SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

LPP o wpływie koronawirusa: łańcuch dostaw niezagrożony, znaczący spadek sprzedaży

Firma odzieżowa LPP (należą do niej marki Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay) ocenia, że w związku z epidemią koronawirusa jest niewielkie ryzyko dotyczące jej łańcucha dostaw, a bardzo wysokie dotyczące sprzedaży, z powodu zamknięcia sklepów w wielu krajach i zmniejszenia mobilności klientów.

Według LPP związane z koronawirusem ryzyko dla jej łańcucha dostaw jest niewielkie, ponieważ dostawcy z Chin wznowili produkcję.

- Chińskie porty i kolej oraz fabryki w pozostałych krajach azjatyckich funkcjonują w standardowym trybie, magazyny w Polsce, Rosji i Rumunii przyjmują towary i realizują wysyłki, całość kolekcji Wiosna-Lato 2020 spółka posiada już w swoim magazynach lub w drodze do magazynów - opisano w komunikacie giełdowym firmy.

Diametralnie inaczej wygląda sytuacja w zakresie sprzedaży realizowanej przez LPP. - W związku z decyzjami rządów Polski, Czech, Słowacji, Bułgarii, Kazachstanu, Litwy, Słowenii, Bośni i Hercegowiny o zamknięciu galerii handlowych, zarząd LPP był zmuszony zamknąć sklepy wszystkich marek w tych krajach. Realizowana jest jedynie sprzedaż sklepów internetowych - wyliczyła spółka. - Jednocześnie w niektórych krajach obecności Emitenta wprowadzono ograniczenia w funkcjonowaniu galerii handlowych np. w Rumunii ograniczono godziny pracy centrów handlowych - dodała.

Ponadto nawet w krajach, w których władze nie wydały nakazu zamknięcia sklepów i galerii handlowych, zasugerowano ludziom, żeby pozostawali możliwie najwięcej w domach. LPP przyznało, że w związku z tym „widzi znaczący spadek sprzedaży w sklepach stacjonarnych wszystkich marek oraz ryzyko zamykania galerii handlowych”.

- Wprowadzone ograniczenia w otwarciu placówek handlowych będą miały negatywny wpływ na wyniki finansowe grupy - podkreślił producent.

Zaznaczył, że jednocześnie spodziewa się wzrostu sprzedaży w sklepach internetowych, w których w całym ub.r. osiągnął ok. 12 proc. łącznych przychodów sprzedażowych.

„Rozmiar wpływu skutków epidemii niemożliwy do oszacowania”

Władze LPP są przekonane, że koronawirus będzie miał negatywny wpływ na wyniki firmy, natomiast nie jest w stanie określić, jak silny będzie ten wpływ. - W związku z dynamicznie zmieniającą się sytuacją, trudno na dzień publikacji raportu przewidzieć w ilu krajach działalności Emitenta (czyli LPP - przyp.) zostaną jeszcze wprowadzone ograniczenia w funkcjonowaniu centrów handlowych i jak długo sklepy pozostaną nieczynne - stwierdzono w komunikacie.

- Rozmiar wpływu skutków epidemii COVID-19 na działalność GK LPP SA jest nieznany i niemożliwy do oszacowania oraz uzależniony od czynników, które pozostają poza wpływem lub kontrolą ze strony Emitenta - dodano.

Spółka zapowiedziała, że o ewentualnych nowych uwarunkowaniach, także związanych z epidemią koronawirusa, będzie informował w kolejnych komunikatach.

LPP ma 1,7 tys. sklepów w 39 krajach

Na koniec września ub.r. do grupy LPP należało 1 746 sklepów (32 więcej niż rok wcześniej) działających w 39 państwach. Największą siecią jest Reserved z 453 punktami sprzedaży, natomiast zdecydowanie najszybciej rozwija się Sinsay - przez rok liczba sklepów wzrosła o 46 do 302.

Jednocześnie ubyło siedem sklepów House i jeden Mohito.

Łączna powierzchnia handlowa firmy wzrosła w skali roku o 12,8 proc. do 1,168 mln metrów kwadratowych. W Polsce zwiększyła się o 4,4 proc. do 529,7 tys. metrów kw., w innych krajach europejskich - o 29 proc. do 337,8 tys. metrów kw., w Rosji i Kazachstanie - o 12,8 proc. do 292,1 tys. metrów kw., a na Bliskim Wschodzie - o 15,1 do 8,4 tys. metrów kw.

W Polsce sprzedaż wzrosła o 3,8 proc., ogółem o 14,9 proc.

W trzecim kwartale ub.r. przychody sprzedażowe grupy LPP wyniosły 2,35 mld zł, co wobec 2,04 mld zł rok wcześniej oznacza wzrost o 14,9 proc. W Polsce, stanowiącej nadal zdecydowanie największy rynek działalności firmy, nastąpił wzrost o 3,8 proc. do 1,08 mld zł.

