SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Nowoczesny sprzęt telewizyjny może zrewolucjonizować reklamę

Niewinnie wyglądające cyfrowe dekodery z twardym dyskiem, które właśnie wkraczają na nasz rynek, za kilka lat mogą spowodować duże zmiany na rynku reklamy telewizyjnej.

Umożliwiają bowiem omijanie tradycyjnych bloków reklamowych - informuje "Rzeczpospolita".

Rewolucja, która nas dopiero czeka, wymogła już inne myślenie o reklamie telewizyjnej na rynku amerykańskim. A wszystko przez wyposażone w twarde dyski cyfrowe dekodery do czytania programu kablówek i telewizji cyfrowej. Na naszym rynku w miniony poniedziałek ich sprzedaż rozpoczął Cyfrowy Polsat, a wczoraj platforma "n" grupy ITI.

Dzięki dekoderom zwanym PVR (od " personal video recorder") lub DVR (od " digital video recorder") widz może uniknąć oglądania reklam, nagrywając audycję na zamontowany w dekoderze twardy dysk. Oglądanie może rozpocząć z opóźnieniem: urządzenie jednocześnie nagrywa i odtwarza audycję. Kiedy więc przychodzi pora na blok reklamowy, użytkownik może go "przewinąć".

W ten sam sposób można uniknąć reklam, korzystając z usług "wideo na żądanie", czyli wirtualnego wypożyczania filmów i audycji telewizyjnych. Operator cyfrowy udostępnia w wirtualnej bibliotece programy i filmy, które można ściągnąć i odtworzyć, kiedy się chce  - czytamy w "Rz" .

Na polskim rynku na konsekwencje tego rodzaju rozwiązań trzeba jeszcze poczekać. Według Jarosława Roszkowskiego, dyrektora mediów w domu mediowym Starlink, nasi reklamodawcy efekty wprowadzenia PVR zaczną odczuwać dopiero za kilka lat. - W USA dotarcie z PVR do 10 proc. gospodarstw domowych zajęło ok. 10 lat. U nas w grupach zamożniejszych odbiorców do nasycenia rynku takimi dekoderami może dojść za trzy lata, a za 5 - 6 lat będą ogólnie dostępne wśród szerszej grupy odbiorców - prognozuje.

Wtedy wprowadzenie PVR prawdopodobnie skończy się u nas tak jak na amerykańskim rynku, gdzie producent jednego z najpopularniejszych PVR o nazwie TiVo na stronie internetowej oficjalnie ujawnia, że korzystający z TiVo "przeskakują" pilotem ok. 70 proc. reklam. Żeby zapobiec klęsce reklamowej, zachęca więc reklamodawców do inwestowania np. w zupełnie niespotykane u nas reklamy interaktywne. Oglądający zwiastun filmowy mogą, np. klikając w obraz, dowiedzieć się o filmie więcej, lub uzyskać informację, gdzie zamówić na niego bilet, co jest jak najbardziej możliwe w technologii cyfrowej. W reklamach podawane są też np. promocyjne kody na zniżki u reklamodawcy, bo znudzonego klienta trzeba jakoś do oglądania zachęcić. - Rynek nie znosi próżni, więc szybko znajduje nowe rozwiązania. Takim rozwiązaniem jest przecież także product placement. Skory do przewinięcia bloku reklamowego widz nie zrobi tego samego z fragmentem serialu, w którym bohater pije markową kawę - zauważa Jarosław Roszkowski.

Abstrakcyjne na razie zagrożenie dla telewizyjnych reklam przestaje wydawać się nierealne, gdy weźmie się pod uwagę, że już dziś narzędzia do blokowania innych form reklam skutecznie wyeliminowały je z rynku. Taki był np. los internetowych okienek reklamowych wyskakujących po wpisaniu adresu strony, zwanych z anglosaska pop-up. Odpowiedzią na ich popularność było oprogramowanie blokujące, które w rezultacie doprowadziło do upadku tej formy reklamy. - Kres jej położyła jedna z wersji przeglądarki Internet Explorer, która pozwalała na blokowanie tych okienek. Branża reklamy internetowej przerzuciła się od razu na reklamy zbliżone, ale tworzone z wykorzystaniem innej technologii. Dzisiaj blokady pop-upów można już obchodzić, ale i tak mało kto do nich wraca - mówi Adam Dyba z sieci reklamowej ClickAd.

Polscy operatorzy platform cyfrowych na razie o zagrożeniach wynikających z wprowadzania DVR nie myślą. Być może dlatego, że ewentualna spadająca oglądalność reklam osłabi najpierw producentów kanałów. Jeśli jednak urządzenia faktycznie do tego doprowadzą, obniży się jakość kanałów, co już dla operatorów platform bez znaczenia nie będzie - donosi "Rz".

Przyznają więc, że nie będą ułatwiać życia wrogom reklam, np. przez wprowadzenie do PVR oprogramowania, które pozwala na automatyczne wycinanie reklam. - Wprowadzenie tego rodzaju opcji nie jest w interesie operatora platformy, ponieważ znacznie obniży przychody kanałów, co w konsekwencji nieuchronnie musiałoby się odbić na ich jakości - mówi Dominik Libicki, prezes Cyfrowego Polsatu. Na razie przed polskimi dystrybutorami dekoderów z twardymdyskiem stoi inny problem: cenowy. Umożliwiający nagrywanie programów i oglądanie ich w dowolnej porze 250-gigabajtowy dekoder do czytania platformy "n" ma kosztować 449 zł, a podobny sprzęt z Cyfrowego Polsatu (pojemność 160 GB) - 699 zł, choć można go też dostać na własność niejako na raty, po wpłaceniu kaucji i po roku uiszczania specjalnego czynszu. Wszystko to jednak dużo, jak na polską kieszeń. Mimo to nadawcy liczą, że PVR szybko podbiją polskich klientów. - Ich funkcjonalność jest zbieżna z oczekiwaniami współczesnego konsumenta, lubiącego decydować o rodzaju wybieranej rozrywki i czasie jej "konsumowania" - tłumaczy Dominik Libicki.

Dołącz do dyskusji: Nowoczesny sprzęt telewizyjny może zrewolucjonizować reklamę

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl