SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Luksusowy jacht marzeniem prezesa ZPUE, a wypłata dywidendy nieodpowiedzialna. „Brak transparentności firmy i klarownej komunikacji”

Giełdowa spółka ZPUE, dostawca urządzeń dla elektroenergetyki leasinguje luksusowy jacht wart 37 mln zł, płacąc rocznie za to 3,3 mln zł. Z wewnętrznego biuletynu firmy wynika, że ten jacht to marzenie prezesa, zaś oficjalnie spółka tłumaczy, że to narzędzie marketingowe mające budować jej wizerunek poza Polską. Zarząd nie chce przy tym wypłacić dywidendy tłumacząc, że to teraz skrajnie nieodpowiedzialne. „Podejrzenie o szastanie pieniędzmi plus brak zysku dla akcjonariuszy - to bardzo trudne do wytłumaczenia połączenie” - komentują eksperci od komunikacji.

Fot. princessyachts.comFot. princessyachts.com

Spółka ZPUE zajmująca się dostarczaniem urządzeń dla elektroenergetyki w jednym z komunikatów giełdowych poinformowała, że leasinguje luksusowy jacht motorowy Princess 30 M 028 wart 37 mln zł.

Informacja ta oburzyła inwestorów, co znalazło odbicie w spadku kapitalizacji firmy na GPW o kilkanaście mln zł (obecnie wynosi 248 mln zł). W mediach pojawiły się liczne, raczej negatywne komentarze. Stało się tak, gdy opublikowano w nich fragment wewnętrznego biuletynu ZPUE, w którym prezes tej spółki Bogusław Wypychewicz „marzył o żeglowaniu jachtem po Karaibach”.

Teraz spółka próbuje uspokajać sytuację i tłumaczy się z leasingu stwierdzając, że „sugestie wiążące zawarcie umowy leasingu z zainteresowaniami prezesa zarządu są zwykłymi insynuacjami” i wyjaśnia, że jacht służy "działalności marketingowej związanej z rozwojem na rynkach zagranicznych i eksportem".

Jacht to efektywne kosztowo narzędzie marketingowe

W opublikowanym komunikacie firma informuje, że: „Zarząd oszacował koszt związany z różnymi wariantami prowadzenia działalności marketingowej i budowania relacji biznesowych na interesujących Spółkę kierunkach eksportowych. Zdaniem Zarządu budowanie obecności przez otwieranie lokalnych przedstawicielstw byłoby mniej efektywne i na pewno droższe od kosztów wykorzystywania jachtu - po ich pomniejszeniu o przychody z jego czarteru i docelowej odsprzedaży jednostki - w celu organizacji spotkań biznesowych z kontrahentami Spółki oraz w celu marketingu i promocji Spółki i jej produktów”. Dodano w nim, że roczny koszt leasingu wynosi 3,3 mln zł.

Serwis StockWatch.pl zwraca uwagę na sprzeczność komunikatów wydawanych przez ZPUE. Podkreśla m.in. że spółka  deklaruje, iż obciążenie spółki kosztem leasingu jachtu w żaden sposób nie przekreśla możliwości wypłaty dywidendy. Tymczasem jeszcze niedawno zarząd firmy zarekomendował przeznaczenie 47 mln zł zysku netto wypracowanego przez w 2019 r. w całości na kapitał zapasowy uzasadniając, że w czasie pandemii COVID-19 „dywidenda to skrajna nieodpowiedzialność”.

Negatywny odbiór komunikatu to efekt złej komunikacji

- Patrząc z zewnątrz, informacja o wyleasingowaniu jachtu za prawie 40 mln przez spółkę przemysłową, może wydawać się ekstrawagancją. Szczególnie, kiedy równolegle spółka komunikuje, że wypłata dywidendy w czasie epidemii byłaby nieodpowiedzialnością. Jednak sam pomysł wcale nie musi być zły. Taki jacht może być czymś w rodzaju mobilnego biura – z pewnością pomysł oryginalny i kreatywny, szczególnie w czasie epidemii, kiedy otwieranie zagranicznych przedstawicielstw może być utrudnione, a na pewno będzie w dłuższym terminie bardzo kosztowne. Zdziwienie i oburzenie może brać się z tego, że spółka nie przeprowadziła w tej sprawie odpowiedniej komunikacji – do inwestorów oraz do mediów. Wielokrotnie widziałem suche i lakoniczne komunikaty giełdowe, które były w mediach interpretowane wbrew intencjom nadawców. W tym przypadku może być podobnie - komentuje Marek Gieorgica, partner zarządzający w Clear Communication Group.

Nasz rozmówca podkreśla, że komunikacja w spółce publicznej ma kolosalne znaczenie, musi budować zaufanie rynku, inwestorów i mediów. Dlatego zawsze należy sceptycznie podchodzić do spółek, które nie przykładają odpowiedniej wagi do profesjonalnej i transparentnej komunikacji w zakresie media oraz investor relations.

- Moim zdaniem spółka powinna jak najszybciej zorganizować wideo spotkanie otwarte dla mediów oraz indywidualnych inwestorów. Na takim spotkaniu trzeba dokładnie opowiedzieć, dlaczego podjęto taką decyzję i jakie ona przyniesie korzyści spółce oraz w jaki sposób przeanalizowano sytuację przed podjęciem decyzji o pozyskaniu dość ekstrawaganckiego biura – jak wspomniałem, to wcale nie musi być bowiem fanaberia prezesa, który jest jednocześnie dominującym akcjonariuszem i to on najwięcej potencjalnie traci dziś na tej sytuacji - radzi ekspert.

