SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Okładka „Wprost” a la „Time” plagiatem czy dopuszczalną inspiracją? (opinie)

- Jest cienka granica między inspiracją a plagiatem. W tym przypadku granica została brutalnie przekroczona - podobieństwo okładek „Wprost” i „Time” komentują dla Wirtualnemedia.pl Tomasz Płudowski, Maciej Mrozowski i Tomasz Młynarski.

Tygodnik „Wprost” na okładce wydania z 9 grudnia br. umieścił gwiazdę TVN Małgorzatę Rozenek. Autorem projektu okładki jest Karol Kinal, natomiast zdjęcie wykonał Maksymilian Rigamonti. Internauci szybko zauważyli, że fotografia jest bardzo podobna do zdjęcia Kathryn Bigelow z okładki „Time’a” z lutego br. Czy była to jedynie daleko idąca inspiracja czy może zwykły plagiat? Pytani przez nas eksperci uważają zgodnie, że podobieństwo dwóch okładek nie mogło być przypadkowe. Dr Tomasz Płudowski, medioznawca i amerykanista z Collegium Civitas, twierdzi, że zdjęcia różnią się jedynie drobnymi szczegółami.

- Podobieństwo dwóch okładek jest uderzające. Właściwie różnią się tylko obecnością żółtego paska, wysokością unoszenia lewej ręki bohaterek fotografii oraz kolorem włosów. To są bardzo drobne różnice. Mamy do czynienia z przekroczeniem linii między twórczą inspiracją a kopiowaniem - mówi nam medioznawca. - O przypadku nie może być mowy. Plagiat jest jednak pojęciem prawnym. Odczucia odbiorców, jakie wzbudza okładka „Wprost”, mogą się różnić od właściwego stanu prawnego. Dlatego w tej kwestii muszą wypowiedzieć się prawnicy - dodaje.

>>> Okładka „Wprost” z Małgorzatą Rozenek plagiatem „Time’a”? Redakcja nie komentuje

Zdaniem Płudowskiego tak poważna inspiracja świadczy o braku kreatywności, ale równie dobrze mogła być celowa. - Media często wykorzystują rozwiązania, które się sprawdziły i przyjęły gdzieś indziej. Być może była to próba wzbudzenia zainteresowania czytelników kosztem wywołania medialnego skandalu - zastanawia się.

Czy „Time” może wytoczyć proces tygodnikowi „Wprost”? Tomasz Płudowski nie wyklucza takiej sytuacji, jednak jego zdaniem wydawca „Time’a” musiałby wpierw zapoznać się z opiniami prawników, czy jest szansa na wygraną. Płudowski zwraca uwagę, że obecnie amerykańskie tygodniki mają kłopoty i notują duże spadki sprzedaży. - Dlatego przypuszczam, że „Time” nie będzie zainteresowany konfliktem z polskim tygodnikiem - mówi.

Prof. Maciej Mrozowski, prawnik i medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, twierdzi natomiast, że „Wprost” nie popełnił plagiatu. - Dopuścił się naśladownictwa, ale w granicach prawa. Okładki magazynów, co do zasady, nie są objęte prawem autorskim jak choćby artykuły w nich zawarte, więc nie ma tu konfliktu prawnego. Poza tym oba tytuły nie występują razem, nie konkurują na jednym rynku - zauważa prof. Mrozowski.

Czy etyczne jest więc takie naśladowanie cudzych pomysłów? Mrozowski uważa, że rolą okładki jest zwrócenie uwagi czytelnika i zareklamowanie samego magazynu oraz jego treści, a do tego nie potrzeba zbytniej oryginalności. - Etyka modernistyczna zakładała oryginalność. Postmodernizm postawił tę zasadę na głowie. Od dzieła sztuki możemy oczekiwać, aby było oryginalne, np. Mona Liza jest i oryginalna, i piękna. Okładka magazynu dziełem sztuki nie jest. Jej zasadniczą funkcją ma być przyciągnięcie uwagi i zareklamowanie treści magazynu - mówi medioznawca. - Okładka ma bawić oko, ma być atrakcyjna i wcale nie musi się na niej znajdować coś oryginalnego. Forma estetyczna jest trzeciorzędna. Przecież okładka z minister Bieńkowską jako Elżbietą II („Newsweek” z zeszłego tygodnia - przyp. red.) nie grzeszy estetyką - ona przemawia, to jest jej cel. Dzisiaj sztuka może być sztuką naśladownictwa i cytatu - dodaje.