W Rosji wpływy zwiększyły się o 23,4 proc. do 491,8 mln zł, na Ukrainie - o 39,2 proc. do 127,6 mln zł, a w Czechach o 12,2 proc. do 109,8 mln zł. Na żadnym z pozostałych rynków przychody nie przekroczyły 100 mln zł.

Koszty własne sprzedaży firmy wzrosły z 1 mld zł w trzecim kwartale ub.r. do 1,18 mld zł rok później. Koszty sklepów i dystrybucji zwiększyły się z 781,8 do 882,1 mln zł, koszty ogólne ze 116,9 do 121,9 mln zł, a pozostałe koszty operacyjne z 18,5 do 29,4 mln zł. W efekcie zysk operacyjny poszedł w górę ze 129,2 do 140,5 mln zł.

Natomiast zysk netto grupy LPP zmalał z 91,6 do 19,6 mln zł. Przyczyniły się do tego duże pogłębienie ujemnych wpływów finansowych (z -1,47 do -29,39 mln zł) oraz wzrost kosztów finansowych (z 17,7 do 67,7 mln zł). Firma w sprawozdaniu finansowym stwierdza, że spowodowały to „ujemne różnice kursowe z wyceny bilansowej, zastosowania MSSF 16 (dodatkowe ujemne różnice kursowe) oraz odsetek z MSSF 16”.

Jak biznes traci na koronawirusie

Epidemia koronawirusa najszybciej i najmocniej uderzyła w branże turystyki i transportu międzynarodowego. Już 6 marca polskie organizacje zrzeszające firmy z branży turystyki biznesowej (MICE) we wspólnym stanowisku alarmowały, że wskutek rozprzestrzeniania się koronawirusa klienci nagle anulowali wszystkie projekty na najbliższych sześć miesięcy. - Możemy porównać tę sytuację do stanu klęski żywiołowej - podkreśliły, sugerując wsparcie ze strony państwa i sektora prywatnego.

W zeszły piątek prezes Wirtualnej Polski Jacek Świderski przyznał, że wskutek koronawirusa praktycznie zamarła sprzedaż w jej serwisie turystyki zagranicznej Wakacje.pl. - Zarząd stara się, żeby osoby, które normalnie zajmowały się sprzedażą wycieczek, przesunąć do obsługi rezygnacji i innych zadań. Tyle zwrotów zakupionych wycieczek Wakacje.pl nie miały jeszcze nigdy. Natomiast w pozostałych pionach, choćby IT, trwa normalna praca - opisał Świderski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Firma ATM Grupa poinformowała, że zawiesiła do 22 marca zdjęcia do realizowanych seriali i programów telewizyjnych. W związku z koronawirusem wielu klientów zrezygnowało z wynajmu od niej sprzętu i studiów, a także realizacji wydarzeń sportowych i rozrywkowych.

Holding marketingowo-technologiczny Mediacap poinformował, że rozprzestrzenianie się koronawirusa może spowodować w bieżącym półroczu zatory płatnicze i spadek liczby zleceń, co przekłada się na ryzyko istotnie niższych przychodów firmy. Jej władze rozważają ograniczenie nowych projektów inwestycyjnych w br.

Z kolei firma obuwnicza CCC przyznała, że rozszerzająca się epidemia koronawirusa i związane z nią zamknięcie sklepów niespożywczych będzie miało istotny wpływ na przyszłe wyniki finansowe grupy kapitałowej. Zaznaczyła, że w marcu br. już 45 proc. jej wpływów pochodziło ze sprzedaży internetowej.

Dołącz do dyskusji: LPP o wpływie koronawirusa: łańcuch dostaw niezagrożony, znaczący spadek sprzedaży

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Smiechnasali
Jeszcze może wystąpicie z petycja do rządu o specjalną dotację z tytułu koronawirusa ? Miliardy złotych zarobione przez lata , miliardy wypompowane na rachunki zagranicznych spółek a 2 tygodnie przerwy w sprzedaży nazywają tragedią, dramatem i ogólnym końcem świata i w ogóle chyba trzeba chyba zwołać zebranie rady nadzorczej w trybie pilnym . Co mają powiedzieć sklepikarze handlujący na 80mkw? Taka firma ma takie zapasy zarówno towarowe jak i finansowe, które pozwolą jej "przeżyć" nie dwa ale dwadzieścia dwa tygodnie w bezruchu, więc nie świrujcie tam w LPP o tragizmie i dramacie sytuacji bo w Polsce są tysiące innych podmiotów, które bardziej od was dostaną w 4 litery
0 0
odpowiedź
User
madzi
Sprzedaż na pewno im spadnie, ale dziki ecommerce nie będzie to spadek bardzo bolesny. Decyzje z przeszłości mogą im uratować ten rok.
0 0
odpowiedź
User
Albert
Pomyśl ilu pracownikom muszą wypłacić pensje, dodatkowo opłata czynszy i koszt powstania ubrań, których sprzeda się mniej, a rozumna osoba domyśla się, że sytuacja nie potrwa dwa tygodnie. Z resztą nie widzę tuta nigdzie w wypowiedzi ani płaczu ani dramatyzowania.
0 0
odpowiedź