Dodaje, że ta sytuacja pokazuje, że każda spółka publiczna powinna prowadzić regularną i profesjonalną komunikację z mediami. Uzasadnia, że jest ona niezbędna w sytuacjach kryzysowych. To szczególnie istotne w przypadku takich spółek jak ZPUE, które w swoim akcjonariacie mają OFE – podmioty, których zadaniem jest pomnażanie oszczędności przyszłych emerytów. Dla OFE tego typu rozgłos w spółce, której są kapitałowo zaangażowane w bardzo dużym stopniu, również jest sytuacją  kryzysową.  

Komunikaty giełdowe powinni sprawdzać nie tylko prawnicy, ale i eksperci od komunikacji

Krzysztof Tomczyński, partner i account director w agencji Alert Media Communications zwraca z kolei uwagę, że jednym z kryteriów newsa - decydującym o tym, czy jakaś wiadomość pojawi się w mediach - jest unikatowość. - Śródziemnomorski jacht leasingowany przez giełdową spółkę z Włoszczowej to kryterium wypełnia w 100 proc. - zwłaszcza w czasie wakacji. Natomiast o tym, czy jest już to kryzys dla firmy decyduje nie tyle samo zdarzenie, ale sposób reakcji na nie. W przypadku ZPUE odpowiedź nie była do końca właściwa, co widać nie tylko po komentarzach, ale przede wszystkim po zachowaniach akcjonariuszy, a co za tym idzie - spadkach notowań akcji firmy po ogłoszeniu jachtowych wieści – analizuje Krzysztof Tomczyński.

Ekspert zaznacza, że w sytuacjach potencjalnie kryzysowych warto przed komunikacją zidentyfikować kluczowych interesariuszy. Twierdzi, że w tym przypadku w tym gronie z pewnością znaleźliby się między innymi akcjonariusze czy analitycy. Następnie powinno się ustalić, jakie są potrzeby komunikacyjne tych grup, co jest dla nich ważne i jak powinniśmy się z nimi skontaktować. Dodaje, że w komunikacji do grup docelowych ze świata finansów na pewno powinno być więcej liczb, faktów i konkretnych danych dla uzasadnienia decyzji. Zwłaszcza, że w innych obszarach - np. przy wypłacie dywidendy -  spółka planuje oszczędności.

- Warto też, by w przypadku medialnych spraw nawet formalne pisma sprawdzane były nie tylko przez prawników, ale też specjalistów od komunikacji. Pomogłoby to uniknąć prostych błędów komunikacyjnych, jak choćby przeczeń zwrotnych, bo jeśli w oświadczeniu czytamy na przykład, że "obciążenie Spółki ratami leasingowymi w żaden sposób nie uniemożliwiłoby wypłaty dywidendy w oczekiwanym przez akcjonariuszy rozmiarze"  to jednak myślimy o takim związku, a jeśli czytamy "Sugestie wiążące zawarcie Umowy leasingu z zainteresowaniami Prezesa Zarządu Spółki są zwykłymi insynuacjami." - To nasz mózg likwiduje przeczenie  i jednak o tym związku leasingu z zainteresowaniami prezesa myślimy - dodaje Tomczyński.

Zabrakło transparentności

Z kolei Grzegorz Miller, właściciel MillerMedia zwraca uwagę, że w komunikacji najważniejsza jest czytelność, spójność i logika. Uważa, że w momencie pojawienia się kontrowersji w sprawie leasingu jachtu dla uspokojenia inwestorów należało jasno wytłumaczyć, w jaki sposób leasing luksusowego jachtu wpływa na pozyskiwanie klientów i w jaki sposób jest to efektywne kosztowo. - Zabrakło tu transparentności firmy, która jest ważna w przypadku spółek publicznych. Zmiana decyzji odnośnie wypłaty dywidendy pomimo wcześniejszych zapewnień o jej wypłaceniu z kolei to przepis na kryzys dla każdej spółki akcyjnej. W przypadku ZPUE podejrzenie o szastanie pieniędzmi plus brak zysku dla akcjonariuszy - to bardzo trudne do wytłumaczenia połączenie. Zamiast brnąć z dziwne konstrukcje (pandemia, strategia, odpowiedzialność) należałoby wyjaśnić pomysł z inwestycją i dywidendą tak, aby oddzielić te dwie sprawy od siebie. Jeżeli komunikacyjnie jedna wyniknie z drugiej, spodziewałbym się kolejnych spadków na akcjach tej spółki - ocenia ekspert.

Dołącz do dyskusji: Luksusowy jacht marzeniem prezesa ZPUE, a wypłata dywidendy nieodpowiedzialna. „Brak transparentności firmy i klarownej komunikacji”

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
mike
Teraz tzw. "inwestorzy" dowiedzieli się do czego jest potrzebna ich kasa! Szkoda, że dopiero po ponad 20 latach.
odpowiedź
User
Gonzalez
Teraz tzw. "inwestorzy" dowiedzieli się do czego jest potrzebna ich kasa! Szkoda, że dopiero po ponad 20 latach.


Inwestorem to jest Warren Buffet, a to są zwykli spekulanci :)
odpowiedź
User
pozdrawiam
A prezes nie mógł finansować tego marzenia z własnych pieniędzy?
odpowiedź