Maciej Mrozowski zauważa również, że tak naprawdę mogło chodzić o celowe wywołanie skandalu, żeby czytelnicy sami zauważyli to podobieństwo i zwyczajnie wykupili nakład. - Pozostaje kwestia krytyki autora projektu i redaktora naczelnego, który ten projekt zatwierdził - zaznacza.

Natomiast dyrektor artystyczny „Pulsu Biznesu” Tomasz Młynarski, który na co dzień zajmuje się projektami „jedynek”, nie ma żadnych wątpliwości - jego zdaniem okładka „Wprost” jest plagiatem. - Układ szczegółów jest ten sam, fotografie różnią się tylko bohaterkami - podkreśla. Młynarski, podobnie jak Tomasz Płudowski, zaznacza, że granica między inspiracją a plagiatem jest cienka. - W tym przypadku granica ta została brutalnie przekroczona. Pytanie, które warto sobie przy okazji zadać, jest następujące: czy autor projektu (Karol Kinal - przyp. red.) miał naciski z samej góry? Obawiam się, że jeśli były naciski, to teraz on zostanie kozłem ofiarnym - ocenia.

Tomasz Młynarski twierdzi, że czerpanie z pomysłów innych nie jest etyczne, ale niestety ma miejsce coraz częściej. - Nie śledzę polskiej prasy tak dokładnie. Czasami jednak zdarza mi się zobaczyć coś, co kiedyś już widziałem. Być może graficy dostają taki przekaz od redaktorów naczelnych? - pyta. - „Wprost” strzelił sobie w kolano. Małgorzata Rozenek to przecież piękna kobieta. Okładkę z nią w roli głównej można było zrobić na 11 plus 1 sposobów - dodaje.

Jednocześnie Młynarski zgadza się z przedmówcami, że być może projekt tej okładki miał na celu wywołanie skandalu i podniesienie sprzedaży wydania. - To jest znak naszych czasów: zrobić skandal, wytworzyć czarny PR, byleby się mówiło. Myślę, że „Wprost” pod kierownictwem Sylwestra Latkowskiego zmierza właśnie w tę stronę - podsumowuje Młynarski.

Przypomnijmy, że na początku października br. z „Wprost” odeszła dotychczasowa dyrektor artystyczną Anna Dyakowska (więcej na ten temat). Stanowisko pozostaje dotąd nieobsadzone. Od momentu rozstania z Dyakowską projektami okładek zajmował się Karol Kinal.

Wydawca tygodnika „Wprost” Platforma Mediowa Point Group nie chce komentować podobieństwa dwóch okładek. - Nie jest to ani pierwszy, ani zapewne ostatni, przypadek inspiracji na łamach (i na okładkach) polskiej prasy - mówi Wirtualnemedia.pl Anna Pawłowska-Pojawa, rzecznik prasowa PMPG.

Jak wynika z danych ZKDP, średnia sprzedaż ogółem tygodnika „Wprost” (AWR “Wprost”) w pierwszych trzech kwartałach 2013 roku wyniosła 63,9 tys. egz., o 16,32 proc. mniej niż rok wcześniej (zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).

Dołącz do dyskusji: Okładka „Wprost” a la „Time” plagiatem czy dopuszczalną inspiracją? (opinie)

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Promo
Promocja działa. Czyli okładka trafna i skuteczna, zgodnie z funkcja jaka pełni :-)
odpowiedź
User
mhm. widzę, widzę...
jedyny sposób na rozgłos dla podupadającej gazety...
odpowiedź
User
muras
Ordynarny plagiat, a PR? Że wszyscy boki zrywają z Wprost? Rzeczywiście super PR.
odpowiedź