możliwością głosowania korespondencyjnego". Mówi ona, że kandydaci zarejestrowani przed ustaleniem przez marszałka Sejmu nowego terminu wyborów prezydenckich (organizowanych w miejsce tych, które nie odbyły się 10 maja) mogą wykorzystać 150 proc. ustawowego limitu wydatków na kampanię wyborczą, a zarejestrowani po tym terminie (tak jak Rafał Trzaskowski) - tylko 50 proc.

Zgodnie z ustaleniami PKW, komitety mogą wydać na agitację jednego wyborcy w kampanii prezydenckiej w 2020 r. 64 grosze. Osób, które mają czynne prawa wyborcze jest w Polsce 29 904 930, co daje limit wydatków wysokości ponad 19 mln zł. Trzaskowski mógł wydać na kampanię tylko połowę tej kwoty, czyli nieco ponad 9,5 mln zł.

"Kampania oparta na fałszu"

- Przykładem ingerencji państwa w wybór jednego kandydata był alert RCB wysłany do mieszkańców Polski. Alert, wymyślony po to, aby informować ludzi o zagrożeniu ich życia i zdrowia, został wykorzystany do wysłania zachęcenia do pójścia na wybory grupy, która - jak pokazują wszystkie badania - głosuje w przeważającej większości na prezydenta Dudę - podkreśla Gutkowski.

Dzień przed wyborami, w sobotę 11 lipca br. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało do mieszkańców całej Polski alert, w którym informuje, że podczas II tury wyborów osoby powyżej 60 r. życia, kobiety w ciąży oraz osoby niepełnosprawne będą mogły zagłosować bez kolejki. Dziennikarze oburzali się, że alert, który powinien być wykorzystywany tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, został instrumentalnie użyty w walce o głosy wyborcze.

- Politycznie rzecz biorąc kampania Andrzej Dudy była oparta na fałszu, więc trudno ją ocenić. Wszystkie tematy, które pojawiły się w kampanii prezydenta były zastępcze lub fałszywe, np. że Rafał Trzaskowski to niemiecki kandydat, jest za eutanazją itd. To nie była kampania, lecz zmasowana propaganda bazująca na nienawiści, z wątkami antysemickimi, antyniemieckimi i ostrym atakiem na mniejszości seksualne. Nie chciałbym tego nawet nazywać kampanią, bo jest to niedopuszczalne w cywilizowanym świecie. Jestem absolutnie przekonany, że gdyby między kandydatami była jakaś proporcjonalność środków, Andrzej Duda nie wygrałby tych wyborów - podkreśla szef agencji reklamowej DDB.

Czytaj więcej: Startuje Huawei Next-Image Awards 2020, nagrody po 10 tys. dolarów

Dołącz do dyskusji: Kampania Andrzeja Dudy przyniosła mu zwycięstwo. "To było jak starcie Dawida z trzema Goliatami"

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Hanek
No i nachalna propaganda TVPiS + wylewanie na Trzaska hektolitrów szamba mu w tym pomogło.
odpowiedź
User
hhh
jasne, a ile tvp i polskie radio ma rynku medialnego liczac tv, internet, radio, prasa? 10%? po ktorej stronie byl TVN? jakie naklady maja dzienniki i tygodniki prawicowe v te sprzyjajace Trzaskowi? jakie zasiegi maja wpolityce.pl i niezalezna.pl v onety, wp, wyborcza i gazeta.pl? moze warto zrobic porownanie, a nie cytować jedną strone sporu?;)) wiem, retoryczne;))
odpowiedź
User
Roman
Zabrakło tu poruszenia innego problemu. Każda kolejna kampania przesuwa coraz dalej granicę brutalności oraz wszelkich złych praktyk. Zwiększa się użycie opłacanych trolli w sieci. Wykorzystuje się instrumentalnie media (szczególnie publiczne), dziennikarzy, autorytety. Każda kolejna kampania zaczyna się od tego, że ponieważ w poprzedniej już coś robiono, to w kolejnej można robić to samo + jeszcze wiele innych, gorszych rzeczy. Kiedy to się zatrzyma? Do niczego dobrego to nas nie zaprowadzi.
odpowiedź