SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kot Przybora: W Publicis nie mieliśmy z kim rozmawiać

Brak możliwości rozwoju i dalszej współpracy z większościowym udziałowcem, czyli grupą Publicis, to główne powody naszego odejścia z PZL - przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl  Kot Przybora, współzałożyciel i udziałowiec agencji PZL.

Oficjalna informacja o odejściu z agencji PZL jej założycieli i współwłaścicieli: Kota Przybory i Iwo Zaniewskiego, pojawiła się w środę wieczorem, kiedy to  Tomasz Hilt, CEO Leo Burnett Group Polska, przesłał pracownikom firmy komunikat, w którym wyjaśniał zaistniałą sytuację.

Co tak naprawdę się stało, że jedni z najbardziej znanych twórców polskiej reklamy postanowili odejść z agencji, którą założyli 15 lat temu i w której posiadają 49 proc. udziałów?

- Brak możliwości rozwoju i dalszej współpracy z większościowym udziałowcem, czyli grupą Publicis. Myślę, że nie byli oni zainteresowani rozwojem PZL, ponieważ mimo tego, że mieli większość udziałów w naszej agencji, to jednak jedynymi właścicielami nie byli - wyjaśnia Kot Przybora w rozmowie z Wirtualnemedia.pl

Jego zdaniem trudno rozwijać biznes, jeśli praktycznie nie ma kontaktu z większościowym udziałowcem. Przybora przyznaje również, że rynek jest coraz trudniejszy, a najwięksi klienci coraz chętniej wybierają projekty zachowawcze. - Kiedy oglądamy najnowsze kampanie firm, dla których jeszcze do niedawna pracowaliśmy, to rzeczywiście widać, że są one zachowawcze i pozbawionego jakiegokolwiek ryzyka. Niestety, one też w żaden sposób nie zapadają w pamięć - tłumaczy współzałożyciel PZL.

>>> Kłopoty w PZL, Przybora i Zaniewski jako żywe legendy odnajdą się na swoim (opinie)

Choć Iwo Zaniewski i Kot Przybora postanowili się rozstać z PZL, to mimo wszystko jeszcze przez kilka miesięcy będą pełnić swoje funkcje, a następnie zamierzają oddać się swoim pasjom. Na razie zostaną również mniejszościowymi udziałowcami agencji. - Iwo Zaniewski jest malarzem i fotografem, więc zapewne więcej czasu poświęci tym zagadnieniom, a ja będę ćwiczył gamy i praktykował tzw. robienie niczego. Po chińsku wu-wei - wyjaśnia Kot Przybora.

Współwłaściciel PZL twierdzi, że bez względu na zaistniałą sytuację ma nadzieję, że uda mu się utrzymać bardzo dobre relacje z pracownikami agencji, dlatego nie zamierza żałować swojej decyzji.

- Takiej sytuacji nie można w żaden sposób żałować nawet jeśli był to pewien już zamknięty etap - podkreśla Przybora. Dodaje również: - Mam nadzieję, że ci, którzy w PZL zostają, będą tu dalej pracować, bo przecież firma nie przestaje funkcjonować. Może nawet zacznie się rozwijać chociaż nie wiem, kto zostanie jej nowym szefem.

W wielu komentarzach na Wirtualnemedia.pl, które pojawiły się pod informacją o odejściu Zaniewskiego i Przybory z PZL, padały stwierdzenia, że to koniec kreatywnych pomysłów w polskiej reklamie i upadek ostatniej liczącej się agencji kierowanej przez dyrektorów kreatywnych, dla których tabelki Excela nie były najważniejsze. - Nie da się prowadzić firmy bez tabelek, o czym się wielokrotnie przekonaliśmy. My sami zresztą z biznesu i Excela chyba nawet nie przeszlibyśmy gimnazjum o jakimkolwiek kursie MBA nawet nie wspominając - przyznaje Kot Przybora.

W ostatnim okresie PZL straciła kilku znaczących klientów m.in., PZU, Tesco, czy wcześniej Plusa. Na początku br. agencja z własnej siedziby przeniosła się do biura Leo Burnett Group. Obecnie jej najwięksi klienci to Alior Bank, Van Pur (piwo Łomża) i ZT Kruszwica (Olej Kujawski).

Na kolejnej podstronie cała rozmowa z Kotem Przyborą

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Kot Przybora: W Publicis nie mieliśmy z kim rozmawiać

16 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
witold
Kot to polskie imie?
odpowiedź
User
Miron
Nie przesadzałbym... Czas Panów widocznie minął. Nie czas żałować róż...
odpowiedź
User
ja
Szkoda Miron ze nie umiesz czytac ze zrozumieniem, przeciez po polsku napisane jest.
odpowiedź